Stefan i
Damon wyszli chwilę po naszej krótkiej konwersacji w kuchni, tłumacząc się, że
muszą coś załatwić. Stawiam na coś, co ma związek z Katherine – manipulantką i
wredniejszą wersją mnie. Próbując zająć czymś myśli, odruchowo sięgałam po
kolejne szklanki alkoholu, zapewne Damona. Mogłam liczyć tylko na to, że nie
wścieknie się po tym jak zobaczy, że opróżniłam połowę jego zapasów.
Podsumowując,
pocałowałam Stefana, nie w dosłownym tego znaczeniu, ale myśl że mój sobowtór
perfidnie podszywał się pode mnie i uwiódł młodszego z braci, doprowadzała mnie
do szewskiej pasji. Odłożyłam z hukiem szklankę na mały, szklany stolik i
ruszyłam w stronę schodów, prowadzących na górę posiadłości. Postanowiłam
spędzić resztę dnia w samotności, chowając głowę w poduszkę i udając, że jestem
zmęczona. Zrzuciłam z siebie jeansową katanę i weszłam do łazienki, zamykając
za sobą drzwi. Po chwili zimna woda obmywała moje ciało, a ja wpatrywałam się
uciążliwie z szybę prysznica. Przejechałam ręką po jej kruchej strukturze po czym
odskoczyłam, gdy poczułam pieczenie i zobaczyłam, że w miejscu gdzie przed
chwilą dotknęłam szyby, widnieje smuga wypalona przez ogień. Popchnęłam
drzwiczki od prysznica, ale nie mogłam ich otworzyć, czułam jakiś opór, który
blokował przesunięcie się ich o chociażby milimetr. Zaczęłam walić w nie
pięściami, gdy poczułam jak po moich plecach spływa gorąca woda, parząc moją
skórę. Krzyknęłam z bólu, uwięziona w środku parującej kabiny prysznicowej, nie
przestając wołać o pomoc, chociaż i tak wiedziałam, że robię to nadaremnie.
Skóra coraz bardziej mnie piekła, zaczęło mi się robić słabo i kręcić w głowie.
Osunęłam się na zimną podłogę, a moje ciało odmywał ukrop.
Chciałam
stracić przytomność, nie czuć tego bólu, wypalania na moim ciele, ale jak na
złość, cały czas byłam świadoma. Leżałam w kącie prysznica, z ręcznikiem
owiniętym wokół mojego ciała i głową opartą o kafelki. Przygryzłam wargę z bólu
i syknęłam czując smak własnej krwi na swoich ustach. Oddychałam ciężko i
po chwili z każdą następną sekundą czułam jak wszystko odpływa, woda nie była
już gorącą, nie czułam jej temperatury, a zza zaparowanej szyby patrzyła na
mnie kobieta. Nie krzyknęłam, tylko pogrążyłam się w błogiej ciemności.
Mulatka
wybiegła z domu, nie trudząc się o zamknięcie drzwi i zignorowała krzyczącą za
nią babcię. Wiedziała, że coś się dzieje. Czuła to, na każdym skrawku ciała,
który płonął niczym żywym ogniem. Każdy krok sprawiał jej trudność, nogi
odmawiały posłuszeństwa, a oczy były zamglone, więc musiała mocno wytężać
wzrok, aby widzieć którą drogą podąża. Skierowała się na południe, krótszą
drogą przez las, wprost do posiadłości Salvatorów. Zignorowała pieczenie i
pojawiające się na jej rękach ślady oparzenia, tylko biegła dalej, narzucając sobie coraz szybsze tempo. Przedzierała się przez gęste chaszcze, ruchem ręki
odgarniała stające jej na drodze gałęzie, a co parę metrów jej nogi zaplątywały
się w wystające korzenie. Mimo to, zaciskała z determinacją usta i biegła
dalej, biorąc krótkie, świszczące oddechy. Jej serce biło z ogromną prędkością,
wybijając nierówny rytm. Po paru minutach, zaczęła dostrzegać wyłaniające się
zza drzew zarysy posiadłości. Ostatkiem sił zwiększyła tempo i dobiegła do
długich schodów, przeskakując je co dwa stopnie. Nie kłopocząc się o pukanie,
nacisnęła na klamkę i ku jej zdziwieniu drzwi uchyliły się z leniwym,
przeciągłym skrzypieniem. Bez dłuższego zastanowienia wbiegła na górę, kierując
się w stronę otwartych drzwi, z których wychodziła para.
Gdy weszła
do pomieszczenia, zauważyła zamknięte drzwi prysznica i leżącą w środku
nieprzytomną przyjaciółkę. Zawołała jej imię, jednocześnie szarpiąc za klamkę,
ale drzwiczki pozostawały nienaruszone. Szyba także była nie do zbicia, co
bardzo zdziwiło mulatkę. Skoncentrowała się na uciążliwym zamknięciu i
skumulowała swoją moc w dłoniach, które spoczęły na pozłacanym
uchwycie. Przymknęła oczy i po chwili mogła wejść do zaparowanej kabiny.
Wyłączyła lejącą się wodę, która była gorąca jak ukrop i próbowała unieść
leżącą brunetkę. Powtarzała jej imię jak mantrę i potrząsała ją za ramiona,
mając nadzieję, że się wybudzi. Napięła wszystkie mięśnie i mimo jej drobnej
postury, udało jej się wydostać Elenę. Dziewczyna zaczęła odzyskiwać
przytomność i z pomocą Bonnie, pokuśtykała do łóżka, na które bezsilnie opadła.
Czarownica usiadła obok niej i delikatnie pogładziła ją po włosach, gdy ta
zapadła w sen. Spojrzała na ciągnące się blizny na ramieniu przyjaciółki, które
zaczynały się od ramienia a kończyły przy nadgarstkach. Jej wzrok padł na swoją
rękę, na której widniały identyczne szramy. To one tak bardzo piekły, gdy
poczuła, że Elena jest w niebezpieczeństwie.
To pozornie
banalne zdarzenie, miało drugi, ukryty sens. Pogładziła ślady opuszkiem palca i
westchnęła, po czym usiadła na fotelu i skuliła się, zapadając w sen.
Wampir
potrząsał za ramiona skuloną mulatkę, która była pogrążona w głębokim śnie.
Po mocniejszym szarpnięciu,
dziewczyna gwałtownie usiadła w obitym skórą fotelu i zaczęła gorączkowo
rozglądać się po pomieszczeniu. Gdy jej wzrok padł na śpiącą Elenę, odetchnęła
z ulgą.
- Co tu się stało?–Damon wskazał
na otwarte drzwi łazienki, której podłoga była cała zachlapana wodą. Dziewczyna
podążyła za jego spojrzeniem i zawahała się z udzieleniem odpowiedzi.
- Elena brała kąpiel i widocznie
trochę nabałaganiła- wyjaśniła pośpiesznie, lekko się rumieniąc.
- Czyli mam rozumieć, że twoja
obecność tutaj wskazuje na to, że towarzyszyłaś uroczej Elenie w jej
popołudniowej toalecie?– spytał sarkastycznie, widocznie nie wierząc jej
słowom – A może przyszłaś umyć jej plecy?
Bonnie zignorowała kąśliwą uwagę
wampira i skupiła wzrok na leżącej przyjaciółce, która była przykryta cienką
kołdrą, co uniemożliwiało zobaczenie jej blizn na rękach. Nagle wzdrygnęła się,
a jej twarz wyrażała głębokie cierpienie. Damon zauważył to i w ułamku sekundy
znalazł się przy brunetce, po czym pogładził ją po włosach.
Bonnie zauważyła czułość w tym
geście i uśmiechnęła się na myśl, że Damon Salvatore okazuje komuś jakiekolwiek
uczucia. Wampir szepnął jej imię, a po paru powtórzeniach oczy Eleny nagle się
otworzyły. Usiadła nagle na łóżku, cała się trzęsąc, a kołdra którą była
przykryta zsunęła się, odsłaniając jej okaleczone ręce.
- Boże Elena, co ci się stało?–
Damon lustrował zdumiony i przerażony dziwne blizny na ramieniu dziewczyny.
Bonnie podeszła bliżej łóżka i jeszcze raz obrzuciła spojrzeniem rany, tym
razem z większą dokładnością. Dostrzegła, że są one w miejscach nieregularne, o
dziwnych kształtach i nie wyglądają jak zwyczajne poparzenia. Elena oddychała
ciężko, w popłochu rozglądając się po pokoju, jakby zza szafy miał wyskoczyć
jakiś uzbrojony zabójca. Salvatore ponowił pytanie i tym razem uzyskał
spojrzenie brunetki, która nawet nie wiadomo kiedy przysunęła się tak blisko,
że stykali się ramionami.
- Tatia…- szepnęła drżącym głosem,
zaciskając rękę na koszuli Damona, której kurczowo się trzymała.– Ona tam była.
Bonnie zorientowała się w mgnieniu
oka o jakim miejscu mówi Elena i poskładała wszystkie fakty w całość. Słyszała
o opętaniu i jego wczesnych objawach, ale to było coś innego, większego. Mimo
to, że miało wspólne elementy co do zdarzenia, które przeżywała Elena, nie
można było jego utożsamiać z tym dosłownie. Damon patrzył na dziewczynę
zdezorientowany, póki Bonnie nie przerwała jego rozmyślań i podeszła do Eleny,
kucając przy jej łóżku.
- Ona cię zamknęła?– brunetka
skinęła potakująco głową w odpowiedzi na pytanie przyjaciółki.
- O czym wy mówicie?– spytał podirytowany
Damon, patrząc raz na Bonnie, po czym kierując swój wzrok na siedzącą obok
Elenę.
- Elena biorąc dziś prysznic została
zamknięta w nim zaklęciem, które uniemożliwiło wydostanie się z niego bez
magii. Włączyła także gorącą wodę, która parzyła ciało Eleny i nie można było
jej wyłączyć. Poczułam dzisiaj pieczenie i miałam na rękach ślady po
oparzeniach, identyczne jak Elena, więc pobiegłam szybko do posiadłości , bo
wiedziałam, że coś złego się z nią dzieje. Połączyłam mnie z Eleną, abym mogła
ją chronić-jak ona cierpi, ja również odczuwam to samo. Zastałam ją
nieprzytomną, zamkniętą w kabinie prysznicowej z włączoną wodą niczym ukrop.
Myślę, że Tatia chciała ją przetestować, czy umie ona używać jej mocy, na niby
banalny, ale skuteczny sposób– wyjaśniła, patrząc wyczekująco na przyjaciółkę.
- Zrobiłaś co?– wykrzyknęła
oszołomiona– Jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna! Jestem wampirem, moje
obrażenia mnie nie zabiją, a ciebie owszem, mogą!
- Zrobiłam to, aby cię chronić! Nie
rozumiesz Eleno? Ona mogła cię wykończyć, jesteś dla niej łatwym celem, a
dzisiejsza sytuacja była tylko ostrzeżeniem. Tatia mogła ci się ukazać
cieleśnie, ona jest blisko miasta.
Po wyjściu
Bonnie nadal gotowałam się z wściekłości, jaką wywołała we mnie wiadomość, że
moja przyjaciółka poświęca swoje życie dla mnie i to jeszcze w jaki głupi
sposób. Gdyby dzisiaj Tatia zechciałaby zrobić mi coś gorszego, wbić kołek w
jakąś cześć mojego ciała, aby mnie torturować, ona by tego nie przeżyła i to
dlatego, że bezmyślnie mnie ze sobą połączyła. Jednakże, nie mogłam skupić się
na gniewie za jej decyzję, ponieważ miałam ważniejsze sprawy na głowie.
Dzisiejsze ujrzenie mojej oprawczyni w postaci cielesnej zwiększyło tylko mój
niepokój i strach przed zbliżającym się pojedynkiem. Pojedynek, który przegram, ponieważ
jest ode mnie silniejsza. Zabierze mi moce, które dobrowolnie bym oddała,
naprawdę, ale niestety utrata tak dużej energii równa się śmiercią. Czyli byłam
skreślona od początku, klamka zapadła, decyzja podjęta. Gdybym nie wiem jak
starała się przeżyć, musiałby się nadarzyć cud, aby się to wydarzyło. Leżałam
na boku w bezruchu, rozmyślając.
Nawet nie zauważyłam, gdy do mojego pokoju
wszedł Damon. Poruszał się tak bezszelestnie, że czasami z paro sekundowym
opóźnieniem odkrywałam jego obecność, co u wampira było dużym ubytkiem. Na jego
widok przypomniało mi się jak kurczowo trzymałam się jego koszuli, podczas
wizyty Bonnie, po czym zawstydziłam się moim zachowaniem. Szedł w
moją stronę, nic nie mówiąc, tylko patrząc mi intensywnie w oczy. Śledziłam
wzrokiem jego każdy krok, odległość jaką pokonywał, która zmniejszała się z
każdą sekundą. Zadrżałam,
mimo że nie było mi zimno, a okno było zamknięte, chociaż była ciepła, letnia
noc. Bez słowa usiadł na moim łóżku i oparł łokcie na kolanach. Niepewnie
przysunęłam się bliżej i dotknęłam jego ramienia. Wyostrzyłam słuch i gdy nie
wyłapałam żadnego dźwięku na dole, wywnioskowałam, że jesteśmy sami.
- Musimy zwiększyć twoją ochronę–
odparł nagle, cały czas patrząc przed siebie.
- Potrafię zadbać o siebie–
odburknęłam, przewracając oczami. Musiał zauważyć ten gest, bo uśmiechnął się
lekko.
- Nie wątpię, Buffy.
Trąciłam go żartobliwie łokciem w
żebro, na co odpowiedział długim spojrzeniem. Wyrażało ono tyle sprzecznych
uczuć, wewnętrzną walkę z samym sobą, że zrobiło mi się go szkoda.
Wszyscy
martwili się o mnie, co uważałam za niepotrzebną rzecz. Wystarczy mi moje
zamartwianie się nad tym, czy przeżyję kolejny dzień. Miałam dość tego, że
powstrzymuję się, blokuję swoje uczucia. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić,
poczułam jak Damon wstaje z łóżka i całuje mnie w czoło.
- Dobranoc Eleno.
I wyszedł.
Przewracałam
się z boku na bok, a sen nie chciał nadejść. Robiło mi się gorąco, zimno i tak
na przemian. Zamykałam zmęczone powieki, ale nie mogłam zasnąć. Usiadłam na
łóżku i po chwili wstałam sfrustrowana. Otworzyłam na oścież okno, po czym
wyjrzałam przez nie wdychając rześkie powietrze. Noc była chłodniejsza co było
zapowiedzą zimniejszych dni, to ulga dla wszystkich, którzy mieli dość
uporczywego żaru z nieba. Wychyliłam się mocniej i mój wzrok przykuło
wydobywające się światło, z okna parę metrów oddalonego od mojego. Przez głowę
przeszła mi jedna myśl i nie zastanawiając się, boso wybiegłam z pokoju.
Znalazłam
się na korytarzu, pogrążonym w ciemności, uśpionym w niczym niezmąconej ciszy.
Zapukałam nieśmiało do drzwi obok, czekając na odpowiedź. Nie dostałam jej,
więc lekko uchyliłam drzwi. Światło które widziałam było lampką, która stała
przy oknie i tak naprawdę dawała nikłe światło, które nie oświetlało całego
pokoju, tylko część w najbliższym jej zasięgu. No tak, pamiętam aż za dobrze
ten pokój, tą starą lampkę. Na łóżku leżał Damon, z założonymi za głowę rękoma
i rozpiętej koszuli i czarnych dresach.
- Mogę wejść?– spytałam, stojąc w
progu i wykręcając sobie palce za plecami ze zdenerwowania. Zganiłam się w
myślach, przecież to tylko Damon. „Damon z którym się całowałam” Odsunęłam od
siebie wszystkie myśli, które onieśmielały mnie i wyprowadzały z równowagi.
Wampir zmierzył mnie wzrokiem, a ja zdałam sobie sprawę, że przybiegłam tu tak
jak stałam, czyli w czarnej bluzce, która służyła mi za piżamę i sięgała ledwo
do połowy ud. Może to nie najseksowniejsza bielizna, ale sam wzrok Salvatora,
leniwie lustrujący mnie od stóp do głów, sprawiał, że dostałabym palpitacji
serca, gdyby biło.
- Nie możesz spać– ni zapytał, ni
oznajmił.
Zagryzłam wargę, kiwając głową.
Czarnowłosy skinął i wzrokiem wskazał na miejsce obok siebie. Powoli podeszłam
do łóżka i położyłam się na miękkiej pościeli. Nie wiedziałam jak się zachować
w takiej sytuacji, gdy leżałam w jednym łóżku z wampirem, do którego widocznie
coś czułam. Moje ręce leżały wzdłuż pasa, badając materiał kołdry. Była chyba
satynowa, czarna, co można było wywnioskować bez patrzenia. Poduszka pachniała
męskimi perfumami, tymi których używa Damon. Nie patrzyłam w jego stronę, było
mi trudno patrzeć gdziekolwiek ponieważ jedno spojrzenie w bok, mogłoby przykuć
moją uwagę, a mianowicie nagi tors wampira. Starałam unormować swój oddech i
przymknąć powieki, aby się uspokoić.
- Możesz tu spać, jeśli chcesz–
odparł nagle, a ja momentalnie otworzyłam szeroko oczy.
Widząc moje spojrzenie, uśmiechnął
się łobuzersko i zreflektował się :
- Podkreślam jeśli chcesz, a sądząc
po twojej minie można domyślić się odpowiedzi. Spokojnie, jestem dżentelmenem,
nie mam złych zamiarów– zażartował.
Speszyłam się
i uśmiechnęłam nerwowo, gdy Damon nakrył mnie lekką kołdrą. Jedną ręką zgasił
lampę i po chwili pokój tonął w ciemności. Poczułam jak łóżko po drugiej
stronie ugina się i wampir kładzie się na boku. Między nami był metr
odległości, widać było, że każdy z nas nie chce naruszać prywatności drugiej
osoby i trzyma się na dystans. Kosztowało mnie to wiele, ale zacisnęłam ręce w
pięści i przyłożyłam je do policzka. Próby zaśnięcia były trudne, co nie
ułatwiał fakt, że jestem blisko Damona. Rozmyślając, nawet nie zorientowałam
się, że pochłonął mnie sen.
Z wzgórza
było idealnie widać całe Mystic Falls pogrążone w głębokim, spokojnym śnie.
Niektóre domy miały włączone pojedyncze światła, które szybko gasły. Świerszcze
cykały, gdzieś w dali było słychać pohukiwanie sowy. Niczym niezmącony spokój.
- I jak?– spytała, patrząc
wyczekująco na swoją towarzyszkę, która zaś wpatrywała się w horyzont, który
zdawał się być daleko, poza zasięgiem wzroku. Jej spojrzenie było puste, a ona sama
sprawiała wrażenie jakby była daleko stąd. Dziewczyna prychnęła
zniecierpliwiona i założyła ręce na piersiach. Gdy jej kompanka ocknęła się
popatrzyła na nią z zadowolonym uśmiechem.
- Jest tutaj.
Odpowiedział jej równie
satysfakcjonujący uśmiech.
- Idealnie, wprost świetnie.
- Idealnie, wprost świetnie.
***
Tym długim rozdziałem żegnam się z wami na tydzień, nawet więcej. W sobotę jadę nad morze, więc tego posta dodaję szybko, abyście mieli co czytać :) Do pisania zmotywowały mnie komentarze pod poprzednim wpisem, dziękuję bardzo wszystkim którzy mnie wspierają! Mam nadzieję, że więcej weny przyjdzie podczas patrzenia na spienione, morskie fale. Do zobaczenia!
Uwaga, uwaga jeszcze coś. Ten rozdział o dziwo mi się podoba, a jak coś co wykonałam, mi się podoba, to cud, zapiszcie w kalendarzu!
Dziękuję Dariuszowi Tychoniowi za uwagi na temat mojego pisania, będę starać się pisać lepiej! Akapity czasami mogą być w nie tych miejscach co trzeba, ale wybaczcie, dopiero co zaczynam je stawiać-wiem, wiem, moje opóźnienie.
Dziękuję Dariuszowi Tychoniowi za uwagi na temat mojego pisania, będę starać się pisać lepiej! Akapity czasami mogą być w nie tych miejscach co trzeba, ale wybaczcie, dopiero co zaczynam je stawiać-wiem, wiem, moje opóźnienie.
xoxo
Elena
Rozdział świetny! *,* Życzę dużo dużo weny. Ja zapraszam do siebie na 11 rozdział. Zmieniłam też wygląd bloga. Liczę, że się spodoba ;*
OdpowiedzUsuńhttp://thevampirediariesmyhistory.blogspot.com
Dziękuję i już zajrzałam, skomentowałam twój rozdział :)
UsuńJak ja Cię uwielbiam za takie niespodzianki! Posłuchałaś się mnie i dałaś więcej Deleny, ach... Rozpływam się :3
OdpowiedzUsuńRozdział czytało się bardzo łatwo i przyjemnie :) w szczególności zważywszy na fakt, że w rozdziale nie było Stefana :)) Scena z prysznicem — makabryczna. Z początku myślałam, że w wodzie jest werbena a tu Proszę! Kolejny (i z pewnością nie ostatni) spisek Tatii. Aż się boję co będzie póżniej.
Przechodząc do Bonnie, to dziewczyna zachowała się jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało jednak całe to połączenie się z Eleną było trochę niezbyt odpowiedzialne z jej strony. No ale cóż. Stało się.
No i epicka scena w pokoju Damona! Uwielbiam. Tylko pytanie dlaczego się nie pocałowali?! Ah. Lubisz mi torobić, prawda? ;) zemszczę się kiedyś :3 xD
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny jak i udanego wyjazdu! Z niecierpliwością czekam na Twój powrót ;**
PS. Zapraszam do siebie na 11 już rozdział :)
#Aleksandre
Mały odpoczynek od Stefana dobrze każdemu zrobi. Tatia to silna postać w moim opowiadaniu, na pewno nie poprzestanie na pojedynczym dręczeniu Eleny, mogę zapowiedzieć, że pojedynek na linii Elena-Tatia będzie czymś spektakularnym, mam nadzieję, że będę w stanie to opisać i oddać całkowicie emocje związane z tym wydarzeniem. Damon i Elena jeszcze gubią się w tej relacji, jaka jest między nimi, więc trzymam na razie rękę na pulsie co do ich zbliżenia, nie chcę przyśpieszać, bo niedługo będzie tego więcej. Oczywiście, teraz kieruję swoje "kroki" w stronę twojego bloga, miałam twój rozdział przeczytać wcześniej, ale mam do nadrobienia chyba 2-3 rozdziały, więc nie obijam się, o nie! Dziękuję kochana za motywację i ściskam!
UsuńRozdział NIEZIEMSKI <3<3<3 Mój ulubiony moment: DAMON I ELENA W JEDNYM ŁÓŻKU XDXDXD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego wyjazdu!
Podejrzewałam, że ta scenka uraduje wszystkich delenowców :D Dziekuję!
UsuńPodoba mi się ten rozdział! xD Piszesz coraz lepiej. Cieszy mnie to. W ogóle blogi tego typu powiększają naszą wyobraźnię, prawda? Tak więc ty moją powiększasz (i to bardzo) xd. Na Elenę patrzę jak na zły, czarny charakter. Nikt i nic tego nie zmieni. Po prostu jej nienawidzę XD. Jednak pomimo tego, że jest tu jedną z głównych postaci (pozwolę sobie powtórzyć, że jej nie lubię XD) to czytanie tu o niej mnie nie męczy. Teraz pozwolę sobie na 2 zdania o mnie. Zapraszam na 19 rozdział na moim blogu. Jenna i Kol - jak ty to widzisz? :D Pozdrawiam kqenn kqenn
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy fakt, że ktoś zauważa moją poprawę w pisaniu :) Chętnie zajrzę, ponieważ takiego połączenia jeszcze nie widziałam.
Usuń"Wredniejsza wersja mnie" - ja tak mówię na mojego syna :)
OdpowiedzUsuńTatię też lubię, ale Kat chyba bardziej, Elena mnie zaczyna irytować, ale to nic dziwnego, bo ona mnie zawsze irytuje, niemal w każdej wersji.
Bonie postępuje nieodpowiedzialnie. Przyjaźń przyjaźnią, ale nie ma co chojraczyć
To chyba jeden z dłuższych rozdziałów na tym blogu, no ale nadrobiłem i jestem już na bieżąco.
Damon w dresach? Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić.
Damon dżentelmenem? haha, chyba jeszcze gorzej odgrywa te role niż ja.
Metr odległości między nimi? Cóż za duże łóżko, cóż za masochizm takie zmuszanie się nawzajem do niedotykania. Idioci czy jak? Po cóż się tak pohamowywać skoro oboje mają na to ochotę?
Jak dodasz nowy rozdział, to powiadom mnie w "polecane blogi".
Pozdrawiam.
Myślę, że Damon i Elena są dwoma różnymi przypadkami. On - wie czego chce, ale tutaj, w tym opowiadaniu czasami ulega Gilbertównie, co dużo go kosztuje i w końcu może zrezygnować z takich wyrzeczeń. Ona - chciała dać ponieść się uczciom, tak jak pisało w rozdziale, ale zareagowała za późno i odwaga ją opuściła. Spróbuję jakoś rozegrać ich "przygody" i relację, jaką ich łaczy tak, aby wszyscy sklejało się w całość.
UsuńRozdział genialny, a szczegolnie ta część gdy Elena nie mogla spać poprostu umieraam ^^ nie moge się doczekac następnego ale życzę ci udanego wypoczynku kochana i zapraszam do siebie na rozdział 12 http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCałuje xoxo
Jeju, jak ja kocham te twoje rozdziały ^^ Jak dla mnie piszesz jednego z najlepszych blogów o Delenie :) Bardzo podoba mi się twój styl pisania, praktycznie to mogłabym powiedzieć, że piszesz prawie jak zawodowa pisarka, już mało ci do miej brakuję :) Pamiętam cię z aska i z różnych blogów, z których szybko rezygnowałaś, ale jeśli zrezygnujesz z tego to uduszę, jest naprawdę świetny :* Zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/07/rozdzia-xii-ogoszenia-parafialnewazne.html
OdpowiedzUsuńHej kochana, wpadnij do zakładki Fabuła - WAŻNE!
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać, niedługo będzie komentarz :D
Hej! Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale dopiero zaczynam się ogarniac po powrocie do blogosfery ;) Dobra robota! Delena, ach, Delena :D Kochaaaaaam!
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na ciąg dalszy! Ściskam! <3
Równocześnie zapraszam do siebie na nn, rozdział 10.
http://to-hell-with-love.blogspot.com/
Jeśli możesz to o nowych rozdziałach informuj mnie w "polecane blogi" na:
OdpowiedzUsuńdariusz-tychon.blogspot.com
Jejku !!! Mega mi się podoba twój blog!!! A komentuje dopiero teraz, ponieważ dopiero wczoraj wieczorem go odkryłam ...ale teraz to się zmieni bo każdy nastepny rozdział bede komentować!!!! Mam nadzieje że szybko będzie next ..
OdpowiedzUsuńKochana kiedy mg się spodziewać kolejnego? :*
OdpowiedzUsuńDzisiaj wracam z nad morza, więc jutro powinnam wstawić, bo mam napisane już trzy kolejne :)
UsuńA ja nadal nadrabiam ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie rozdziały mnie cały czas czymś zaskakiwały! Bardzo dobrze opisałaś cały zarys tego, co chcesz zrobić w tym opowiadaniu ;) W końcu czegoś konkretniejszego się dowiadujemy ;)
Jejku, scena pod prysznicem mnie zmroziła na maksa :D Świetnie opisujesz wszystkie rzeczy, a tam, gdzie potrzebne są emocje, jeszcze bardziej!
Damon i Elena pod koniec? Również wspaniale rozegrane ;) A mnie tam brakuje Stefana, w końcu on również ma coś do powiedzenia i nie mogę się doczekać, kiedy się dowiem, jaką rolę tak naprawdę rozegra w opowiadaniu :D
Jedyna uwaga, tak wiesz, na przyszłość ;) Z początku nie potrafiłam się ogarnąć w bohaterach tych dalszych - wiadomo dlaczego, bo nie czytałam ani nie oglądałam serialu. A to ważne, by czytelnik wiedział, z kim ma do czynienia. Teraz już wiem, kto jest kim - mniej lub bardziej, ale wiem ;)
Jeszcze tylko trzy rozdziały i będę na bieżąco ;) Jestem z siebie dumna *,*
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Zuza <3