Po sześciu miesiącach poszukiwań, Elena
Gilbert została uznana za zaginioną. Ale jak wytłumaczyć fakt, że idzie ona
teraz opustoszałymi ulicami Mystic Falls, przedzierając się przez zaspy śniegu,
ubrana tylko w koronkową, białą sukienkę do kolan z odkrytymi ramionami? Na jej
brązowych włosach i czarnych rzęsach osiadały pojedyncze białe śnieżynki, które
o dziwo, nie roztapiały się wcale. Dziewczyna szła boso, wytężając wzrok i
próbując przypomnieć, gdzie tak właściwie zmierza. Nie wiele pamiętała,
ostatnie co zakodowała w pamięci było to, jak leżała na łące obok umierając
Tatii. Potem nastała ciemność, aż do dzisiaj, gdy nagle obudziła się i w jej
głowie pojawiły się wszystkie obrazy z przeszłości, o których nigdy nie miała
pojęcia. Nie czuła stóp, które znikały pod białym puchem, co krok się w nim
zapadając. Pragnęła znaleźć się w ramionach ukochanej osoby, o której ciągle
myślała, w chwili, gdy ostatni raz zamknęła powieki i wtedy, kiedy je ponownie
otworzyła. Jednak w jej sercu kwitł niepokój, że coś jest nie w porządku. Gdy
zauważyła idącą w oddali osobę, która zasłaniała ręką twarz, przed zamiecią,
bez zastanowienia puściła się biegiem w jej stronę.
– Halo! – krzyknęła, wymachując ręką. –
Proszę poczekać!
Postać zatrzymała się na chwilę, a gdy
dziewczyna podbiegła bliżej, zauważyła na jej twarzy ogromne zdziwienie.
– Przepraszam, który dzisiaj jest? –
zapytała niepewnie, kuląc się z zimna.
–
Dwudziesty czwarty grudnia – odpowiedziała kobieta w podeszłym wieku, z
wymalowanym na twarzy szokiem, wywołanym skąpym ubiorem brunetki w środku zimy.
– Boże dziecko, jesteś szalona? Jak ty wyglądasz! – wykrzyknęła.
Elena spojrzała na swój strój i stopy bez
butów. Pewnie ta kobieta myśli, że zerwałam się z psychiatryka – pomyślała,
przestępując z nogi na nogę. Grzecznie podziękowała i ruszyła w przeciwną
stronę, zostawiając w tyle oszołomioną staruszkę. Szła przed siebie, wstępując
wprost w ciemność, gdzie jedynie śnieg obijał się na ciemnym tle. Latarnie nie
działały, jedynie niektóre lekko migotały, będąc już na wykończeniu. Przyspieszonym
krokiem, prawie biegnąc kierowała się do przodu, chcąc zostawić za sobą ten
mrok, spowijający wszystko na swojej drodze. Nim się obejrzała, a ku jej oczom,
za drzew wyłoniła się spora posiadłość. Z początku wspomnienia wirowały w jej
głowie jak za mgłą, ale po paru sekundach wydała z siebie zduszony okrzyk i
ruszyła ile sił w nogach przed siebie. Gdy dobiegła do drzwi, głośno w nie
uderzyła, cała się trzęsąc. Gdy chciała walnąć jeszcze raz, jej ręka nie
napotkała żadnego oporu, a tylko przecięła powietrze. Przed nią stał Stefan, a
w jego oczach widniało głębokie oszołomienie. Elena rzuciła się mu na szyję,
przylegając do przyjaciela całym ciałem, skostniałym z zimna. Wampir stał z
opuszczonymi rękoma, wszystkie mięśnie miał napięte, a spojrzenie miał utkwione
przed siebie, dopóki dziewczyna nie oswobodziła uścisku i nie stanęła
naprzeciwko niego. Skierował swój wzrok na nią, lustrując ją od stóp do głów, a
jego usta były lekko rozchylone, jednak nie wydawały żadnego dźwięku.
– Jestem tu Stefan, wróciłam – oznajmiła trzęsącym
się głosem, lekko się uśmiechając. Jej sine wargi drżały, a widoczne cienie pod
oczami odświetlały się na tle bladej niż kiedykolwiek cery. Włosy jakby stały
się ciemniejsze, a oczy także lekko zmieniły swój kolor na ciemniejszy odcień. Wyglądała
zupełnie inaczej niż zapamiętał ją Stefan i ten fakt oszołomił go bardziej. Nie
mógł uwierzyć, że stoi przed nim jego, opłakiwana przez tyle miesięcy,
przyjaciółka. Gdy otrząsnął się z szoku, porwał ją w ramiona, a łzy mimowolnie
popłynęły mu po policzkach.
– Nie płacz – zaśmiała się perliście,
ocierając jego łzę. – Też za tobą tęskniłam.
Salvatore zawtórował jej cichym śmiechem
i szybko zamknął za nią drzwi, prowadząc dziewczynę w stronę kominka.
– Ja majaczę – wydusił – to jest sen.
– Jeśli to sen, to na pewno nie
umierałabym teraz z zimna – zażartowała i przybliżyła ręce do pnących się w
górę płomieni w kominku.
Stefan ruszył na górę po ciepłe swetry i
spodnie dla Eleny. Po chwili dziewczyna była ubrana w dwie, grube bluzki, bluzę
zapinaną na zamek błyskawiczny i czarne legginsy, a bose stopy były ukryte w
ciepłych kapciach.
– Dziękuję – odkaszlnęła, aby pozbyć się
uciążliwej chrypki. – Nie wiem co się dzieje, ale zapomniałam jak to jest być
zmarzniętym do szpiku kości.
Stefan przyjrzał się bacznie siedzącej
dziewczynie, która owinęła dłonie wokół parującego kubka kakao. Jej skóra
odzyskiwała powoli swój pierwotny kolor, na twarzy wstąpiły lekkie rumieńce, a
oczy powoli odzyskiwały dawny błysk. Włosy pozostawały nadal ciemne, ale usta w
kontakcie z gorącym napojem stawały się jasnoróżowe. Gdy wsłuchał się głębiej w
ciszę, która panowała w salonie, wychwycił cudowny dźwięk, który pragnął
usłyszeć w ciągu tych ostatnich miesięcy. Bicie ludzkiego serca, serca jego
Eleny. Chwila radości ustąpiła przerażeniu, które go ogarnęło. To oznaczałoby,
że…
– Jak to się stało – szepnął, opierając
się o ścianę. Skierował swój wzrok na drewniane panele, na których zauważył
pojedyncze drobinki kurzu. Wszystko składało się w całość. Odczuwanie zimna,
bicie serca. Elena była człowiekiem.
– Jak się tu dostałaś? – spytał, siadając
obok niej na kanapie, która ugięła się pod jego ciężarem.
– Nie pamiętam – zamyśliła się. –
Obudziłam się wpatrzona w księżyc, a potem urwał mi się film. Nagle byłam na
ośnieżonych ulicach i szukałam drogi donikąd. Jakoś trafiłam tutaj, a resztę
sam znasz.
Stefan zamilkł, próbując złożyć z tego
jakąś spójną całość. Elena otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale
szybko je zamknęła. Wampir uniósł brwi i obrzucił ją pytającym spojrzeniem.
– Nie wiem czy powinnam – zawahała się. –
To bardzo prywatne.
– Nie będę naciskał, ale przyznam, że
cokolwiek to jest, pomogłoby mi w połączeniu tych faktów.
Westchnęła ciężko i niechętnie zaczęła mówić.
– Znam całą prawdę o Tatii – przełknęła
ślinę i czuła, że coraz trudniej jej jest dobierać słowa. – Była moją siostrą.
– Co? – wyrzucił zszokowany Stefan,
patrząc na Elenę z osłupieniem.
– Podczas, gdy obudziłam się w grobowcu,
patrzyłam prosto w coś, co dawało jasne światło i padało na całe moje ciało,
oświetlając tym samym przestrzeń wokół mnie. Byłam sparaliżowana, ale
jednocześnie czułam wszystko. Usłyszałam wtedy głos, odbijający się od ścian
niczym echo. Nie protestowałam, tylko uspokoiłam się i próbowałam przyzwyczaić
do tego dziwnego stanu, w jakim egzystowałam. Widziałam obrazy. Bardzo
zamazane, a głosy osób były jakby oddalone o paręnaście metrów. Dochodziły z
oddali – zamyśliła się, jakby przenosząc się w kompletnie inne miejsce, myślami
była już gdzieś indziej.
– Spostrzegłam moją matkę z wyrazem
przerażenia na twarzy, gdy zobaczyła jak Tatia stoi nad kwiatem, który
momentalnie więdnie i zamienia się w popiół. Dziewczynka odwróciła się do
swojej rodzicielki, a jej oczy były całe czarne, niczym u demona. Moja matka…
postanowiła ją zabić. Była wtedy w ciąży i bała się, że Tatia może mnie
zniszczyć. Ona… - Elenie załamał się głos, podczas gdy przywoływała obrazy, tak
szokujące dla młodej dziewczyny – Zabiła Tatię. Potem urodziłam się ja i matka
zobaczyła, że jestem sobowtórem, próbowała mnie ukryć. Tatia nie była żadną
pierwotną czarownicą. Miała w sobie demoniczną krew, a moce jakie posiadała
były przepełnione mrokiem i złem. Mimo, że moja siostra nie żyła, Isobel, moja
matka ukrywała mnie przed wszystkim, co mogłoby stanowić dla mnie najmniejsze
zagrożenie. Jednak nie mogła przewidzieć tego, że Tatia nie odejdzie w spokoju.
Była sprytniejsza od nas wszystkich. Gdy umarła, wypuściła swoje moce, była
prawie pewna, że ja je przejmę w dni swoich osiemnastych urodzin. W taki
sposób, mogła wrócić do żywych, ponieważ moce ją przywoływały, a gdy klątwa się
we mnie uaktywniła, mogła zmartwychwstać. W naszych żyłach płynęła ta sama
krew, dlatego to oczywiste, że to ja miałam zostać nosicielem.
– Ale jak Tatia stała się skażona?
Przecież mówiłaś, że płynie w was ta sama krew – zdziwił się Stefan, skupiając
się na usłyszanej przed chwilą, wstrząsającej historii.
– Bo płynie. Gdyby żyła, podczas naszych
osiemnastych urodzin moc, którą posiadała, przeszła także do mojego ciała, ale
bez żadnego wyboru stałabym się także skażona. Matka to wiedziała, dlatego
zabiła ją, abym miała wybór. I oto jestem, czyli wychodzi na to, że nie stałam
się demonem jak Tatia – posmutniała na wspomnienie dzieciństwa swojej siostry.
– Mimo wszystko, jaka by ona nie była, współczuję jej.
Stefan westchnął, chowając twarz w
rękach, a następnie przeczesując włosy palcami.
– Isobel podarowała mi ten naszyjnik, aby
chociaż w najmniejszym stopniu uniemożliwić Tatii kontakt ze mną – oznajmiła,
otwierając dłoń, na której leżał naszyjnik, tak dobrze znany wszystkim,
ponieważ dziewczyna nie rozstawała się z nim, aż do jej osiemnastych urodzin. –
Teraz nie jest mi już potrzebny.
Położyła przedmiot na stole naprzeciwko i
skrzyżowała nogi w kostkach.
- Moce finalnie wnikły we mnie,
pozwalając mi tym samym wrócić. Tatia już nigdy nie będzie niepokoić nikogo z
moich bliskich – powiedziała i wstała z kanapy.
– Wiesz, że jesteś człowiekiem, prawda? –
zapytał Stefan, rzucając jej spojrzenie zmęczonych oczu.
Elena pokiwała głową, zagryzając wargę.
– Musiałam wybrać. Albo odrodzić się w
mojej prawdziwej postaci, jaką zawsze powinnam być, lub umrzeć na zawsze. Bycie
wampirem i potężną czarownicą, zakłócało działanie natury – oznajmiła. – Teraz
jestem bardzo potężną czarownicą, ale wiem jak się kontrolować. Czuję moją moc
i wiem jak z niej korzystać.
– Cieszę się, ale wciąż nie mogę
uwierzyć, że tu stoisz – przyznał wampir, przytulając do siebie brunetkę.
Elena poklepała go czule po plecach, ale
oderwała się od niego i rozglądnęła po pomieszczeniu.
– Gdzie jest Damon? – spytała bez
ogródek, nagle odzyskując trzeźwość umysłu. – Jest na górze? Wybacz, nie mam
już wampirzego słuchu – zaśmiała się lekko.
Stefan spochmurniał, słysząc o swoim
starszym bracie. Postanowił, że nie będzie owijać w bawełnę i powie Elenie
prawdę.
– Damon wyjechał chwilę po twojej
śmierci. Nie mam pojęcia, gdzie może teraz być.
~~*~~
Przepraszam was za długość rozdziału, ale jakoś mi nie szło pisanie. Jak wrażenia? Jakieś teorie, co do tego w jakim stanie Elena zastanie Damona, jeśli go znajdzie?
Jejku, Elena w tym rozdziale była taka niewinna, taka jakby.. smutna? Wzruszyła mnie scena spotkania ze Stefanem. Kurczę, opisałaś to tak idealnie, że widziałam to wszystko bardzo przejrzyście. Wielkie gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Elena spotka Damona leżącego gdzieś na ulicy w stanie alkoholowego upojenia, a potem on się zorientuje, że ona żyje, rzucą sobie w ramiona i będzie happyend. Nie no, tak łatwo nie ma :D Szczerze, to nie mam pojęcia, co Damon może robić i gdzie może być. Dlatego też czekam niecierpliwie na rozdział kolejny!
A przy okazji zapraszam do siebie, bo pojawił się drugi rozdział:
http://blondwlosa-zagadka.blogspot.com/2015/10/rozdzial-2.html
Pozdrawiam ciepło :*
Biedna Elena, strasznie mi jej szkoda:( Tatii tak samo, nie zasłużyła sobie na taki los. Rozdział wyszedł Ci genialnie, dobrze opisałaś wszystkie emocje, jakie targały ciałem Eleny. A Stefan chyba do samego końca miał nadzieję, że nie zapyta o Stefana. Cóż, przykro mi, ale za to okazał się naprawdę wspaniałym przyjacielem. I to właśnie przyjaciel teraz przyda się Ele najbardziej.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział <3
L x
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że będzie heppyand... i dużooo Deleny. Pozdrawiam i życzę weny. :) :*
OdpowiedzUsuńO matko! Ale się porobiło! Elka i Tatia siostrami... Szokujące, jednak jakże pomysłowe. Serio, sama nie wpadłabym na to, by połączyć w jakiś sposób ich wątki :))
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dobry rozdział! I ta narracja... Jezu, w życiu nie naucze sie tak dobrze pisać w trzeciej osobie! Ja wolę się utożsamiać z bohaterami, pisać o tym, co sama czułabym w danej chwili. A Ty... Ty perfekcyjnie to wszystko ze sobą łączysz. I jeszcze w trzeciej osobie! Matko, podziwiam Cię za to!
No i pozostaje jeszcze kwestia Damona... Jak go znam, nie czeka grzecznie na powrót Elki... Będzie dym :D
Czekam na next!
Życzę dużo weny! :))
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :))
Klaudia99
JEZU SŁODKI CO ZA NIESAMOWITY ROZDZIAŁ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńNo i się narobiło :) Nie przestajesz mnie zaskakiwać! :D
OdpowiedzUsuńPodsumowując: Elena człowiekiem, Tatia jej siostrą, Damona nie ma...Jedne wielkie wow!
Znając Damon, pewnie stracił człowieczeństwo albo jeszcze gorzej, znalazł sobie inną. Ale wątpie, ponieważ odważnie brniesz w ich miłosny wątek, więc wątpie żeby jakaś laska była przeszkodą, chyba mam rację? Powiedź że mam :D
Czekam na next i przepraszam nie skomentowalam od razu :(
Zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/10/sezon-2-rozdzia-xii-wyjazd.html
Od początku, gdy zaczęła się ta części, a ona trzęsła się z zimna itd, to pomyślałem, że jest już człowiekiem, bo przecież wampiry nie odczuwają aż tak niedogodności pogody, prawda?
OdpowiedzUsuńTatia była jakimś strasznym dzieckiem, takim mrocznym jak te z niektórych horrorów. Dlaczego jednak miałbym kilka pytań:
1. Skąd matka wiedziała że Tatia skrzywdzi Elenę?
2. Dlaczego Tatia była demonem od dziecka i już wtedy miała moce, a Elena wcześniej ich nie miała, skoro obie były tak samo skażone i w jednej jak i w drugiej płynęła ta sama krew?
3. Dlaczego Tatia która zmarła jako dziecko, odrodziła się jako dorosła, jakim cudem?
Dziwi mnie też trochę to, że Elena tak od razu umie kontrolować swoją moc.
To byłoby na tyle i od razu informuję, że w tym tygodniu dwa razy zaktualizuję Skradzione dziecko, bo jestem jeden rozdział w tył, a potem to już tak jak powinno być zawsze 10, 20 i 30 każdego miesiąca pojawia się kolejny rozdział.
dariusz-tychon.blogspot.com
Same postacie mi się już podobają. Ale opowiadanie fajne :D
OdpowiedzUsuńJuż się cieszyłam że nowy rozdział. A tu lipa! Ogółem super ci wszystko wychodzi i w ogóle. Jestem
OdpowiedzUsuńciekawa co z Damonem. Ja bym była za tym, że on wyłączył człowieczeństwo, a gdy ona do niego przyjedzie czy tam go znajdzie to on magicznie je włączy i będą razem wszęśliwi :)
Kiedy będzie następny rozdział ? 😊 bo to co tutaj napisałaś jest mega dobre aż fajnie się czyta i piszę to naprawdę szczerze! 😉👌
OdpowiedzUsuń