sobota, 23 maja 2015

Rozdział 7 "Tego jeszcze nie rozpracowałem"

Weszłam po cichu do domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Oparłam się plecami o drzwi i powoli zjechałam w dół, tak, że siedziałam teraz oparta o drzwi, a twarz miałam schowaną między kolanami.
Próbowałam unormować mój oddech, ale jak na złość on przyspieszał. Na zewnątrz było już ciemno, a otwarte okno lekko stukało o ścianę podczas mocniejszego podmuchu wiatru. Nie było zimno, a od paru dni śpię przy otwartym oknie, ponieważ nie mogę zasnąć. Miewam koszmary, wstyd się przyznać, ale boję się snu. Jestem przerażona tym, co może mnie w nim spotkać.
Pamiętam jak na ognisku rodzice straszyli mnie i Jer’a opowiadaniami o wilkołakach w lesie i wampirach. Nie brałam tego na poważnie, ale gdy nadchodził czas snu, przychodziłam do namiotu mamy i taty, po czym zasypiałam między nimi. Tak bardzo ich potrzebuję. Nie jestem dużą dziewczynką, a może… ja nie chcę nią być? Podejmować decyzje, wchodzić w dorosłe życie. Nie. Chcę być małą dziewczynką, chcę cofnąć czas.
- Jakby to było takie łatwe- mruknęłam do siebie i wstałam z zimnej podłogi. Weszłam do łazienki w celu przebrania się i pójścia spać. Wychodząc z niej, ubrana w piżamę, nie paliłam światła w pokoju, bo z łatwością trafiłabym do łóżka. Już byłam o krok do wejścia pod kołdrę, gdy usłyszałam z końca pokoju spokojny głos :
- Ładne wdzianko.
Podskoczyłam na dźwięk męskiego głosu i ręką niechcący strąciłam szklaną figurkę, stojącą na etażerce.
- Cholera, co robisz w moim pokoju? – warknęłam, rozpoznając w ciemności Damona.
Wzruszył ramionami.
- Niegrzecznie wyszłaś, a raczej wybiegłaś z furią. Więc pomyślałem, że choćby na siłę powiem ci wszystko, choćbyś miała być przykuta kajdankami do łóżka – wskazał palcem na metalową poręcz łóżka.
- Nie.Chcę.Cię.Widzieć –wycedziłam i szybko podeszłam do niego. Zamachnęłam się ręką, gotowa go spoliczkować. Jednak czarnowłosy był szybszy. Chwycił moją rękę w locie i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry, a mój oddech stał się szybszy i nierównomierny. Czemu tak reaguję?
Jego niebieskie oczy patrzyły w moje oczy, a potem stopniowo, powoli przesuwały się w dół, aż jego wzrok wylądował na moich ustach. Nie, nie zrobisz tego…
- Nigdy nie podnoś ręki na wampira  - szepnął, a ja poczułam jego oddech przy moim uchu. Wypuścił moją rękę z żelaznego uścisku, a ja rozmasowałam obolałe miejsce i zrobiłam krok w tył.
Usiadłam niepewnie na łóżku, obciągając do dołu moją krótką koszulę nocną. Damon stanął 2 metry przede mną i założył ręce.
- Nie zapalisz światła? – spytałam niepewnie. Dziwnie się czułam, siedząc tu z nim po ciemku.
- Chcesz, żeby twoja ciotka złożyła nam niespodziewaną wizytę? To cud, że nie przyszła tutaj, po tym jak prawie zdemolowałaś pokój – rzucił sarkastycznie.
- Wampiry są prawdziwe. Wszelkie stworzenia, które były przedstawiane ci w bajkach istnieją. Rebekah należy do rodziny Mikaelsonów. Rodziny Pierwotnych, jednych z pierwszych wampirów, oprócz Amary i Silasa, oczywiście. Są niezwykle potężni, nie ma broni, aby ich zabić, oprócz kołka z Białego Dębu. Jest on ukryty, jeśli w ogóle jeszcze istnieje… Drzewo spalono w obawie, że może posłużyć przeciwko pierwotnym.
- Czyli nie zabiłeś Rebeki? – wydusiłam zdumiona. Przecież widziałam jak wbijał jej… pręt w serce.
- Zwykły kawałek metalu unieszkodliwił ją na parę minut, ale nie zabił- mruknął z dezaprobatą.
- Potem śledziłem cię. Wiedziałem, że po tamtym incydencie z cmentarzem Rebekah nie odpuści. Byłem ciekaw czego od Ciebie chce. Wiedziałem gdzie, kiedy wychodzisz i dyskretnie obserwowałem. Gdybym nie ja, zginęłabyś z trzy razy – uśmiechnął się zadowolony.
- Pomijając – prychnęłam – Dlaczego ścigają mnie najstarsze wampiry w historii ?
- Tego jeszcze nie rozpracowałem.
*** 
Na moich plecach czułam spokojną rękę Bonnie. Przyjaciółka przyjechała do mnie od razu po wizycie Damona, która zwaliła mnie z nóg. Dowiedziałam się, że jestem sobowtórem Petrovej, który nigdy nie powinien się urodzić, bo ostatnią z rodu była Katherine Petrova. Więc delikatnie rzecz ujmując, nie powinnam przyjść nigdy na świat. Czemu jednak się urodziłam, skoro to miało nie mieć miejsca, a było wręcz niemożliwe? To jest zagadką dla wszystkich.
- Powiedział ci tylko to? – spytała siadając na moim łóżku, naprzeciwko mnie.
Skinęłam głową.
- Bonnie, przepraszam.
- Za co? – obrzuciła mnie zaskoczonym spojrzeniem.
- Nie wierzyłam ci. Pamiętasz naszą rozmowę? Mówiłaś, że jesteś czarownicą, a ja myślałam, że bawisz się w medium. Teraz przez tą sytuację, wiem, że to wysoce prawdopodobne.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Nic nie szkodzi, sama zareagowałabym tak jak ty, ale… Nie zadręczaj się tym. Zapomnij o tym i leć pod prysznic – odparła.
- Sugerujesz coś? – spytałam żartobliwie – Myślisz, że potrzebuję kąpieli, bo jestem brudna?
Zaśmiała się i pokręciła głową.
- Głuptasie, miałam na myśli, że powinnaś się odprężyć. Leć, ja poczekam – odparła i oparła się o ramę łóżka.
Po paru minutach z lekko wilgotnymi włosami usiadłam z powrotem na łóżko. Bonnie nagle zamilkła i uparcie wpatrywała się w mój naszyjnik.
- Mogę zobaczyć? – spytała niepewnie.
Pokiwałam głową. To prezent od mojej mamy, dała mi go na urodziny, parę dni przed śmiercią. Mówiła, żebym zawsze go nosiła i że jest wyjątkowy. Owszem, jest wyjątkowy bo dostałam go od niej.
Dziewczyna lekko ujęła naszyjnik w dłoń i dokładnie się mu przyjrzała. Miałam już coś powiedzieć, gdy nagle jej oczy stały się matowe i jakby nieobecne. Bonnie znieruchomiała, wyprostowana siedziała na łóżku.
- Bonnie! – potrząsnęłam nią, chwytając ją za ramiona.
Po chwili wzięła nagły, głęboki oddech i otworzyła oczy. Kryło się w nich niewyobrażalne przerażenie.
Szybko zerwała się z łóżka i pobiegła w stronę drzwi. Oszołomiona, ruszyłam za nią i dogoniłam ją w holu. Zastąpiłam jej drogę i spojrzałam w wielkie, zielone oczy.
-Co się stało? – spytałam zatroskana.
-Nie wiem Eleno. Muszę iść – wyszeptała w popłochu i chwyciła za klamkę. Chwilę później jej nie było.


Dotknęłam naszyjnika i obracałam go w palcach. Co się stało? 

****
Jeju przepraszam za ten mega do tylnej części ciała rozdział...
Będą lepsze, obiecuję, po prostu teraz mam poprawki i wszystko na odwal mi wychodzi.
Jeszcze dochodzi do tego życie, sprawy prywatne.
Trzymajcie się misie! 

Proszę, jeśli czytasz to, skomentuj, to dla mnie wiele znaczy.
Nawet jako Anonimowy użytkownik możesz zostawić komentarz!
Z góry dziękuję!

12 komentarzy:

  1. A widzisz! Jednak udało ci się napisać rozdział! :3
    Super, podoba mi się, cud miód malina i chyba nie muszę zbyt wiele tu mówić.
    Jestem ciekawa o co chodziło Bonnie. :D
    Czekam na następny rozdział, życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ten rozdział, był jednym z najlepszych do tej pory <3 Z każdym kolejnym coraz bardziej mnie zaskakujesz :* Masz mega talent. Świetnie opisujesz emocje i pamiętasz o najdrobniejszych szczegółach *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) już chyba o tym wspominałam, ale podoba mi się twój styl pisania.
    Ciekawi mnie chodzi Bonnie.
    Damon nieźle zaskoczył Elenę w jej pokoju. Jest bardzo pewny siebie i to lubię.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com - zapraszam na 15, a zarazem ostatni rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba! Oby tak dalej. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;)
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. NIEZIEMSKI <3 Kocham, kocham, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz naprawdę ciekawie :) i potrafisz zainteresować czytelnika życzę weny czekam z niecierpliwoscia na nn
    Zapraszam też do siebie mam nsdzieje że zostawisz po sobie ślad http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    Całuje xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro tak bardziej bała się snu, nocy, to skąd pomysł by spała przy otwartym oknie? Trochę to mało logiczne.
    Na początku "drzwi", a potem "spokojny głos" i "męskiego głosu" - zarówno "drzwi" jak i "głos" to powtórzenia występujące stanowczo za blisko siebie.

    Demolowanie pokoju mi się podobało - fajny motyw i ciekawie przeprowadzona rozmowa.

    Czyli w opowiadaniu też jest motyw białego dębu, który jako jedyny może zabić pierwotnych.

    Nie ma płynnych przejść między scenami (najpierw był Damon i demolka sypialni, a potem spotkanie z Bonie nie wiem gdzie, po co, jak i w jakich okolicznościach) - kolejna uwaga.

    O ile dobrze pamiętam, to tajemniczy naszyjnik też był w TVD, ale Elena nie otrzymała go od matki, a od Stefana, a potem go zgubiła i Damon go jej oddał w dniu urodzin. Naszyjnik ten należał do chyba Reb. Ale poczekam i zobaczę jak ty tutaj rozegrasz tę sprawę i rozwiniesz akcje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Arogancja i stoicki spokój Damona :D Oj! Cudowne zestawienie :) Jak czytam o Katherinie... Robię się zła, bo ona w ogóle nie ma skrupułów ;/
    Damon jest tutaj takim Aniołem Stróżem Eleny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. czyli Bonnie zobaczyła przeszłość? przyszłość? kurcze... mam nadzieję że szybko się wyjasni:))
    www.azylstracencow.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda że nie ma muzyki bo fajniej by się czytało ;
    ) Ale tak to spoczko pościk <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo skaczesz po wątkach, co mi odrobinę miesza podczas czytania. Dużo dzieje się na raz i postaci też wiele.
    Widzę, że zaczerpnęłaś niektóre motywy z TVD, ale nie widzę w tym niczego złego, bo ja też często korzystam z natchnienia jakie dają mi filmy lub książki. Najgorzej jednak powielić motyw. Ty postacie zrobiłaś takie same jak w TVD, a historie prowadzisz swoją. Przyznam więc, że Elena musi mnie jednak irytować, bo ta serialowa też mnie niemiłosiernie wkurwiała i jak się dowiedziałam, że wreszcie umarła, to aż skakałam do góry i zaklaskałam w dłonie, chociaż już od ładnych dwóch sezonów tego serialu nie oglądałam.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń