Zapukałam do drzwi. Usłyszałam zbliżające się kroki i rozmowę. To
pewnie Jenna rozmawia przez telefon. Otworzyła.
- Tak, tak wiem będę! Świetnie, dzię… - ciotka zamarła z komórką przy
uchu jak mnie zobaczyła – Elena mój boże!
Musiałam wyglądać naprawdę strasznie. W oczach ciotki widniało
przerażenie, po czym zakończyła połączenie i włożyła telefon do kieszeni.
Wpuściła mnie do środka i szybko zamknęła drzwi.
- Elena, boże, co się stało? Jesteś ranna? Kto ci to zrobił? Boże –
panikowała, biegając dookoła w poszukiwaniu apteczki.
Drżącymi rękoma zdjęłam bluzkę, zostając w samym podkoszulku.
Jenna opatrzyła moje rany i dała mi czyste ubrania.
Potem zaczęła zasypywać mnie milionami pytań, a ja oszołomiona nawet nie
słyszałam ich treści.
Chciała dzwonić nawet na policję, ale szybko odwiodłam ją od tego.
Miałam dość na dzisiaj. Powlokłam się do łóżka, wcześniej zapewniając ciotkę,
że czuję się dobrze i nic mi nie jest i że „Tak, tak porozmawiamy rano”. Nawet
obiecała, że wypisze mi zwolnienie na jutro.
Weszłam do łazienki i nagle poczułam jak spadam w dół. Ocknęłam się na
podłodze, z uczuciem jakby ktoś przed chwilą podciął mi nogi. Dotknęłam głowy.
Nie ma krwi. Może się poślizgnęłam ? Dosyć na dziś. Wstałam ostrożnie z zimnej
podłogi i chwiejącym krokiem doszłam do łóżka, po czym przykryłam się kołdrą i
zamknęłam oczy. Nagle zadzwonił telefon. Już miałam otworzyć oczy, aby odebrać
połączenie, ale nagle moje powieki zacisnęły się jak żelazne wrota i żadną siłą
nie mogłam ich otworzyć. Zaczęłam się pocić ze strachu. Miałam już zawołać
Jennę, ale zobaczyłam coś. W mojej głowie pojawiły się różne, dziwne obrazy.
Były zamazane, więc niewiele widziałam. Jedynie co zauważyłam to ledwo
majacząca się sylwetka kobiety, otoczona setkami osób z wyciągniętymi rękoma w
jej stronę. Oni… wyglądali jakby rzucali jakieś zaklęcie? Nie wiem, sytuacja
wyglądała jak te z bajek. Dobrzy pokonują złych. Ale po chwili kobieta upadła.
Tłum się rozszedł. Ciemność. Myślałam, że to już koniec, ale myliłam się.
Zmieniła się sceneria. Chyba był to grobowiec, bo ta kobieta leżała na kamieniu
w jakiejś jaskini w białych szatach, skuta łańcuchami. Rozległ się huk i
nastąpiła eksplozja.
Gdy dym zniknął, kobieta stała uwolniona i …żywa. Zerwane łańcuchy
leżały u jej stóp, a odłamki skał usłały podłogę w grobowcu. Obraz momentalnie
się wyostrzył. Widziałam ją dokładnie. Miała ciemną karnację, oczy ciemne,
prawie czarne, ale miały w sobie coś kociego. Proste włosy sięgały jej do pasa,
były czarne jak heban i jedwabiste. Jej biała szata była postrzępiona, ale ona
stała prosto i uśmiechała się. Czułam się tak, jakbym stała naprzeciwko niej w
tym grobowcu, a ona zabijała mnie tym uśmiechem. Poczułam duszności i nie
mogłam złapać oddechu. Nagle ciszę przerwał władczy i tajemniczy głos
czarnowłosej.
- Ode mnie nie uciekniesz. Masz to co moje i musisz mi to oddać.
Przeznaczenia nie oszukasz. Zegar tyka Eleno. To tylko kwestia czasu, nim się
spotkamy.
Otworzyłam oczy i wzięłam gwałtownie oddech. Byłam wolna. Mogłam
oddychać. Mogłam otworzyć oczy. Tylko co do cholery to było? Ten sen, a raczej
wizja, była taka prawdziwa. Ten głos nadal siedzi i dźwięczy w mojej głowie.
Chciałabym się go pozbyć, ale coś mnie blokuje. Przewróciłam się na bok i
przyłożyłam policzek do poduszki. Co się ze mną dzieje? Poczułam senność. Nawet
nie wiem kiedy zasnęłam. Tej nocy śniły mi się koszmary…
***
- Idę biegać Jenna! – krzyknęłam i złapałam za klamkę. Byłam ubrana w
buty sportowe, cienki podkoszulek i czarne legginsy. Moje zawsze rozpuszczone
włosy, związałam w wysoki kucyk.
- Oszalałaś? Wczoraj wracasz do domu poobijana i poraniona, a dzisiaj
idziesz biegać? – prychnęła ciotka, kręcąc głową.
- Muszę gdzieś wyjść, bo oszaleję, wolę biegać i nie myśleć o niczym,
niż siedzieć na kanapie, jeść chipsy i myśleć o wszystkim – podsumowałam i
wyszłam, zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
Dzisiaj postanowiłam biec inną trasą, przez niewielki las, obok rzeki i
wrócić skrótem. Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam najnowszą piosenkę
Rihanny i ruszyłam biegiem. Zazwyczaj biegnę całą playlistę, która trwa 20
minut, ale wczoraj zgrałam sobie nowe utwory więc planuję dłuższy pobyt na
świeżym powietrzu.
Piętnasta kawałek dobiegała końca, więc teoretycznie powinnam być nad
rzeką, ale dopiero co wyszłam z lasu, a moim oczom ukazała się wielka
posiadłość. Nie pamiętam, żeby wraz z końcem lasu stał tu jakiś budynek.
Rozglądnęłam się dookoła i stwierdziłam, że się zgubiłam. Nie wiedziałam, gdzie
jestem ani jak wrócić do domu, więc postanowiłam zapytać o drogę mieszkańców
tego domu. Może nie trafię na jakiś zboczeńców, albo psycholi.
Zdjęłam słuchawki i wsadziłam je do małej kieszonki w legginsach. Gdy
zapukałam do wielkich drzwi nie otrzymałam odpowiedzi, czy ktoś tam w ogóle
mieszka. Już miałam schodzić po schodach i szukać szczęścia gdzie indziej, gdy
nagle drzwi uchyliły się. W ich progu stał wysoki chłopak, o ciemnobrązowych,
krótkich włosach i zielonych oczach. Był szczupły i wysportowany, a na jego
twarzy zagościł lekki uśmiech.
- Witam, mogę w czymś pomóc? – zapytał grzecznie.
Hmm, z manierami – pomyślałam przez ułamek sekundy. Jednak nie czekając
dłużej powiedziałam:
- Tak, zgubiłam się i nie wiem kompletnie gdzie jestem. Może powiesz mi
jak dojść do Mystic Falls? Bo zgaduję, że twój dom stoi na jego obrzeżach.
- Tak, wejdź, zaraz pokażę ci na mapie w którym kierunku masz iść –
odparł i zaprosił mnie ruchem ręki do środka.
Niepewnie przestąpiłam próg domu i jego wnętrze od razu zaparło mi dech
w piersiach. Wszystko było
urządzone „ ze smakiem ”, całość wydawała się być urządzona nowocześnie, a
jednocześnie zachowywała elementy ze starszych epok.
Na podłogach leżały perskie dywany, większość mebli było z drewna, ale
akcesoria wskazywały na to, że mieszkańcy tego domu lubią wygodę. Na środku
wielkiego pokoju, który chyba pełni rolę salonu-chociaż nie zdziwiłabym się,
gdyby okazał się salą balową, tylko, że trochę mniejszą- stała duża skórzana
kanapa a po obu jej stronach stały dwie mniejsze. Naprzeciwko stał duży
telewizor plazmowy i nowoczesne stereo. Tylko tą część domu widziałam, reszta pewnie kryła się dalej wzdłuż
korytarza i na drugim piętrze, do którego prowadziły długie schody. Całość
robiła naprawdę duże wrażenie. Mało brakowało, a stałabym pośrodku z otwartymi
ustami, śliniąc się z zachwytu. Brunet
schodził właśnie ze schodów niosąc w ręce mapę. Uśmiechnął się do mnie i
rozłożył ją na stoliku.
- Jesteś tutaj, na północnych obrzeżach miastami. Żeby dojść do Mystic
Falls musisz wrócić się na południe i iść lasem, aż się skończy i dojdziesz do
głównej drogi prowadzącej do miasta. Idź wzdłuż niej i na pewno trafisz… A może
cię podwieźć? – spytał po chwili.
- Nie, nie… Ruch dobrze mi zrobi. Dzięki! – powiedziałam z
wdzięcznością i ruszyłam do drzwi. Chłopak kulturalnie otworzył je przede mną.
- Tak w ogóle jestem Stefan – przedstawił się.
- Elena – uśmiechnęłam się i stanęłam w progu – Do zobaczenia!
Pobiegłam truchtem tak, jak mi powiedział. Parę metrów od posiadłości
zatrzymałam się i obejrzałam za siebie. Stefana już nie było.
Po 20 minutach biegu rzeczywiście trafiłam do Mystic Falls. Jenna
wychodziła z siebie, martwiąc się przez ten cały czas, gdzie do licha się
podziewam. Gdy mnie zobaczyła, głośno westchnęła.
- Nareszcie. Martwiłam się, że będzie powtórka z rozrywki.
- Już raczej mi to nie grozi. W najbliższym czasie chcę jeszcze trochę
pożyć i wybiłam sobie z głowy chodzenie nocą po cmentarzu – oznajmiłam,
zdejmując buty i rozpuściłam włosy.
- Rozsądna decyzja. Zresztą bym cię nie puściła.
Miałam już coś powiedzieć, gdy za moimi plecami rozległo się pukanie.
- Otworzę – mruknęłam.
Przed drzwiami stała młoda, może trochę młodsza ode mnie, dziewczyna.
Była niesamowicie blada, a z jej karnacją kontrastowały czarne włosy do ramion
i niebieskie oczy. Stała z założonymi rękoma, żując gumę. Widać było, że jakaś…
- Jest Jer? – mruknęła niegrzecznie, przestępując z nogi na nogę, jakby
czekała tutaj z 5 godzin.
Zmrużyłam oczy ignorując jej ton i bezczelność , po czym zawołałam
brata.
- Jeremy ktoś do Ciebie!
Mój brat zaskakująco szybko znalazł się na dole. Nie widziałam jeszcze,
żeby tak szybko reagował na wołanie.
- Hej Victoria – przywitał się i wyszedł na zewnątrz, aby z nią
porozmawiać.
- No proszę, jakie maniery, nawet nie zaprosi do środka, tylko sam
wychodzi na zewnątrz – prychnęła rozbawiona Jenna.
Weszłam na górę do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Z ciekawości
wyjrzałam za okno i zauważyłam brata z tą dziewczyną rozmawiających centralnie
pod moim oknem. Sprytnie. Tutaj Jenna ich nie zauważy, więc specjalnie tak się
ustawili. Ukrywają się. Zauważyłam jak
Victoria podaje mu jakąś przeźroczystą torebkę wypełnioną białym proszkiem.
Jeremy szybko włożył pakunek do kieszeni i rozejrzał się nerwowo dookoła.
Dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i posłała mu przelotnego całusa.
Cofnęłam się w głąb pokoju. Cudownie, narkomańska
miłość. Myślałam, że to Jer handluje narkotykami, a tu proszę, jaka
niespodzianka. Pomyślałam, że będę miała na niego haczyk. Może to niezbyt
siostrzane zachowanie, ale w końcu to dla jego dobra.
***
- Elena! – zawołała Jenna z salonu na dole.
Wieczorem zawsze siedziała na kanapie i oglądała wiadomości i nieraz
zachęcała mnie do tego, abym jej towarzyszyła. Za każdym razem odmawiałam, bo
po co? Mam wysłuchiwać jak politycy robią sobie przytyki?
Zeszłam na dół i usiadłam obok niej.
- To coś ważnego? – spytałam, popijając herbatę.
- Popatrz – wskazała na ekran. Prezenter mówił o atakach zwierząt,
które nasiliły się w ostatnim czasie. Nie potrafią dokładnie zidentyfikować
jakie konkretnie zwierze czyni takie szkody. Ofiary są całkowicie wyssane z
krwi.
- Nie słyszałam jeszcze nigdy o takim przypadku – odparłam zdziwiona.
Jenna potaknęła.
- Może takie zwierzę chciało cię zaatakować tamtej nocy?
Przypomniałam sobie tamten wieczór. Białe, błyszczące kły. Ale to nie
mogło być zwierzę. Przecież widziałam ludzką sylwetkę. Chociaż… może ze strachu
miałam halucynacje, może te zwierzęta były na polowaniu i jedno odepchnęło
drugie, aby przejąć jego zdobycz, czyli mnie. Śmiać mi się chce, jak wysuwam
takie bezsensowne teorie.
- Tak, pewnie tak – powiedziałam bez przekonania. Ciotka najwyraźniej
nie zauważyła wahania w moim głosie i kontynuowała swój monolog.
- Masz szczęście, że udało ci się uciec. Od dzisiaj – zero wypraw
wieczorem, czy nocą. Nie chcę uczestniczyć w kolejnych pogrzebach - powiedziała
stanowczo.
W tej samej chwili do kuchni przemykał się Jeremy. Odwróciłam się w
jego stronę i zeszłam z kanapy.
- Jer, musimy porozmawiać.
***
Spokojnie, spokojnie Jenna może teraz was denerwować tym " matkowaniem " ale to się zmieni, nie będę nic zdradzać ^^ Elena stara się być matką dla brata, czyli powstaje błędne koło. Wytrzymajcie jeszcze trochę ^^
Nowy rozdział postaram się wstawić we wtorek.
Czytasz = komentujesz
5 kom = nowy rozdział
Spokojnie, spokojnie Jenna może teraz was denerwować tym " matkowaniem " ale to się zmieni, nie będę nic zdradzać ^^ Elena stara się być matką dla brata, czyli powstaje błędne koło. Wytrzymajcie jeszcze trochę ^^
Nowy rozdział postaram się wstawić we wtorek.
Czytasz = komentujesz
5 kom = nowy rozdział
Masz talent! Zaobserwuj mój blog, to ja zaobserwuję twój! Skomentuj, a zrobię to samo- obiecuję! http://knowthyself99.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj tak chyba pisałam już to z tysiąc razy, ale napiszę jeszcze raz Jenna mnie wkurza haha.
OdpowiedzUsuńElena po prostu chce chronić swojego brata i dlatego mu matkuje.
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam, Cynical Caroline.
save-me-ff.blogspot.com
Super rozdział,czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhttp://pamietnikiwampirowstelena.blogspot.com
czekam na rozwinięcie akcji ;) ! /walczacosiebie
OdpowiedzUsuńSpacja wykrzyknik, spacja znak zapytania..zmień to, a bowiem będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak akcja potoczy się dalej, czekam na kolejny rozdział ;)
Świetny rozdział pochłaniam je, tak szybko jak nigdy żadnej książki.(Wiem, że to nie książka.)
OdpowiedzUsuńEsme
"Kto ci to zrobić?" - tak miało byś? Nie powinno być "zrobił"? Ja rozumiem, że w stresie ludzie różne błędy i gafy walą, ale jednak trochę dziwnie w tym przypadku brzmi ten błąd.
OdpowiedzUsuńSkąd wiedzieli, że to dobrzy pokonywali złych? Skąd wiedziała, którzy są dobrzy, a którzy źli?
Motywy wizji i snu też mi się zawsze podobały, tak więc jak najbardziej na plus. Podziwiam główną bohaterkę, że ma siłę biegać po tych wszystkich przeżyciach - poobijaniach, wizjach, koszmarach. Ja bym chyba na jej miejscu wolał zostać w łóżku. A jak już bym wyszedł biegać, to nie leciałbym skrótem, ani lasem, zwłaszcza gdy nie znałbym dokładnie trasy. Ona aż się prosi by ktoś jej krzywdę wyrządził
Z tego co pamiętam, to ataki zwierząt i informowanie o tym za pomocą masowego źródła przekazu jakim jest TV też było w serialu.
Nie podoba mi się, że dla Eleny informacja o tym, że Jerry ćpa jest sposobem na zdobycie na niego haka. Moim zdaniem to wcale nie jest siostrzane zachowanie. Jak starsza siostra by się zachowała, gdyby wyszła przed dom, pogoniła Vicky, młodemu dała z liścia, zabrała narkotyki i kazała iść do siebie, a potem powiedziała o wszystkim ciotce. Jej zachowanie w stosunku do brata jest takie trochę bez wyobraźni.
Elena powinna w końcu komuś powiedziec o problemie brata. to poważna sprawa a nie młodzieńcze utargi. nawiasem... intrygujący jest ten jej sen.... hmmmmm..... jakieś przeznaczenie czy coś?
OdpowiedzUsuńwww.azylstracencow.blog.pl
Wow! Jaki długi i ile akcji :)
OdpowiedzUsuńCzyżby na cmentarzu był Damon, a Stefan go odciągnął? :)
Podoba mi się postać Eleny, bo jest taka... inna :D Próbuje sobie poradzić ze stratą i ruszyć do przodu, ale to błędne koło... Chcieć a móc to przecież dwie różne rzeczy :(
Lecę dalej i szczerze powiedziawszy, będę komentowała co jakiś czas, bo jest późno, a chcę jak najwięcej przeczytać :)
Się dzieje xdd
OdpowiedzUsuńOwszem Jen trochę tym może wkurzać, ale co się dziwić skoro ona teraz za nich odpowiada ? Przecież kobieta Siema twierdzi jak o swoje dzieci teraz :/ wiec się jej nie dziwie,ze wychodzi z siebie ; (
Stefan mrrr ^^ nie mogę się duczekac co to takiego daje się wydarzy ; )) i Bieganie jest najlepsze z rana, ale no zgubić się to nie fajnie xdd
Pozdrawiam ; )
Czyżby Katherine? ;>
OdpowiedzUsuńA to Stef i to na 100 procent :D Jeśli się nie mylę, Stef miał zielone oczy w książce :p Hahaha później się przedstawił xd
Prezenter (to tylko Logan xd) boshe właśnie zdałam sobie sprawę z tego ile pamiętam z pamiętników ;-; Nie mniej jednak podoba mi się to, że nie jest to powielanie. Chwała za to ;D
Lecę dalej :*
Podoba mi się twój gadżet "najaktywniejsi". W jaki sposób go wykonałaś, skąd pobrałaś? Pytam, bo chciałabym taki ustawić na swoich blogach.
OdpowiedzUsuńTo na dziś mój ostatni komentarz u ciebie, gdyż mam jeszcze dużo blogów do odwiedzenia i nie chcę by się ktoś poczuł olewany, dlatego mam zasadę, że u każdego czytam trzy posty, w kolejności, a potem najpierw powrócę do blogów tych osób, którzy i mnie odwiedzili i to ich opowiadania postaram się nadrobić najpierw, ale też zasadą po trzy. Może dzięki temu uda mi się być w końcu gdzieś na bieżąco, a nawet jeśli nie, to się tym zupełnie nie przejmuj.
Zdziwiło mnie, że Stefan miał zielone oczy, bo ja książki nie czytałam i w filmie jak się nie mylę miał ciemne, granatowe, albo brązowe. Teraz dobrze nie pamiętam, ale na pewno nie były zielone.
Szkoda mi w tym wszystkim Jen, ona sobie nie radzi i moim zdaniem nie nadaje się na prawnego opiekuna, bo sama jest taka... z pamiętników pamiętam ją jako taką wieczną nastolatkę co nie chciała dorosnąć.
Elena zachowuje się trochę tak jakby szukała guza. Jej stosunek do brata też jest dziwny, bo niby nie każe mu ćpać, ale szantażuje go. To już bym chyba wolała by razem z nim wciągnęła kreskę, a nie udawała, że się martwi, a w rzeczywistości wykorzystywała jego nałóg na swoją korzyść.
Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Na pewno zajrzę na twego bloga! A gadżet pochodzi z tej strony http://inspirujacacodziennosc.blogspot.com/2014/02/top-komentatorzy-dwa-gadzety.html
UsuńDo zobaczenia!
Powróciłam. Zostawiłaś u mnie jakiś czas temu komentarz na "Się nie zdarza...", ale myliłaś się, na pewno nie czytałaś mojego bloga, no chyba, że czytałaś i nie komentowałaś, bo jakbyś komentowała, to by zostały te komentarze, bo żadnych nie usuwałam i nawet widać, że rozdział, który opublikowałam wczoraj, ma komentarze sprzed kilu miesięcy.
UsuńPozdrawiam i ty podejmuj decyzję, czy dalej się bawimy we wzajemne czytanie, czy nawzajem rezygnujemy.
Jenna podnosi mi czasami ciśnienie , ale ma rację. Jest dobrą ciotka :)
OdpowiedzUsuńElena nie próbuje być matką Jeremy'ego, tylko próbuje znalezc na niego haka :D
I te kły...chyba wiem do kogo należały :D
No i czy te długie, czarne włosy i ciemna karnacja nie należą do Pani T ?
Zobaczymy, idę czytać dalej i znów serdecznie zapraszam do siebie : morderous-family.blogspot.com