czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 10 " Północ "

Leżałam na łóżku z otwartymi oczami, już rozbudzona. Dzisiaj moje urodziny. Znienawidzony dzień, który co rok, datą w kalendarzu, przypomina mi o upływających latach. Nigdy nie lubiłam obchodzić urodzin. Chwila, nie. Lubiłam, jak byłam mała. Pamiętam do dziś jak mama wkładała mi i sobie kolorowe, posypane brokatem czapeczki i jak razem zdmuchiwałyśmy świeczki na torcie. Zawsze z wielkim przejęciem, zaciskałam oczy i wymyślałam sobie tysiące życzeń, które i tak nie miały szansy się spełnić. Gdy teraz o tym myślę, widzę jako to głupota, jednak pomimo tego, miło wspominam dzieciństwo. Przekręciłam się na bok i westchnęłam. Znowu będę musiała udawać, że cieszę się z prezentów, tańczyć, bawić się z przyjaciółmi. Akurat w tym dniu w roku miałam na to najmniejszą ochotę. Jenna od rana krzątała się po kuchni podśpiewując i gotując potrawy na przyjęcie, które urządza Caroline. Ciotka żyje w przekonaniu, że to niespodzianka i że o niczym nie wiem, śmieszne, ale pozwalam jej tak myśleć. Nie będę psuć innym nastroju, wystarczy mi mój paskudny humor.  
Nagle brzdęk naczyń ucichł. Usłyszałam przytłumiony śmiech i potem rozpoznałam głos Caroline. Świetnie.
Parę sekund później na schodach rozległy się głośne odgłosy obcasów. Moje drzwi otworzyły się najpierw na parę milimetrów, a gdy przyjaciółka zobaczyła, że nie śpię, trzasnęła nimi otwierając je na oścież. Na jej twarzy zagościł szeroki, promienny uśmiech, a ręce obładowane kilkoma torbami uwolniły się od ciężaru. 
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! –krzyknęła rzucając się na łóżko, żeby mnie uściskać. Z początku siedziałam sztywno, lecz powoli rozluźniałam się w jej uścisku. Jej blond włosy łaskotały mnie po twarzy, a przyjemny zapach perfum Chanel rozchodził się wokół jej szyi.
Gdy zauważyłam kątem oka, jak Caroline wyjmuje zza pleców mały pakunek, jęknęłam w duchu. Nie, nie, nie, żadnych prezentów.
- Niespodzianka! – szepnęła mi do ucha i położyła przede mną, na pościeli, nieszczęsne pudełko.
- Ale nie musiałaś…
- Chciałam – uśmiechnęła się delikatnie – Otwieraj.
Z wielką ostrożnością rozerwałam papier, podniosłam wieczko pudełka i zamarłam. Na miękkiej, satynowej poduszeczce leżał złoto-srebrny pierścionek z małymi diamencikami, mieniącymi się w słońcu. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane był napis: „Przyjaźń jest wieczna”.
- Dziękuję – wyszeptałam, wkładając go na palec. Wyciągnęłam rękę przed siebie i skierowałam ją na padające z otwartego okna, promienie. Diament na pierścionku zaiskrzył się w słońcu, rzucając na łóżko świetlne refleksy.
Przytuliłam Caroline z całych sił i powstrzymywałam łzy.
- Dziękuję, że jesteś – powiedziałam cicho.
Blondynka parsknęła śmiechem i otarła moje łzy.
- Od czego są przyjaciele?
- Pytanie retoryczne – zaśmiałam się i zeszłam z łóżka – Tak przy okazji, jak wyjaśnisz mi obecność tych toreb?
- Elena, jak na taką mądrą, jesteś strasznie niedomyślna – zakpiła i chwyciła jedną z reklamówek. Jednym ruchem przewróciła ją do góry dnem i na łóżku pojawiła się sterta kolorowych ubrań. Sukienki, spódniczki, bluzki, nie można było odróżnić co jest czym, pośród tej gry kolorów.
- Nie mów tego o czym myślę, proszę, zlituj się, mam dziś…
- URODZINY! A więc impreza! – wykrzyknęła, wyrzucając ręce do góry i głośno się śmiejąc, na widok mojej miny.
Świetnie. Skaczę z radości. Tak.
Caroline wyjęła z torebki lokówkę i kosmetyczkę wielkości podręcznika do historii. Nie chciałam myśleć o jej zawartości, bo znając Caroline jej szafa jest niczym droga prowadząca do Narnii, a makijaż jest drugim bóstwem blondynki.
- Czemu w moje urodziny nie mam prawa głosu? – jęknęłam, gdy posadzono mnie SIŁĄ, na krześle naprzeciwko toaletki.
- Bo dzisiaj będziesz traktowana jak osoba niepoczytalna, co swoją drogą może się sprawdzić, gdy się dowiesz co planuję, więc ja będę za Ciebie odpowiadać – zaświergotała słodko i zaczęła nawijać na lokówkę pasmo moich włosów. Wokół mojej głowy zaczynał unosił się dym i zapach lakieru do włosów oraz innych odżywek.
