piątek, 8 maja 2015

Rozdział 6 "Zapomnieć"

Wstałam gwałtownie biorąc oddech. Od razu chwyciłam się za szyję, czując nieprzyjemny ścisk w gardle. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju, a na fotelu naprzeciwko łóżka siedział Damon, uważnie mi się przypatrując. Już miałam krzyknąć, że jest mordercą, ale z drugiej strony uratował mi życie....Jednak zanim zdążyłam wykonać najmniejszy ruch, albo chociaż pomyśleć o tym, chłopak podbiegł do mnie szybko, że nim się obejrzałam, jego ręka zakrywała moje usta.
- Cicho, twoja ciotka jest na dole – szepnął – Nie będziesz krzyczeć ?
Pokręciłam głową. Zabrał rękę z moich ust i stanął nad moim łóżkiem.
- Przyniosłeś mnie do domu ? – pierwsze co nasunęło mi się na myśl. Potaknął. Po chwili wróciły do mnie ułamki wczorajszego wieczoru. Boże…
- Ty ...
- Uratowałem ci życie przed blond psychopatką, nie musisz dziękować. Tak na marginesie, pomagam ci drugi raz w tygodniu, możesz przeżyć chociaż parę dni, bez pakowania się w kłopoty? – powiedział z udawanym wyrzutem.
- Ty ją zabiłeś? Jesteś mordercą! – powiedziałam niezbyt cicho, ale szybko się zreflektowałam. Uważnie nasłuchiwałam krzątania się ciotki na dole, upewniając się, że nie wchodzi na górę.
- Wolałaś być jej ofiarą? Dobrze wiedzieć, wiesz jeśli będzie jakiś następny raz…
- Właśnie! Śledzisz mnie czy co ? – wyrzuciłam i zmierzyłam go wzrokiem, siadając na łóżku. Czarnowłosy usiadł na kanapie i założył ręce na piersi. Nie odpowiedział.
- Damon – wycedziłam.
Widziałam jak się nad czymś zastanawiał, ale w końcu zdecydował.
- W sumie, już nie ma czasu na sekrety, może powinnaś wiedzieć.
- Wiedzieć o czym? – zawahałam się.
- O wampirach – powiedział najzwyczajniej w świecie.
Wybuchłam śmiechem. Po chwili ucichłam, gdy zobaczyłam poważne spojrzenie niebieskich oczu.
Wstałam z łóżka osłupiała.
- Jesteś wariatem i psychopatą. Wynoś się z mojego pokoju! – krzyknęłam, akcentując każde słowo.  
Może to dziecinne, ale rzuciłam w niego poduszką. Chłopak zgrabnie uchylił się i uniknął ciosu po czym wyszedł szybko za drzwi.
Rzuciłam się za nim biegiem. Nie mógł tak po prostu przejść obok Jenny. Wbiegłam do kuchni, gdzie krzątała się ciotka. Moje włosy były potargane, na policzkach miałam wypieki a ubrana byłam w przydługą koszulkę.
- Jenna! – wysapałam, łapiąc oddech – Ktoś tu przechodził ?
Ciotka rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie.
- Niee…? Zapraszałaś kogoś? – spytała zdziwiona.
- Co… - wymknęło mi się. Przecież Damon wychodząc, musiał minąć kuchnię. Wariuję.
- O której wróciłaś? – spytałam, ciekawa czy zauważyła moją nieobecność.
- Nad ranem, poszłam do Alice, a Jeremy został u kolegi na noc. Jak przyszłam spałaś, więc mogłaś nie zauważyć. Nie nudziłaś się sama? – zapytała pogodnie.
A więc tak… Damon przyniósł mnie do domu, a nikogo nie było. Nikt nie zauważył mojej nieobecności. Pokręciłam głową i oparłam nią o zimną ścianę.
- Idę do siebie –oznajmiłam i weszłam na górę. To się nie dzieje. Jakaś wariatka próbuje mnie zabić, a drugi wariat mówi mi o wampirach. Czy w tej bajce były jednorożce i tęcza? Mój telefon zadzwonił a na wyświetlaczu widniało „Stefan ”
- Hej Stefan – odparłam z ulgą.
- Co się wczoraj stało? Wybiegłaś tak nagle, a potem nie wróciłaś na lekcje-spytał zaniepokojony.
- Źle się poczułam – skłamałam. Usiadłam na łóżku po turecku i zaczęłam nawijać na palec kosmyk włosów.
- Może przyjdziesz do mnie? Pogadamy, przy okazji podam ci lekcje-spytał z nadzieją. Wprawdzie nieodrobione lekcje nie były moim priorytetem, ale rozmowa z chłopakiem mogła mi pomóc. Nie będę myśleć o ostatnich wydarzeniach.
- Pewnie. Będę za 15 minut.
***
Szłam powoli  ścieżką, a szum lasu działał na mnie uspokajająco. Po paru metrach zza drzew zaczęła się wyłaniać posiadłość Salvatorów. Gdy zapukałam do drzwi, od razu stanął w nich Stefan. Był ubrany w czarne jeansy i granatową koszulę. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, a ruchem ręki zaprosił mnie do środka.
- Wejdź dalej, do salonu – polecił.
Przeszłam przez długi korytarz – już mi znany – i weszłam do ogromnego salonu. Jestem tu drugi raz, ale wrażenie nie osłabło. Wnętrze wprawia w zachwyt, niezależnie ile razy się je widzi. Usiadłam na skórzanej sofie, zdjęłam torbę i pogładziłam miękką skórę. Stefan usiadł obok mnie i podał mi zeszyt.
Podziękowałam i zrobiłam zdjęcie stron.
- Akurat przyjechał mój brat, jest na górze, więc z góry przepraszam za niego. Jest dość… arogancki – uprzedził. Z jego tonu głosu można było wywnioskować, że nie jest zadowolony z jego przyjazdu.
Jak na zawołanie, za mną usłyszałam kroki i męski głos, który dobrze znałam.
- Braciszku, nie przedstawisz mnie swojej koleżance?
Stefan zacisnął usta, a ja zesztywniałam na dźwięk głosu. Nie chciałam się odwracać, bo dobrze wiedziałam kogo tam zastanę.
- Nie, wyjdź Damon – wycedził.
Gdy Stefan wypowiedział jego imię, głośno wypuściłam powietrze, które gromadziłam od kilku sekund. Gwałtownie wstałam z kanapy i odwróciłam się.
Naprzeciwko mnie stał zadowolony, z kpiącym uśmieszkiem, czarnowłosy.
- Witaj Eleno – przywitał się i podszedł do mnie.
- Znacie się? – zapytał osłupiony Stefan, jednak szybko odzyskał rezon.
- Oczywiście, ja i Elena to „ psiapsióły”, nieprawdaż? – zakpił i objął mnie ramieniem. Na ten gest zareagowałam błyskawicznie, nie wiem czemu, ale wykręciłam czarnowłosemu rękę. Lekcje samoobrony jednak się przydają. Damon był zaskoczony tym gestem, ale uwolnił się tak łatwo, jakby strzepywał sobie z ramienia natrętnego owada.
- Co… - urwałam, bo moje ręce były złączone z tyłu i trzymane przez chłopaka. Stałam do niego tyłem, opierając się o jego klatkę piersiową, tak blisko, że między nami nie było centymetra odległości. Czułam jego oddech na mojej szyi, a moje ciało przeszedł dreszcz. Znieruchomiałam.
- Nieładnie Eleno, tak atakować wa… - przerwał, bo Stefan wszedł mu w słowo :
- Damon, myślę, że to wystarczy – wycedził ze złością. Moje ręce były znów wolne.
- Nie braciszku. Ona powinna wiedzieć, bo Bekah ją zaatakowała wczoraj w klubie. I zabiłaby ją, gdybym nie ja. Wygląda mi to na zjazd rodzinny Mikaelsonów. A wiesz dobrze – oni nie przyjeżdżają bez powodu – powiedział z wyższością.
Stałam między braćmi i nie wiedziałam o czym rozmawiają. Prowadzili konwersację między sobą, pełną napięcia i złości.
- Rebekah mogła przyjechać do Mystic Falls sama. Nie jest uwiązana do Klausa – odparował takim samym tonem.
- Chcesz się przekonać ? Może nie wystarczy ci dowodów? Ma ją zaatakować jeszcze Elijah albo Kol? A może sam Klaus? Jesteś śmieszny – zakpił.
- Co do cholery chodzi z tym całym Klausem i czego oni ode mnie chcą?! – wykrzyknęłam, zwracając tym samym ich spojrzenia na mnie. Damon założył ręce na piersi i prychnął. Stefan patrzył na mnie, wahając się czy coś powiedzieć czy przemilczeć.
- Mam dość – warknęłam i chwyciłam torbę. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę drzwi. Już naciskałam klamkę gdy przede mną pojawił się Damon. Krzyknęłam zaskoczona i cofnęłam się o krok.
- Myślę, że jednak nigdzie nie pójdziesz.
***
- Będziesz mi wciskać bajeczki? Podziękuję – próbowałam wstać z kanapy i go wyminąć. Jednak Damon chwycił mnie za ramiona i lekko popchnął, abym usiadła. Stanął naprzeciwko mnie i założył ręce na piersi.
- Podziękujesz mi za te bajeczki, jeśli napadnie na ciebie banda pierwotnych – mruknął.
- Słucham? – oburzyłam się. Tego było za wiele –Odpowiedz mi na parę pytań.
Powiedziałam to stanowczo i dobitnie, nie przyjmowałam odmowy. Należą mi się chyba wyjaśnienia, bo ciągle w mojej głowie zadręczam się wydarzeniami z ostatnich dni i zastanawiam się, czy przypadkiem nie wariuję.
- Czy mnie śledziłeś? Poprawka. Czy mnie śledzisz? Pojawiasz się tam gdzie ja, to nie jest chyba przypadek – ponowiłam pytanie zadane rano, na które nie dostałam odpowiedzi i założyłam nogę na nogę.
- Powiedzmy, że tak – powiedział i parsknął śmiechem, widząc spojrzenie Stefana. Po chwili kontynuował : - Jak przyjechałaś do miasta, wszyscy którzy chcieli, wiedzieli o Tobie. W końcu, ostatni sobowtór, gorąca plota na skalę światową.
- Sobowtór? – wyszeptałam oszołomiona – Kpisz sobie ze mnie.
Próbowałam wstać, ale Damon ponownie usadził mnie na kanapie i zmierzył wzrokiem.
- Jak nie będziesz siedzieć grzecznie, to osobiście cię uwiążę do tej kanapy – zagroził.
- Wychodzę. Nie mam zamiaru patrzeć jak się spieracie – oznajmił Stefan, który widocznie usłyszał za dużo. Chwilę potem usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Co to znaczy, że jestem ostatnim sobowtórem? – zapytałam.
- Sobowtóry są bardzo rzadkie. Są to potomkowie Amary, należącej do rodu Petrovych. Wraz z Silasem byłi pierwszymi nieśmiertelnymi istotami na Ziemi. Ty jesteś ostatnią z rodu. Dlatego to czyni cię „ wyjątkową ”, chociaż ja nie widzę w tym najmniejszego sensu – dodał.
- Dobra, przejdźmy do tego, że mnie śledzisz – naciskałam.
- Gdy dowiedziałem się, że przyjeżdżasz do miasta, szybko cię wytropiłem, aby cię zobaczyć. Nie codziennie spotyka się sobowtóra. Do rzeczy. Pierwszy raz zobaczyłem cię na cmentarzu, gdy czaiła się na ciebie Rebekah…
- To ty mnie uratowałeś? – zapytałam zdziwiona i wzdrygnęłam się na myśl o tamtej nocy. Ciemność, zimno i małe ostre kły u tajemniczej postaci… Wszystko składało się w jedną, spójną całość… - Ona jest wampirem? Wy…? Boże! – krzyknęłam i zerwałam się z kanapy, biegnąc w kierunku drzwi. Gdy Damon spokojnie szedł w moją stronę, zasłoniłam twarz rękoma.
- Nie podchodź do mnie! Mówię nie ruszaj się! – krzyknęłam cała we łzach – Wy nie istniejecie, wampiry nie istnieją, to bajki dla naiwnych dzieci, zaraz się obudzę, będę w domu, kłócąc się z ciotką i pilnując brata nie,nie,nie! – szlochałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Czy ja naprawdę mam coś z głową? Najpierw te sny, a teraz jakieś wizje, które są jak realne, ale nie mogą być. Oni nie istnieją.
Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Chciałam się wyrwać, ale chłopak trzymał mnie w stalowym uścisku.
- Nic ci nie zrobię. Pozwól, że dokończę…
-Nie! Nie zbliżaj się do mnie… morderco – wycedziłam i wybiegłam z domu Salvatorów. Nikt mnie nie zatrzymywał, świetnie. Biegłam na oślep, łzy utrudniały mi widzenie, wszystko było rozmazane a w uszach szumiało. Upadłam na ziemię, kolana miałam całe obdarte a ręce podrapane. Pozostałam w takiej pozycji parę sekund szlochając, nie miałam siły się podnieść. To dla mnie za dużo. Nie chcę dodatkowych kłamstw i bajek w moim życiu. Nie chcę. Niech to się skończy.
Powoli wstałam. Zobaczyłam, że się ściemnia, a na zegarku widniała godzina dwudziesta. Czy aż tak długo byłam u Salvatorów? Nieważne. Muszę iść do domu. Jenna pewnie wariuje z niepokoju.

Szłam po omacku, nie pozwalając moim nogom się ugiąć. Starałam się być silna, „przetrawić” te informacje i o nich zapomnieć. Zapomnieć, że kiedykolwiek poznałam Rebekę, czy któregoś z Salvatorów. Nic prostszego? Tak tylko mi się wydawało. 

***
Czytasz=komentujesz
5 komentarzy=następny rozdział

Następny rozdział w piątek, czyli tradycyjnie co tydzień.

Podzielę się z wami moją opinią... pozwolicie?
Eh. Dzisiejszy odcinek TVD mnie załamał... Lubiłam Kai'a ale fakt, że zniszczył wesele Jo(podejrzewam, że bliźniaki też zabił, chociaż to Pamiętniki Wampirów, tu nic nie wiadomo) i Elena pewnie umrze. Wiem, wiem to wiadomo. Ale pewnie będę beczeć pod koniec sezonu, tak jak płakałam gdy Damon umarł. Ale wtedy wiedziałam, że wróci, a teraz to będzie prawdziwe pożegnanie. Nie wyobrażam sobie serialu bez Niny, na czym będzie się opierała fabuła? Pewnie przez pół sezonu Damon będzie opłakiwał ukochaną, a z TVD zrobi się "Moda na sukces". 
Ojj Plec, po co ty to ciągniesz... Oglądalność i tak spada.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Chcę podziękować wszystkim komentującym, bardzo, bardzo! Gdy czytam komentarze...uśmiech na mojej twarzy sam się pojawia! Dziękuję!

12 komentarzy:

  1. o jej <3 świetne i czekam na next :3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    No nieźle się dzieje. Elena dowiedziała się, że brat Stefana to Damon :D
    Elena tak łatwo nie uwolni się od Salvatorów, choćby nawet chciała to przed nimi nie ucieknie.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział najlepszy jak do tej pory <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :)
    co do odejścia Eleny z TVD to też nie wyobrazam sobie kolejnego sezonu, jaki będzie w nim sens? poza tym bie rozumiem Damona mówiącego o 60 latach bez Eleny, powinno być chyba że wieczność bez niej... / walczacosiebie

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuudo *-*
    Podoba mi się postać Damona w tym opowiadaniu *-*
    A co do Kaia...Ja go kooocham !!! Ale z drugiej strony szkoda Jo. Ale pewnie magicznie uratują.
    Zapraszam do mnie.
    http://you-never-know-when-death.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. To, że Elena nie zaczęła krzyczeć na Damona skojarzyło mi się z powiedzeniem "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".

    To rzucanie poduszką w takiej sytuacji niezwykle dziecinne, a wspomnienie o wampirach nasunęło mi tekst "facet, zmień dilera bo cię truje skoro masz aż takie haluny".

    "nieodrobione lekcje nie były moim priorytetem" - "odrabianie lekcji" lub "nadrabianie lekcji" bo "nieodrobione" brzmi tak jakby chodziło o ich nieodrabianie, a nie nadrabianie.

    Zdjęcia stron... oj, czemu ja nie żyłem w takich czasach, gdzie można było robić ksero i fotografie? Teraz mi smutno ;( Ja byłem zmuszony przepisywać...

    Psiapsóły... xD haha. Dobry tekst, zaczynam lubić Damona. Dobrze, że w twojej wersji jest taki łobuzerski.

    Brak mi opisów Stefka.

    O i jest rodzinka Mikaelsonów. Nie powinno być czasami Mickaelsonów? Zawsze lubiłem Klausa, mam więc nadzieję, że nie tylko Rebekha przybyła do miasta, ale i że Niki gdzieś tam się czai. Choć w sumie, to że lubiłem Klausa, to chyba zasługa aktora.

    Ciekawe dlaczego Damon tak ochrania Elenę. W końcu co mu tak na niej zależy, przecież dziewczyna nawet go nie lubi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, takie czasy, a teraz sama jak nie ma mnie w szkole to myk do koleżanki, zdjęcie i już :D Klaus pojawi się dopiero w późniejszych rozdziałach (14 rozdział) więc spokojnie, ulubiony hybryda znajdzie miejsce w moim opowiadaniu :)

      Usuń
  7. A jednak pierwotni będą... Lubiłam Klausa i tą jego słabość do Caroline, do której mi bardziej pasował niż do Tyler :)
    I sobowtórzy też będą, ale widzę, że teraz bracia mają więcej informacji, co jest o wiele ciekawsze :D Stefan jest taki... ech... Wolę Damona i nawet, jakby był najgorszym wampirem, to i tak pewnie będę za nim. Martwi mnie tylko wrażliwość Eleny... Jest taka podatna na wszystko, że strach pomyśleć, jak sobie poradzi dalej :)

    www.sunshine-world.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. no Elena nie ma łatwo.... rodzice nie zyja, brat ćpa i właśnie dowiedziała się że wampiry istnieją i do tego czyhają na jej życie.... podoba mi się że Stefan sie usunął i pozwolił im rozmawiać. Damon jest cudowny:)))
    widzę że chłopaki od początku wiedzą o wszystkim. i fajnie:)) ciekawi mnie teraz Jal to wszystko rozegrasz :)
    www.azylstracencow.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow xdd
    Rozdział super pozdrawiam ; *
    A co TVD tez się załamałam ;/ Bez Niny to nie to samo :/ jestem ciekawa jak to będzie wyglądać dalej bez niej i ogólnie tak jakoś dziwnie :(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego tekst jest środkowany? Trochę niewygodnie się przez to czyta.

    Elena i Damon... ich sympatia jak widzę miała jakiś powód, a nie była takimi maślanymi oczkami bez większego powodu. Fajnie że jakoś prowadzisz ich wątek, a nie idziesz na "zakochanie od pierwszego wejrzenia".

    Lubię R i N z rodzinki M najbardziej. Chciałabym by było ich więcej. Najbardziej mnie Elena póki co męczy. Jest główną bohaterką, a nie ma w niej niczego fascynującego i ciekawego - taka typowa pustawa nastolatka, co jej tylko zakochania w wampirkach w głowie xD

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń