Biegłam ile sił w nogach
przed siebie. Oszołomiona sytuacją, która miała dziś miejsce nie byłam zdolna
do racjonalnego myślenia. Tak po prostu, obudziłam się na ziemi z kołkiem z
sercu, zamiast być martwa, była jak najbardziej żywa. Nawet uszczypnęłam się,
na znak że nie śnię. Obok leżała nieżywa Rebekah, którą prawdopodobnie zabiłam.
Boże. Stanęłam jak wryta, uświadamiając sobie co zrobiłam. Gdy umiera pierwotny
wraz z nim umierają wszyscy, których przemienił. Jeśli ona przemieniła Damona
albo Stefana…
W mgnieniu oka znalazłam się
przed posiadłością, wyważając drzwi, tak że leżały na ziemi wyrwane z zawiasów.
Ruszyłam pędem na górę, gdzie ostatnio widziałam Damona. Stefan wyszedł, więc
pewnie jeszcze nie wrócił. Czy kiedykolwiek to zrobi? Otworzyłam z impetem drzwi do pokoju
starszego Salvatore i z ulgą ujrzałam go pijącego Burbona i stojącego
naprzeciwko okna. Gdy wyczuł moją obecność odwrócił się i przerażony zlustrował
mnie od stóp do głów.
- Elena, co ci…
Nie dałam mu dokończyć
zdania, bo rzuciłam się wampirowi na szyję, przylegając do niego całym ciałem.
Cała drżałam, nie mogąc tego powstrzymać. Może teraz wszystkie emocje
postanowiły opuścić moje ciało? Mogłam umrzeć, ba, umarłam, ale jakimś cudem
zmartwychwstałam, jeśli można to tak nazwać. I zabiłam pierwotnego wampira, bez
pomocy kołka z białego dębu, normalka.
Czemu miałabym uważać ten dzień za coś niezwykłego? Ale na rzeczach wyjątkowych
nie poprzestałam. Wspięłam się delikatnie na palce i wpiłam w usta bruneta,
który zesztywniał zaskoczony. Całowałam go z ogromną pasją, zaangażowaniem i
strachem, że mogłam go stracić. Wampir otrząsnął się i zaczął równie gorliwie
odwzajemniać pieszczotę. Przyparł mnie do ściany i sunął dłońmi po moim ciele.
Łzy spływały po moim policzku i moczyły moją czarną bluzkę. Zadrżałam pod jego
dotykiem i popchnęłam go lekko w stronę łóżka, nie przestając go całować.
Czułam jak jego kąciku ust unoszą się lekko, ale jego ciało nie protestowało.
Leżałam na miękkim łóżku i przeżywałam właśnie jeden z najlepszych momentów
mojego życia. Zapomniałam o wszystkim, co miałam mu powiedzieć. A no tak, już
nie miałam żadnych pytań, bo skoro byłam tu, obściskując się z Damonem to
znaczy, że nie ma nic wspólnego z linią Rebeki. Widziałam tylko jego oczy,
które posyłały mi nieme pytania o pozwolenie. Zgadzałam się na wszystko,
cokolwiek by się działo, ta chwila ma trwać wiecznie. Nawet nie zauważyłam, że
Damon pozbył się swojej koszuli, bo byłam tak zajęta całowaniem go. Czułam jak
moja bluzka unosi się ku górze, a ręka wampira muska mój brzuch, na którym
dostałam gęsiej skórki. Brunet składał delikatne, aczkolwiek namiętne pocałunki
na mojej szyi, zjeżdżając powoli niżej, na obojczyk.
- Elena! – głośny krzyk
przeszył głuchą ciszę, zakłócaną dotychczas przez nasze oddechy. Do pokoju
niczym nie skrępowany, wparował Stefan. Oczu niemalże wyszły mu z orbit, gdy
zobaczył Damona półnagiego, leżącego na mnie i mnie prawie bez bluzki. Było
blisko, nienawidzę cię Stefan, ugh!
- Braciszku, urwę ci
łepetynę, więc lepiej żebyś miał dobry powód, aby bezwstydnie zakłócać moją
przestrzeń osobistą, która ma zasięg również na progu mojego pokoju – warknął
starszy Salvatore i zszedł ze mnie, siadając potem na skrawku łóżka z
zaciśniętymi pięściami.
Ja siedziałam oparta o ramę
łóżka, przykrywając się niedawno zdjętą bluzką, lekko zakrwawioną i zawstydzona
przeklinając się w myślach. Stefan potrząsnął głową i zacisnął usta tak mocno,
że jego mięsień na twarzy drgnął gwałtownie. Potem ze świstem wypuścił
powietrze i wycedził jedno słowo.
- Bonnie.
Nie musiał nic dodawać, bo
nagle uzmysłowiłam sobie wszystko, bez zbędnych tłumaczeń Stefana. Otworzyłam
usta, aby coś powiedzieć, krzyknąć, cokolwiek, ale nie wydobył się z nich żaden
dźwięk. Zerwałam się na równe nogi, zbiegając na dół i wskakując do samochodu
Damona. Moje ręce trzęsły się i nie mogłam trafić kluczykiem w stacyjkę. Na
szczęście parę sekund później do pojazdu wsiedli również bracia i starszy z
nich, przekręcił kluczyk, ale wskazał głową na miejsce obok kierowcy. Szybko
zamieniliśmy się rolami i chwilę potem siedziałam obok Damona, który jechał z
zawrotną prędkością w stronę domu mojej przyjaciółki, nie zwracając uwagi na
ograniczenie prędkości. Po paru minutach, który dłużyły się w nieskończoność
dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z czarnego volvo i pobiegłam w stronę
wiktoriańskiego domku, który stał na obrzeżach drogi. Zapukałam w drzwi
dziesięć razy pod rząd, pocąc się ze zdenerwowania.
Drzwi otworzyła mi starsza
kobieta, o opalonej, pomarszczonej twarzy i niebieskich jak fiołki oczach. Jej
włosy, niegdyś kruczoczarne, teraz było siwe, niczym nie przypominając swojej
pierwotnej barwy. Babcia Bonnie. Jej spojrzenie było zatroskane, zmęczone i
przerażone. Zamarłam na widok jej oczu, które wyrażały dogłębne cierpienie. Gdy
kobieta zobaczyła stojących za mną Salvatorów, pokręciła ze złością głową.
- Żadne z wampirów nie
przestąpią progu mojego domu – warknęła i wskazała chudym palcem na braci.
- Ja jestem wampirem –
przypomniałam – Proszę, pani Bennet muszę zobaczyć Bonnie.
Kobieta zawahała się, ale ostatecznie
wydusiła ciche zaproszenie, tłumacząc, że jestem przyjaciółką jej wnuczki i mam
prawo ją zobaczyć. Weszłam bez ogródek do środka i skierowałam się do salonu,
skąd wyłapałam ciche i słabe bicie serca.
Na widok mulatki leżącej
bezwładnie na kanapie i przykrytej ręcznie robioną narzutą, serce ścisnęło mi
się w małą kulkę, która nie biła i była zimna jak lód. To wszystko moja wina.
Gdybym jakoś z większą stanowczością odwiodła ją od pomysłu połączenia nas,
teraz by tu nie leżała, ledwo co oddychając.
- Jak udało się ją uratować?
– spytałam drżącym głosem, obejmując się rękoma.
Nie dostałam odpowiedzi.
Domyśliłam się, że kobieta użyła jakiś zioł albo magii, ale nie mogłam być
niczego pewna.
- Ona jest rośliną –
szepnęła, ujmując dłoń swojej wnuczki. Twarz Bonnie była spokojna, jakby
dziewczyna zapadła w błogi sen i śniły się jej przyjemne rzeczy. Nie rozumiałam
jej słów, jak to rośliną? Widząc moje zdziwione spojrzenie, westchnęła tylko i
wpatrywała się w leżącą dziewczynę.
- Nie obudzi się. Jest nieprzytomna i się nie obudzi – załkała – Zrobiłam wszystko, aby ją
uratować, ale gdy ty umarłaś, ona także. Pozostało mi tylko utrzymywanie jej
przy życiu, ale biernie. Z czasem trzeba będzie pozwolić jej odejść.
Zaniemówiłam i upadłam na kolana,
obok siedzącej nad ciałem mojej przyjaciółki, jej babci.
- To moja wina – szepnęłam i
wybiegłam z domu. Rześkie powietrze przywróciło mi część racjonalnego myślenia,
ale tylko niewielki kawałeczek. Nie mogłam pozwolić mojej przyjaciółce umrzeć.
Nie z mojego powodu. Na drżących nogach ponownie weszłam do mieszkania i
zauważyłam, że babci nie ma przy Bonnie. Powoli podeszłam do niej i chwyciłam
ją za jeszcze ciepłą dłoń.
- Kocham cię Bon i nie
pozwolę ci odejść. Rozumiesz? Coś wymyślę – szeptałam, opierając czoło o jej
złączone dłonie, przesiąknięte jej zapachem.
Wdychałam tą woń, tak dobrze mi znaną mieszankę róż i jakiś ziół. Ona nie zasługiwała na taki wyrok, los. Była najbardziej współczującą i dobrą osobą, jaką znam i jeśli ktoś miałby umrzeć to powinnam być ja. Zabiłam dwoje ludzi w przeciągu paru godzin. I nikomu o tym nie powiedziałam. Uścisnęłam rękę przyjaciółki. Już miałam wstać i wyjść, gdy jakaś siła, przyciąganie nakazywało mi bezruch. Osłupiała patrzyłam jak z mojej dłoni wypływa złocisty promień, który wnika w ciało Bonnie. Niepewnie oderwałam rękę od jej ramienia, a w tym samym momencie poczułam jakby ktoś wbijał we mnie tysiące ostrzy. Krzyknęłam, gdy ten sam złocisty promień wnikł we mnie ponownie powodując niewyobrażalny ból. Brałam krótkie, urywane oddechy, ale gdy wdychałam powietrze myślałam, że wciągam żyletki. Byłam przerażona i nie mogłam wykonać żadnego ruchu, tylko musiałam znosić te cierpienie.
Wdychałam tą woń, tak dobrze mi znaną mieszankę róż i jakiś ziół. Ona nie zasługiwała na taki wyrok, los. Była najbardziej współczującą i dobrą osobą, jaką znam i jeśli ktoś miałby umrzeć to powinnam być ja. Zabiłam dwoje ludzi w przeciągu paru godzin. I nikomu o tym nie powiedziałam. Uścisnęłam rękę przyjaciółki. Już miałam wstać i wyjść, gdy jakaś siła, przyciąganie nakazywało mi bezruch. Osłupiała patrzyłam jak z mojej dłoni wypływa złocisty promień, który wnika w ciało Bonnie. Niepewnie oderwałam rękę od jej ramienia, a w tym samym momencie poczułam jakby ktoś wbijał we mnie tysiące ostrzy. Krzyknęłam, gdy ten sam złocisty promień wnikł we mnie ponownie powodując niewyobrażalny ból. Brałam krótkie, urywane oddechy, ale gdy wdychałam powietrze myślałam, że wciągam żyletki. Byłam przerażona i nie mogłam wykonać żadnego ruchu, tylko musiałam znosić te cierpienie.
„ Życie ma swoją cenę. Ty ją
płacisz, jeśli decydujesz przywrócić je z powrotem”.
Ten głos rozbrzmiał w mojej
głowie i zamienił się w tysiące odgłosów, powtarzających się niczym echo.
Odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem i chwyciłam się za głowę, próbując uciszyć
te nieznośne głosy które rozsadzały mi czaszkę. Wzięłam ostatni, krótki oddech
i zemdlałam.
- Elena – ktoś powtarzał moje
imię jak mantrę. Z całych sił starałam się wybić ponad powierzchnię, aby
odzyskać przytomność. Spod zmrużonych oczu widziałam niewyraźne kształty, ale
ten głos mogłabym rozpoznać nawet w ciemności. Z czasem mój wzrok odzyskał
ostrość i mogłam podźwignąć się na łokciach oraz rozejrzeć dookoła. Nade mną stali
Stefan i babcia Bonnie, a obok mnie klęczał Damon.
- Co się stało? Wszystko w
porządku? – spytał troskliwie, gładząc moje ramię. Pomógł mi wstać i usiąść na
fotelu, stojącym pod oknem, które było otwarte, wpuszczając przy tym do środka
orzeźwiające powietrze.
- Ja… nie wiem.
Odpowiedziałam zgodnie z
prawdą. Nie miałam pojęcia co zrobiłam, ani co się ze mną działo. Jedyna myśl,
która krążyła mi po głowie i nie dawała spokoju.
„Życie ma swoją cenę. Ty ją
płacisz…. ”
Moja przyjaciółka. Ocknęłam
się.
- Gdzie do cholery jest
Bonnie?!