- Czuję się, jakbym szła na ścięcie  – mruknęłam, zakładając ręce na piersi i patrząc buntowniczo w swoje odbicie.
- Nie marudź, tylko siedź cicho. O nie, nie będziesz na siebie patrzeć, póki nie skończę – odparła i zarzuciła na lustro mój ręcznik. - Podziękujesz mi za kilka lat, kiedy będziesz wspominać urodziny, jako dzień spędzony z przyjaciółmi, bawiąc się, a nie jako maraton filmowy z toną chipsów i colą. Twoja figura też mi podziękuje– upomniała mnie, pociągając mocniej za kosmyk.
- Ała – syknęłam – Moja figura nie narzeka na sposób spędzania moich urodzin przez ostatnie parę lat.
Caroline prychnęła i odłożyła parujące urządzenie. Z zadowoleniem popatrzyła na efekt końcowy i popryskała całość lakierem. Zakaszlałam, kiedy ostry zapach dotarł do moich nozdrzy.
- Proszę, przez piękne 17 lat mojego życia nie znosiłam gorszych tortur, czy chociaż w ten magiczny dzień, jakim jest uzyskanie przeze mnie pełnoletniości, mogę uzyskać wolność i swobodę? – zawyłam dramatycznie i popatrzyłam na stojącą nade mną blondynkę. Widziałam jak mięknie, w końcu zawsze gdy wygłaszałam dłuższą przemowę, musiała się nad tym chwilę zastanowić i przeanalizować jej treść.
- Nie – odparła twardo i otworzyła kosmetyczkę. Wyjęła z niej masę różnych specyfików.
- I ja mam mieć to wszystko na twarzy? – przestraszyłam się, wyobrażając sobie siebie jako klauna z toną makijażu na twarzy.
- Nie wszystko, ale większość. Boże, Elena przecież umiem nakładać makijaż – żachnęła się, biorąc do ręki puder.
- Polemizowałabym.
- Siedź cicho – wycedziła – Bo zaraz użyję tego starego spleśniałego jabłka co leży w śmietniku i wsadzę ci go do buzi.
Zamilkłam, bo wiedziałam, że Caroline w stanie niepoczytalności jest zdolna do wielu rzeczy. Nawet tych najbardziej ohydnych.
Po godzinie męki i balansu nad granicą zanudzenia dziewczyna odsunęła się ode mnie i oparła ręce na biodrach.
- Wreszcie wyglądasz jak nastolatka a nie jak bezkształtna masa – mruknęła cicho. Niedostatecznie cicho. 
- CO? – warknęłam.
- No wiesz, jesteś piękna i bez tego, ale jak podkreślisz to co w tobie najładniejsze, stajesz się boginią. Serio Elena, niektórzy nie są tacy ładni jak ty, a chcieliby, więc z łaski swojej zacznij to wykorzystywać – uśmiechnęła się rozbawiona i jednym ruchem ręki zrzuciła z lustra ręcznik.
Bałam się spojrzeć , ale okazało się to niepotrzebne. Przekrzywiłam głowę, a osoba w lustrze zrobiła to samo.  Miałam na twarzy lekki makijaż, ale jednocześnie podkreślający wszelkie moje atuty – wielkie oczy, pełne usta. Puder na policzkach uwydatnił je delikatnie, co nadawało mojej twarzy niewinności, ale także tajemniczości, a usta były pokryte czerwoną szminką. Moje włosy były nakręcone lokówką, ale nie były mocnymi lokami, tylko spływały po moich ramionami delikatnymi falami-tak jak lubię. Diamentowe kolczyki błyszczały w moich uszach, idealnie dopasowane do dostanego dziś pierścionka. Twarz dziewczyny w odbiciu rozświetlił uśmiech.
- A nie mówiłam? – szepnęła mi na ucho Care.
- Dobra, dzisiaj moje urodziny, więc ten jeden dzień w roku nie zemszczę się za torturowanie – zażartowałam i wstałam z krzesła – Ale zgaduję, że to jeszcze nie koniec mojej męki, hm?
- Bystra dziewczynka – podsumowała i wyjęła z pokrowca czarną sukienkę. Była przecudowna, aż zaparło mi dech w piersi.
- Gdzie ją znalazłaś? – wydukałam oszołomiona.
- Mam znajomości, a dla mojej słodkiej 18-nastki zrobię wszystko – zachichotała i wręczyła mi ciężki pokrowiec – Przymierz i pokaż mi się w całej okazałości.
Weszłam do łazienki na drżących nogach. Zaśmiałam się cicho patrząc na sukienkę-nie podejrzewałabym, że kiedyś będę tak zachwycać się nad sukienką. Odświętna kreacja przypomniała mi o tym, że dzisiaj wkraczam w świat dorosłości, tak, ten świat, od którego tak uciekam.
Delikatnie rozpięłam suwak z tyłu i rozebrałam się do bielizny. Włożyłam na siebie sukienkę i poczułam jej miękki materiał na swojej skórze. Zostawiłam rozpięty suwak, ponieważ nie dosięgałam ręką, aby go zapiąć. Stanęłam przed dużym lustrem i spojrzałam na siebie.
Sukienka była w sam raz długością, kończyła się w połowie uda, od talii w dół była lekko rozkloszowana, a gorset był z czarnego błyszczącego materiału z czerwonymi diamencikami. Nad gorsetem był prześwitujący, czarny materiał, który emitował ramiączka.

- Już gotowa? – usłyszałam zniecierpliwiony krzyk zza drzwi.
Otworzyłam drzwi i stanęłam w progu. Caroline siedziała na łóżku, ale gdy weszłam do sypialni, zamarła. Jej oczy zamieniły się w wielkie, błyszczące spodki, a usta były lekko rozchylone. Nagle podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Kocham cię, wiesz? – szepnęła, powstrzymując łzy.
- Ja ciebie też, Care – odwzajemniłam uścisk.
Nie wiem czemu, ale zbliżający się wieczór wywoływał u mnie stres, ale nie spowodowany uroczystością, tylko przejściem w następną grupę wiekową. Bałam się, że wszystko się zmieni, że nic nie będzie takie samo. Przez parę ostatnich dni halucynacje nie pojawiały się tak często, można powiedzieć, że zniknęły. Zamilkły również dziwne głosy, wizje. Jednak teraz, gdy stałam na środku pokoju z płaczącą przyjaciółką, poczułam coś dziwnego. Nie umiem tego wytłumaczyć, po prostu taki ciężar na sercu, rozchodzący się po całym moim ciele, wywołując u mnie dreszcze. Dziwne uczucie nasilało się wraz z zbliżającą się północą. Usprawiedliwiałam to stresem, ale coś w mojej głowie przeczyło temu oskarżeniu.
- Jak myślisz, ona nie przyjedzie? – zapytałam cicho. Caroline oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Eleno…
- Nie, nic nie mów. Już chyba znam odpowiedź – odparłam i ruszyłam w stronę łazienki. Zatrzasnęłam drzwi od pomieszczenia. Łzy napłynęły mi do oczu, jednak musiałam je powstrzymać, ze względu na zbliżającą się uroczystość. To chyba moje pierwsze urodziny bez Bonnie. Zawsze była obok mnie, nasza trójka. Nie potrzebowałyśmy wielkiego rozmachu, wystarczył nam film i popcorn i ten dzień, stawał się dla mnie najlepszym. W tym roku będzie inaczej. Przyjaciółka nadal nie odpowiada na telefony, smsy czy maile. Zupełnie jakby zniknęła. Zadręczam się tym, co zdarzyło się tego dnia u mnie w domu. Co mogło ją tak przerazić? No tak, teraz nie mam ani naszyjnika, ani przyjaciółki, która zawsze mnie wysłuchiwała. Caroline nie jest zbyt dobrą słuchaczką, ale i tak ją kocham. Na swój pokręcony i dziwny sposób, jest idealną przyjaciółką.
Weszłam ponownie do pomieszczenie gdzie siedziała zmartwiona blondynka.
- Jest osiemnasta, idziemy? – spytałam widząc jej zamyślenie. Momentalnie się ożywiła i wstała.
- Tak, załóż to – podała mi czerwoną bandankę – Miejsce imprezy jest tajemnicą.
Westchnęłam, ale posłusznie wykonałam polecenie. Czułam jak Caroline łapie mnie za rękę.
Ostrożnie zeszłam po schodach, drugą ręką badając drogę przed sobą. Po chwili znalazłam się na zewnątrz, bo czułam chłodny wiaterek na mojej odsłoniętej skórze.
- Wsiadaj – nakazała i otworzyła przede mną drzwi do samochodu.
- To gdzieś daleko? – zapytałam niepewnie, gdy obok mnie na miejscu kierowcy usiadła Caroline.
- Niespodzianka – przypomniała i przekręciła kluczyki w stacyjce. Przed pozostałą cześć drogi nie odezwałam się ani słowem. Chustka na moich oczach zaczęła mnie irytować, chciałam już ją zdjąć, ale wolałabym dziś nie zadzierać z przyjaciółką. Wiedziałam, że jest perfekcjonistką i gdy coś sobie zaplanuje, ma to być wykonane idealnie. Kto jest przeszkodzi w realizacji czegoś, zostaje potraktowany bardzo srogo, porównując to do paralizatora, co swoją drogą Caroline ma w torebce. Nie wnikam po co, ale wygląda to groźnie.
- Tak w ogóle to jak jesteś ubrana? Bo szczerze, to nie widziałam, jakbyś się przebierała.
- Przebrałam się szybko, jak zawiązałam ci chustkę na oczy. Mój strój też jest niespodzianką – zachichotała – Oczywiście nikt ani nic nie zaćmi dzisiaj blasku królowej tego wieczoru.
Prychnęłam rozbawiona i oparłam się o oparcie fotelu, odchylając do tyłu głowę. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał dzisiejszy wieczór. Bałam się jedynie, że Caroline urządziła tam, gdziekolwiek jedziemy, wielką imprezę z setką nieznajomych mi ludzi. Tak, to była jedyna obawa. To Caroline-po niej można się spodziewać wszystkiego. Samochód wjechał na brukowaną ścieżkę, czułam wypukłości drogi. Zatrzymał się chyba u kogoś na podjeździe, ale nie byłam pewna. Ktoś otworzył mi drzwi i chwycił za rękę, pomagając wyjść z pojazdu.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmiła z dumą Caroline.
Moja ręka powędrowała w stronę  bandanki, ale nie zdążyłam dotknąć materiału, a poczułam głośne uderzenia czyjejś dłoni w moją.
- Jeszcze nie czas – syknęła.
- Jesteś okropna – mruknęłam, pocierając miejsce uderzenia. Delikatnie stawiałam kroki na brukowanej ścieżce-tak miałam rację, co do niej- a nie ułatwiał mi tego fakt, że mam 10 centymetrowe szpilki. Wybrała je dla mnie oczywiście Caroline, mówiąc, że będę w nich wyglądać zabójczo. Owszem, mogę wyglądać zabójczo, gdy rozwalę sobie  głowę na tym chodniku w moje urodziny. Od razu zlecą się wampiry, brzmi cudownie, prawda?
Przyjaciółka poprowadziła mnie po schodach i zapukała do jakiś drzwi. A więc przyjęcie odbywa się w jakimś domu. Co jeszcze mnie czeka?
Ktoś otworzył drzwi i widocznie chciał coś powiedzieć, ale Caroline go uciszyła. Wprowadziła mnie do środka, a ja poczułam zapach alkoholu, jedzenia i jakiś perfum oraz słyszałam dudniącą muzykę. Ktoś ujął mnie za łokieć i poprowadził dalej. Nagle zatrzymaliśmy się, muzyka trochę ucichła, a ktoś z tyłu zerwał mi opaskę z oczu.
Nim zdążyłam zorientować się co się dzieje i przyzwyczaić mój wzrok do światła usłyszałam głośne, chóralne „ WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO”.
Po paru sekundach zorientowałam się, że jestem w domu Salvatorów, a przede mną stoją wszyscy moi przyjaciele i najbliżsi : Jenna, Alaric (chłopak Jenny), Jeremy, Matt ( mój były chłopak, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi), Stefan i Caroline.
- Boże – wyszeptałam zaskoczona i wzruszona.
Wszyscy zaczęli podchodzić do mnie składając mi życzenia, wręczając prezenty i ściskając się nawzajem. Potem zaczęła się impreza. Wszyscy tańczyli, pili, o dziwo nawet Jenna się wyluzowała i piła więcej niż niejeden nastolatek. Dzisiaj wszyscy byliśmy młodzi, zatracając się w głośnej muzyce. Brakowało mi tutaj Bonnie. Chwila. Ktoś jeszcze, nie ma tu kogoś jeszcze. Damon. Król imprez i alkoholu opuszcza tak świetną okazję do balowania? Dziwne. Może Stefan zakazał mu przychodzić, co jest prawdopodobne, bo ostatnio ciągle drą koty ze sobą. Minęła godzina dwudziesta druga. Zabawa nadal trwała, a można powiedzieć, że dopiero się rozkręcała. Kolorowe światła oświetlały parkiet i tańczących na nim ludzi. Alkohol lał się potokami, dziwiłam się, że jeszcze trzymają się na nogach. Tańczyłam ze Stefanem już 3 razy tego wieczoru. Potem usiedliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim, naprawdę, można z nim świetnie porozmawiać. Jest dobrym słuchaczem, daje dobre rady. Cudowny przyjaciel. Przyjaciel. Gdy siedziałam na sofie z brunetem, Caroline rzucała mi ukradkowe spojrzenia, tańcząc z Mattem. Spojrzenia, które mówiły : „Kręcisz z nim, on ci się podoba, a ty jemu”. Blondynka wciąż drążyła ten temat, przy każdym możliwym spotkaniu. Wampir prawił mi komplementy na temat mojego wyglądu, na co ja dziękowałam uprzejmie, w duchu ciesząc się z pomocy Caroline. Gdy zbliżała się dwudziesta trzecia, Jeremy wraz z Jenną i Alarickiem, pojechali do domu, żegnając się ze mną i składając mi jeszcze raz życzenia. Jenna miała łzy w oczach, widząc mnie dzisiaj ubraną w oszałamiającą sukienkę i kończącą 17 lat.
- Moja duża dziewczynka. Matka byłaby z ciebie dumna – szepnęła i uściskała mnie na pożegnanie.
Matt również pojechał do domu, całując mnie przelotnie w policzek. Mimo naszego rozstania, pozostał moim przyjacielem i wsparciem. To cudowne, bo nie każdy związek ma szansę tak się skończyć.
- Pomóc ci w sprzątaniu? – spytałam Stefana, gdy salon był opustoszały. Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Nie pozwoliłbym, aby solenizantka sprzątała w tak magiczny dzień – odparł, stając naprzeciwko mnie. Popatrzył mi w oczy, a potem na usta. Nie, nie pocałujesz mnie.
- Dżentelmen – szepnęłam i zrobiłam krok w tył – Pójdę do łazienki.