***
No i jest kolejny. Miał pojawić się w niedzielę, no ale cóż :)
Spotkanie z Tatią się zbliża, ale myślę, że jeszcze będzie z około cztery rozdziały, zanim bitwa się rozpocznie. Całość opowiadania oceniam na 35-40 rozdziałów.
Następny blog już mam stworzony, szablon także, zwiastun zamówiony. Jak skończę tego bloga, nie martwcie się! Nie zniknę, mam mnóstwo pomysłów na historie.
Zauważyłam, że lubuję w fantastyce, ale nie zaprzeczam, może w przyszłości coś bardziej "przyziemnego" uskrobię ;)
Zapraszam do komentowania!
Czytasz=komentujesz
To dla ciebie chwila, a dla mnie ogromna motywacja!
No nie, Stefan tak okrutnie przerwał Damonowi i Elenie! Aż sobie wyobraziłam złość Damona, tak fajnie to przedstawiłaś :D No i kurde, zastanawiam się, co się stało z Bonnie? Czyżby przy pomocy Eleny wróciła do normalnego życia? Czy co to się stanęło? :D No cóż, zostawiasz mnie z kilkoma pytaniami, na które odpowiedzi poznam w następnych rozdziałach. Dlatego będę czekać niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :*
No i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział. Nie chciałam Ci tak bezczelnie wysypywać spamu w komentarze, więc info dodałam do Spamowni i nie wiem, czy widziałaś :)
[ blondwlosa-zagadka.blogspot.com ]
Wow, to jest świetne i tak realistyczne, że można poczuć się jak obserwator wyrażeń. Rozdział świetny, a scena Deleny i postawa Stefcia bezcenna. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam też do siebie.
OdpowiedzUsuńhttp://zapomnianaballada.blogspot.com/?m=1
(@DSalvatore1840. - Katherine)
Twój blog został właśnie wylosowany na Blog Miesiąca - SIERPIEŃ w kategorii Fan Fiction - Pamiętniki Wampirów!
OdpowiedzUsuńBędzie on dumnie reklamowany na Katalogowym Świecie przez okrągły miesiąc, w bocznej kolumnie szablonu. Po upływie miesiąca, będzie widniał w zakładce Blogi Miesiąca
Pozdrawiam, gratuluję i życzę weny!
Avery.
Jeśli mam być z Tobą szczery, to powiem Ci że to jest jeden z dwóch blogów, które w ogóle czytam o Delenie, naprawdę. A więc że to co piszesz jest dla mnie genialne i mega interesujące. Na ogół czytam Klaroline,ale koło twojego opowiadania nie można przejść obojętnie :) To było takie niespodziewane jak Elena zaczęła całować się z Damonem...I że akurat musiał im przerwać Stefan. Szkoda mi Bonnie :( Czekam na next <3 Zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem. Wybacz, że skomentuje ten i poprzedni rozdział w tym miejscu, ale miałem możliwość przeczytać je pod rząd i tak będzie mi wygodniej.
OdpowiedzUsuńRozwijasz się - opisy coraz lepsze, prawie wcale nie ma powtórzeń.
Stefan ma jakieś nieuzasadnione pretensje i za dużo sobie wyobraża. Nie przepadam za nim. Co nie znaczy, że twojego Damona lubię. Póki co to starszy brat staje się taki nijaki.
Zastanawia mnie jak Bonie ich połączyła wszystkich, że Reb umarła, Klaus został zraniony, Bonie sama zginęła, a Elena żyje. Oraz czy Elena przywróci przyjaciółkę do życia.
Jedną niejasność jaką zauważyłem, to fakt iż Elena rzuciła się na Damona i go pocałowała, a wcześniej była taka roztrzęsiona wydarzeniami, które chwile wcześniej miały miejsce. Ja wiem, że ona jest wampirem, ale chyba nie jest tak przystosowana, przyswojona... chyba jeszcze nie nawykła do wszechobecnego umierania i faktu iż wampir śmierć nosi na ramieniu. Zabiła człowieka, była tym więcej niż zniesmaczona, a nagle ma ochotę się gzić ze swym lubym xD - trochę to śmiesznie wyszło, tak "od czapy".
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam.
dariusz-tychon.blogspot,com
Bonnie nie łaczyła pierwotnych :) Bon połączyła Elenę i siebie, a u mnie w opowiadaniu zrobiłam tak, że pierwotni są ze sobą od początku połaczeni i jak widać- czy jeden z nich umiera, drugi czuje to w postaci zranienia nad sercem :D Troche skomplikowane ;)
UsuńCo do tych scenek "od czapy" to od początku mam z tym problem, musze to jakoś poprawić ale nie wiem jeszcze jak :c
Du du du... :D akcja, akcja i jeszcze raz akcja D: kurcze musiałaś skonczyc właśnie w takim momencie? :D Ugh...czekam na następny bo już nie mogę się doczekać :D co z Bonnie? Gdzie ona się podziała? ,,Życie ma swoją cenne. Ty ją płacisz" może Elena już nie jest wampirem? :o a się porobiło czekam na następny zapraszam do siebie :*
OdpowiedzUsuńhttp://diaries-written-in-blood.blogspot.com/
http://wolves-from-the-beacon-hills.blogspot.com/
Życzę weny kochana xoxo
Rozdział jest super a sam blog bardzo mnie zaciekawił choć nie jestem fanką pisania o już stworzonych bohaterach. Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńIle tutaj emocji. Emocji, emocji i akcji ! Podoba mi się to !
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób w jaki Elena zareagowała... Dobrze wiedzieć, że mimo wszystko najbardziej troszczy się o swoich przyjaciół. Aż chciałabym zobaczyć jej twarz w tym momencie, kiedy zdała sobie sprawę, że przez przypadek mogła ich zabić ! :))
Tak Stefan ! Wszedłeś w idealnym momencie - i to wcale nie jest sarkazm ! :)) Czy jest jakaś szansa, że gdzieś pojawi się jakaś ich wspólna scenka? Bardziej intymna scenka? Pocałunek na początek też byłby w porządku ^-^ Proszę ! Bardzo ładnie proszę !
Jestem ciekawa co zrobi Elena w sprawie Bonnie... I o co do cholery chodzi z tym światłem?
Czekam na nn i na jakieś odpowiedzi!
Ściskam ! :**
Ja uważam że żaden nawet pocałunek Steleny nie jest tu potrzebny tylko zrobiłby szumu a i tak maja dużo problemów Tatie i wgl :)
OdpowiedzUsuńAkcja ciągle się rozwija i te emocje ... Super poprostu !
OdpowiedzUsuńPS : zapraszam do mnie !
http://i-was-in-pain.blogspot.com/?m=1
Kiedy nn? ;*
OdpowiedzUsuńW kolumnie po lewej stronie, na samej górze jest stan kolejnych rozdziałów i planowana data publikacji :)
UsuńSprawdzę jak tylko wejdę na laptopa :* bo na telefonie mi sie to nie wyświetla:(
Usuńjacie! tyle emocji i wszystko tak pięknie opisane.
OdpowiedzUsuńaż zatęskniłam za pamiętnikami.
ale do rzeczy: kończenie w takich momentach powinno być zabronione! ahh, umieram z ciekawości.
świetna scena Elena+Damon, mr. gdyby nie Stefan...
aaale jestem ciekawa, a pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, uh.
dodaję do obserwowanych, x
{ wyszeptaneniedorzecznosci.blogspot.com }
Pisałaś, więc jestem. I zostanę♥ Tylko daj mi moment (dłuższy) na nadrobienie reszty, bo ostatnio jestem trochę zalatana.
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny! Wszystko wspaniale opisane, przez to mam coraz większe obiekcje co do siódmego sezonu. Bez Eleny to jednak nie będzie to samo.
Stefan Bogiem♥♥ Ale i tak było go za mało.
Niedługo spotkanie z Tatią, więc na pewno będzie ciekawie!
Współczuję Elenie, wszystko wali jej się na głowę, na dodatek sprawa z Bonnie. Jest silna i mam nadzieję, że mimo wszystko sobie poradzi. Ma przecież oddanych przyjaciół, którzy skoczą za nią w ogień i nie raz już to udowodnili.
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie:)
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
ps. obserwuję :)
L x
Stefan mnie irytuje.... Elena niczego mu nie obiecywała. ..a ten się dasa jak mały chłopczyk... Damon trochę traci na charakterku :)) przy Elenie robi się z niego ciepła klucha :p
OdpowiedzUsuńhmmmmm to Bonnie żyje czy nie? i..... co to za cena? ahhhh. .no i czemu Elena przeżyła starcie z Reb uśmiercajac ja.... ależ niewiadomych... nie mogę się doczekać nextu.
www.azylstracencow.blog.pl
Kolejny super pościak <3 Uwielbiam ;33
OdpowiedzUsuń