Stefan patrzył jak odchodzę, wyraźnie zawiedziony. Może Caroline ma rację, on coś do mnie czuje. To już druga sytuacja, gdzie myślałam, że mnie pocałuje. Ale to nie jest odwzajemnione uczucie. Weszłam na piętro i skierowałam się do pierwszego lepszego pokoju. Nie chciałam wołać Stefana, aby pokazał mi drogę do łazienki, bo i tak miałam rumieńce po tej niezręcznej sytuacji. Gdy otworzyłam drzwi do pokoju ujrzałam wielką sypialnię. Było tutaj ciemno, a jedynym oświetleniem była lampka nocna, stojąca na etażerce, która dawała nikłe światło. Na środku stało wielkie łoże z baldachimem, a w pomieszczeniu panował porządek. Całą prawą ścianę zajmował wielki regał z książkami. Podeszłam w tamtą stronę i przejechałam dłonią po bokach książek. Dopiero teraz poczułam, że pachnie tutaj męskimi, drogimi perfumami. Może to pokój Stefana? Chciałam się odwrócić i wyjść z pokoju, gdy nagle zderzyłam się z kimś. Przede mną stał Damon w rozpiętej, czarnej koszuli i z czarnymi jeansami, wiszącymi luźno na jego biodrach. W dłoni miał butelkę Burbona.
- Przepraszam, ja zabłądziłam… To twój pokój? – jąkałam się.
W pomieszczeniu było ciemno, a ja stałam naprzeciwko prawie nagiego wampira. Czułam jego oddech, a jego niebieskie oczy patrzyły w moje.
- A i owszem. Ale czuj się jak w domu – odparł, robiąc krok do przodu. Odruchowo zrobiłam krok w tył, ale za plecami czułam tylko regał. Nie mogłam go wyminąć, a obecność Damona wywoływała u mnie… Nie umiem tego określić. Czy się go bałam? Nie wiem.
Wampir odłożył butelkę na stolik obok mnie, specjalnie ocierając się o moje ramię. Gdy ponownie stanął ze mną  twarzą w twarz, nachylił się do przodu i szepnął mi na ucho:
- Wszystkiego najlepszego Eleno.
Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, gdy na mojej szyi poczułam zimny oddech wampira. Między nami były milimetry, a czarnowłosy widocznie chciał zacieśnić odległość między nami.
- Damon – wyrzuciłam szybko, aby zapobiec przybliżaniu się wampira do mnie.
- Mhm?
- Czemu nie było cię na przyjęciu? – wydusiłam bezmyślnie. To było najmniej mądre pytanie, ale nie miałam czasu myśleć nad jakimś głębszym.
- Powiedzmy, że mój braciszek był bardzo zdesperowany, aby mieć ciebie tylko dla siebie – powiedział sarkastycznie i ruszył w stronę fotela przy oknie. Usiadł na nim i popatrzył na mnie wyczekująco. Niepewnie ruszyłam w stronę otwartego okna i oparłam się o jego parapet. Chłodny wiatr owiał moją twarz, rozwiewając mi pojedyncze kosmyki włosów. Ogarnęłam je ręką i kontynuowałam rozmowę.
- A ty tak po prostu mu uległeś? To nie w twoim stylu.
- Oh, jakbym mógł być tak bezdusznym potworem i nie pozwolić mojemu braciszkowi pocieszyć się w twoich ramionach? Wiesz jak się starał? Codziennie wcinał bambi na śniadanie. Jestem pewien, że jego wysiłki nie poszły na marne – zakpił, uśmiechając się kpiąco. Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem.
- Jesteś okropny.
- Laski na to lecą – westchnął – Nie mów, że cię to nie kręci.
Pokręciłam głową. Wampir wstał i w ułamku sekundy znalazł się przede mną, zmuszając mnie do oparcia się o ścianę.
- Jesteś tego pewna? – wymruczał przy moich ustach.
- Tak – szepnęłam, a moje serce waliło jak młotem. Próbowałam jakoś odwrócić tą sytuację – Wiesz, że nie dostałam od ciebie prezentu? – powiedziałam udając obrażoną.
- Oh, nie wiedziałem, że jesteś taka zachłanna Eleno – powiedział sarkastycznie i zniknął, aby za parę sekund wrócić z pakunkiem w ręku.
- Nie mówiłam serio – zaśmiałam się, widząc prezent.
- W takim razie powinnaś jaśniej określać swoje żądania – odparł, wręczając mi pudełko.
Delikatnie rozerwałam papier, a potem otworzyłam wieczko prezentu. O mały włos nie upuściłam go na ziemię. Moje oczy zaszkliły się łzami, a ręce drżały, próbując utrzymać przedmiot.
- Damon – szepnęłam drżącym głosem, obracając w rękach prezent – Jak?
Łzy płynęły mi po twarzy, skapując na dekolt mojej sukienki. Moje ramiona drżały, a nogi uginały się pod moim ciałem, odmawiając posłuszeństwa.
Wampir podszedł do mnie widząc mnie w takim stanie i otarł moje łzy z twarzy.
- Gdy dałem ci przedwczoraj swoją krew, poszedłem szukać naszyjnika. Byłem pewien, że Rebekah go wyrzuciła, a odebrała ci go, tylko aby sprawić ci ból. Nie potrzebne jej kolejne błyskotki, więc zostawiła go w krzakach przy wejściu. Pomyślałem, że jest dla ciebie ważny i oto jest – powiedział cicho, patrząc mi w oczy. Wziął z mojej ręki naszyjnik i spytał wzrokiem o pozwolenie. Skinęłam głową, nadal nie mogąc uwierzyć. Oto znowu mam naszyjnik. Nie przepadł, nie straciłam go. Damon stanął za mną i zapiął mi go na szyi. Spojrzałam w lustro stojące przy drzwiach i dotknęłam opuszkami palców zimnego diamentu pośrodku. Gładziłam delikatnie metalowe zdobienia i nie mogłam przestać płakać. Momentalnie odwróciłam się w stronę Damona, który stał przy oknie i podbiegłam w jego kierunku. Rzuciłam się mu na szyję, mocno się do niego przytulając. Czarnowłosy był widocznie zaskoczony takim obrotem sprawy, ale nie protestował. Gładził moje włosy i plecy, lekko mnie kołysząc.
- Dziękuję, to najlepszy prezent jaki dostałam – szepnęłam mu na ucho i poluźniłam uścisk. Ostatni raz spojrzałam w jego oczy i ruszyłam w stronę drzwi. Zbiegłam podekscytowana po schodach, gdzie zastałam Stefana sprzątającego puste kubki po napojach.
- Znalazłaś łazienkę? – spytał, widząc moją minę.
- Oczywiście. Jesteś pewny, że nie chcesz abym ci pomogła? – wskazałam na bałagan pozostały po imprezie.
- Elena … - zaczął groźnie, dając mi do zrozumienia, że są moje urodziny.
- Okej, okej już nic nie mówię. Będę się zbierać – oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
- Jest noc, nie pozwolę ci samej iść. Odwiozę cię – odparł i postawił tackę z jedzeniem. Chwycił po drodze kluczyki od samochodu i otworzył przede mną drzwi.
- Panie przodem.
- Dziękuję, panie Salvatore – roześmiałam się i zeszłam po schodach, po czym skierowałam swoje kroki w stronę czarnego BMV.
Gdy wygodnie siedziałam w samochodzie i patrzyłam w okno na przemijające nocne krajobrazy, zdałam sobie sprawę, że dzień dobiega końca. Zaraz wybije północ, a ja będę miała równe osiemnaście lat. Szczerze mówiąc, myślałam, że to przyjęcie będzie totalną klapą. Trzeba będzie podziękować Caroline. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Odpięłam pasy i obdarowałam młodszego Salvatore uśmiechem.
- Dziękuję za dzisiaj. Do zobaczenia!
Wyszłam z samochodu i pomachałam chłopakowi. Stałam na ganku, patrząc jak samochód odjeżdża w czarną noc. Zaczęłam szukać kluczy w torebce, a gdy je znalazłam, przekręciłam je w zamku. Drzwi uchyliły się z lekkim skrzypnięciem, a pomieszczenie było zalane mrokiem.
- Halo? – krzyknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Zamknęłam za sobą drzwi i zapaliłam światło. Zauważyłam na komodzie małą karteczkę od Jenny.

" Eleno, moja solenizantko. Pewnie jak to czytasz masz już osiemnaście lat, moja duża dziewczynka! Jestem u Alarica, wrócę jutro. Jeremy jest u koleżanki. Mam nadzieję, że nie będziesz czuła się samotna, jak coś zaproś Caroline. Kocham cię" 
Jenna

Odłożyłam kartkę. Jedyne czego chciałam, to iść spać. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut północ. Wszystkiego najlepszego Eleno, gdy się obudzisz, będziesz doroślejszą i gorszą wersją siebie. Moje sceptyczne podejście nasilało się pod wpływem alkoholu. Kręciło mi się w głowie, gdy wchodziłam po schodach, więc musiałam się kurczowo trzymać poręczy. Gdy doszłam do mojego pokoju, nie zapalając światła zaczęłam zdejmować szpilki. Moje stopy napotkały się z miękkim dywanem. Usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła i nagle światło oświetliło pokój. Krzyknęłam przerażona, widząc osobę stojącą przede mną. Od razu puściłam się biegiem po schodach, ale potknęłam się i przeturlałam się po reszcie stopni. Z mojej skroni leciała krew, ale nie zważałam na to. Musiałam dobiec do drzwi. Musiałam…
Kolejny krzyk wydarł się z mojego gardła, pod wpływem rzucenia mnie na ścianę. Przy okazji rozbiłam wazon, a odłamki szkła wbiły się w moją nogę. Zawyłam z bólu.
- Żałuję, że cię przedtem  nie zabiłam. Wiesz, niby podwójna zabawa, ale to powoli mi się nudzi – warknęła blondynka. Szła w moją stronę z szerokim, diabolicznym uśmiechem. Chwyciła mnie za szyję i podniosła.
- Braciszek będzie ze mnie dumny – powiedziała zadowolona i zacieśniła uścisk. Czułam jak ulatuje ze mnie życie, jedyne co widziałam to krew i zwycięski uśmiech pierwotnej. Upuściła mnie i zaczęła się przechadzać wokół leżącej mnie.
- Ludzkie życie jest takie kruche, nie uważasz? Wystarczy was mocniej przycisnąć i od razu po sprawie. Śmieszne, doprawdy… - urwała, widząc moje prezenty leżące na stoliku – Ohhh, masz urodziny? Jakie to ironiczne, co o tym sądzisz? Zginąć w swoje osiemnaste urodziny, tyle życia przed tobą.
Zakaszlałam krwią, a pulsujący ból w moich skroniach nie ustępował, a wręcz nasilał się.
Nagle Rebekah poderwała mnie do góry.
- Ostatnie życzenie? – spytała piorunując mnie wzrokiem.
Nie odpowiedziałam, tylko popatrzyłam na nią gardzącym spojrzeniem. Nie miałam zamiaru jej ulegać. Nie..
- I dobrze. Nie spełniałabym żadnego – warknęła. Poczułam okropny ból a potem ciemność.
Nie czułam nic. Nie widziałam nic, oprócz nicości. Czy tak  wygląda śmierć? Czy już umarłam…?
Czułam jeszcze przez chwilę chłód podłogi i uderzenie zegara. Północ. A potem nie było już nic. 



***
Da dam! I jak? Powiem, że to najdłuższy rozdział jaki pisałam, ale w końcu urodziny Eleny, więc jakby nie było, postarałam się :D 
Jak się podoba rozdział? 
Nazbierajcie tu dużooo komentarzy, chcę znać waszą opinię ;) 
Co do następnych rozdziałów powiem krótko : 

 teraz...
...zaczynają się kłopoty. 

20 komentarzy:

  1. Super!
    Wow, serio był długi, już myślałam że nigdy się nie skończy c:
    Ja dalej nie mam negatywnych uwag, ani nic podobnego:)
    pisz szybko następny, czekam :D
    życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. o Jezusie :o coś ty jej zrobiła? i to w 18 urodziny? haha :D czekam na następny :>
    http://dark-side-jen-law-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Opłacało się włożyć tyle trudu, bo rozdział sero jest świetny! Życzę Ci, aby każdy kolejny był coraz lepszy :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski *-*
    Z niecierpliwością czekam na next ;)
    Pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział naprawdę bardzo dobry! Przyjemnie się go czytało :) Pisz dalej, życzę powodzenia kochana! <3 /Salvatorka

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!!!!
    Super urodziny też chce taką niespodziankę xD
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział przez ciebie chyba się uzależnię :D
    czekam na następny rozdział z kłopotami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. WOWOWOWOWOOW<3 Rozdział NIEZIEMSKI<3<3<3 Musisz dodać nexta, bo umrę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezwykły, niesamowity, nieziemski. Ale jak mogłaś skońcZyć w takim momencie. Proszę bardzo ale to bardzo dodaj szybko kolejny rozdział. Ja nie wytrzymam tego napięcia. Dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj znalazłam twojego bloga i jest po prostu świetny! <3 Jest po 2 w nocy a ja siedzę przed komputerem i czytam XD Uwielbiam TVD i Delenę więc czekam na następny rozdział.
    Dużo weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej Hej ^^
    Ten komentarz nie będzie długi, bo też nie mam za wiele do powiedzenia a wszystko przez brak czasu. Musisz mi to wybaczyć, niedawno skończyłam szkołę i teraz walczę o staż... Zresztą nieważne, przecież nie piszę tego komentarza, żeby cię zanudzić na śmierć xD
    I nie martw się, nadrobię wszystkie rozdziały (przeczytałam póki co rozdział 10 i zakładkę "bohaterowie" i powiem ci, że uważam, że masz talent ^^) i widzę potencjał w tym opowiadaniu, dlatego możesz się spodziewać komentarza dotyczącego bezpośrednio treści, tylko nieco później, kiedy będę miała więcej czasu. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe ^^
    Póki co dodaję się do obserwowanych i polecam tego bloga w Google + (oczywiście do niczego cię nie namawiam, że mam cichą nadzieję, że zrobisz z moim blogiem to samo, pomogłoby mi to zyskać nowych czytelników ;D Tak czy siak będę tu zaglądać i w miarę możliwości komentować, masz moje słowo ).
    Pozdrawiam cię serdecznie i jeszcze raz przepraszam za taki słaby komentarz ;( Jak mówiłam: gdy znajdę trochę więcej czasu na pewno się poprawię w kwestii komentowania czytanych przez mnie blogów, w tym twojego ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem tu pierwszy raz i ominęło mnie aż 9 rozdziałów, czego bardzo żałuję, ponieważ piszesz naprawdę świetnie i bez jakikolwiek zastrzeżeń :) Wszystko opisujesz dokładnie, widać że pisanie tego bloga przynosi ci przyjemność i że chcesz być perfekcyjna w jego pisaniu. I wiesz że prawie ci się to udało :) Rozdzial ciekawy i mam nadzieje ze zawsze bd takie dlugie ^^ Zapraszam do siebie http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/06/rozdzia-v.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny blog *.* Zaobserwowałam oczywiście ;) I życzę weny w pisaniu kolejnego <3
    http://trueloveisinmortal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Skorzystałam z zaproszenia na bloga i nie żałuję :) Przeczytałam już wszystkie rozdziały i naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego :* Masz duży talent ;) Kocham to, jak Damon traktuje Elenę :) Jest taki opiekuńczy :D
    Zapraszam do siebie
    KLIK

    P.S. Niech Elenie nic się nie stanie :) Chociaż skoro piła krew wampira, to może teraz zmieni się w człowieka nocy? Czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam twojego bloga *.* delena awww... Życzę weny i czekam kochana na nn :* dziękuję też za dodanie mojego bloga d. Polecane :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubi e taką infantylną i pozytywnie ożywioną Caroline. Moment gdy Elena porównuje wyglądanie zabójczo do rozbicia sobie głowy - genialny.
    Alarick? Czemu wcześniej nic o nim nie było? Stefan przyjacielem, od kiedy? Pominąłem gdzieś ten fragment, czy ty niepotrzebnie przyspieszyłaś i pojechałaś takim streszczeniem? Skąd Elena wie, że Damon jest królem imprez i alkoholu?
    Ten rozdział byłby dobry... byłby doskonały, gdyby coś następowało przed nim, albo w poprzednie rozdziały wrzuciła kilka wzmianek, a tak to nagle w tym rozdziale wyskoczyły takie rzeczy "od czapy" ni z tego ni z owego, niczym zając z kapelusza magika.
    "nie każdy związek"... jaki związek? Ja tam o żadnym związku wcześniej nie czytałem.
    W sumie dobrze, że imprezka się udała, przyda jej się takie odstresowanie i odbicie od problemów dnia codziennego, ale nadal mnie dziwi skąd nagle tyle tych zażyłych przyjaźni, o których wcześniej nawet nie wspomniałaś i dlaczego Caro nie zaprosiła Tylera na urodziny Eleny (bo chyba nie było o nim wzmianki).
    Damon oczywiście dał najlepszy prezent i czuje, że kłamał iż Reb wyrzuciła naszyjnik.
    Reb się pojawiła, końcówka zaskakuje. Lecę czytać dalej by dziś nadrobić całość.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moment, czy w żyłach Eleny wciąż jest krew Damona? Matko, ona chyba jej nie zabiła, prawda? Jak mogłabym to zrobić... Klaus byłby niezadowolony, bo to pewnie on za tym wszystkim stoi :(
    Damon <3 Doskonale wie, czego Elena chce i daje jej to, a więc punktuje i zdobywa sobie jej uznanie :)
    Stefan będzie musiał jęczeć z zazdrości, ale co mnie to obchodzi :D
    Ja jestem za Damonem :D

    OdpowiedzUsuń
  18. czy mi się wydaje czy Elena zostanie wampirem? :))

    OdpowiedzUsuń
  19. O jejku, a więc jestem ;) Kurcze, ostatnia scena mnie poraziła :D Cudownie piszesz, fantastycznie opisujesz wszystkie uczucia, dzięki czemu od razu można wczuć się w daną sytuację ;)
    Urodzinki? Kurde, mnie samą czasami dopada taki strach, co będzie po tych moich urodzinach,tych ważnych ;) Choć to dopiero za kilka miesięcy, to i tak mam czasami stracha :D chyba tak jak Elena ;)
    Scena z Damonem również świetnie Ci wyszła ;) tak mrocznie <3 No wieeesz ;) Szkoda mi Stefana, ale cóż, ktoś musi zostać odtrącony ;)
    Dobrze, że naszyjnik się znalazł, bo widać, że dla Eleny ma ogromne znacznie, w sumie, nie dziwię jej się ani trochę ;)
    Jak tylko znajdę kolejną chwilkę, przeczytam resztę ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jest dużo nieścisłości i czytając ten rozdział nie wiedziałam o co chodzi. Nie miałabym pojęcia jaki Alarick gdybym go nie widziała wcześniej w serialu.

    Póki co z postaci najbardziej podoba mi się Damon, bo jest logiczny i niezmienny, a reszta ma jeszcze słabo nakreślone charaktery i przypisuje im cechy bohaterów z TVD, a nie powinno tak być, bo to twoi bohaterowie, ty ich tworzysz, więc ty powinnaś ich konturować, kolorować, wypełniać, itd. To jest właśnie powód przez który nie przepadam za FF, bo piszący FF często sobie myślą - po co opisy postaci, jak czytają to ci co oglądali serial, po co to i to, jak było w serialu. To ułatwiania, które mnie irytuje, bo na różne rzeczy zwraca się uwagę i przeróżnie można opisać to samo i ja chciałabym poznać twoje opisy, oraz twoich bohaterów, a nie serialowych w innej scenerii i innych wydarzeniach.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń