sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 19 "Przyjaciele? Przyjaciele."

- Ona zniknęła – odparł rozkojarzony Stefan.
- Jak do ciężkiej cholery zniknęła?! Chcesz mi powiedzieć, że nagle dostała olśnienia i niby nóżek i spieprzyła stąd w stronę końca tęczy w poszukiwaniu garnka ze złotem? ONA BYŁA NIEPRZYTOMNA, Stefan. Nieprzytomna! – wrzasnęłam, podrywając się na nogi i stając naprzeciwko chłopaka, który był aż nazbyt spokojny. Damon delikatnie, aczkolwiek stanowczo chwycił mnie za ramiona, odciągając do tyłu.
- Rozumiem, że jesteś zdenerwowana, jak my wszyscy, ale nie musisz się na mnie wyżywać!  - powiedział głośnym, oskarżycielskim tonem.
Zamilkłam, ale tylko po to, aby wziąć trzy głębokie wdechy i zadać następujące pytanie, próbując powiedzieć je jak najbardziej spokojnym głosem :
- Czy ktoś wytłumaczy mi jak Bonnie zniknęła? Bo może jestem głupia, może nie blondynka, ale nie rozumiem! – wysyczałam, przebijając paznokciami delikatną skórę dłoni.
- Elena, myślę, że powinnaś odpocząć – zasugerował Damon, odciągając mnie lekko na bok.
- Źle myślisz… Przestańcie się ze mną cackać! Tu chodzi o Bonnie! Przeliterować? B O N N I E ! – krzyknęłam desperacko, ale tym razem nie powstrzymałam łez i zaniosłam się głośnym szlochem. Zobaczyłam współczujące spojrzenie babci Bonnie, która ściskała w ręce koc, którym była nakryta jej wnuczka.
- Nie wiemy jak to się stało – wyjaśniła spokojnie, ale w jej głosie było słychać rozchwianie emocjonalne – Usłyszeliśmy krzyk i zobaczyliśmy cię omdlałą, a Bonnie nie było.
Te słowa. Zapłaciłam cenę za życie Bonnie? Czy ja ją…wskrzesiłam? Jeśli nawet, to nie wyjaśnia jej zniknięcia! Domyśliłam się kto pogrywa ze mną w gierki słowne i zagotowałam się ze złości na samą myśl o tej osobie. 
- Wracajmy do domu – powiedziałam zmęczona, słaniając się na nogach.
Stefan był już w samochodzie, a Damon pomógł mi dojść do auta. Babcia Bonnie pożegnała mnie wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować. Zawsze wydawała mi się tajemnicza, jakby wiedziała co każdy myśli, zanim cokolwiek zrobi. Teraz było tak samo. Czyżby domyślała  się co zrobiłam? W drodze do domu stwierdziłam, że muszę się gęsto wytłumaczyć i wyjaśnić wszystko. Ale nie o Bonnie, to wydaje mi się…intymne, prywatne.  Powiem Damonowi o Rebece, powinien wiedzieć. Szczególnie teraz, gdy nie daj boże Klaus się o tym dowie. On przecież zabije nas wszystkich, szybciej niż Tatia to zrobi. Wkopałaś się w niezłe bagno, Gilbert.
Samochód zaparkował na żwirowym podjeździe, ale Stefan oznajmił, że musi iść na polowanie i wróci rano. Teraz dochodziła dwudziesta pierwsza, więc miałam sporo czasu na rozmowę ze starszym z braci. Damon już wszedł do domu, a ja mozolnie wygramoliłam się z pojazdu, patrząc pytająco na Stefana. W połowie kroku zastygłam i ponownie usiadłam na siedzeniu w aucie.
- Wiem co sobie myślisz – wydusiłam nagle – Ale ja i Damon…
- Przestań – przerwał – Nie tłumacz się, to bez sensu.
Westchnęłam. Czy on musi być tak irytująco grzeczny?
- Słuchaj Stef, nie mam czasu na owijanie w bawełnę. Jesteś moim przyjacielem i to pozostaje niezmienne, jeśli tego chcesz – oświadczyłam, bacznie się mu przyglądając. Widziałam, że nie jest zadowolony z tych słów, ale wolałam poczęstować go gorzką prawdą niż mydlić mu oczy.
- Przyjaciele – odparł smutno patrząc mi w oczy.
- Przyjaciele – powtórzyłam i musnęłam jego rękę zanim wyszłam z samochodu.
Odwróciłam się i zdążyłam zobaczyć jak samochód gwałtownie rusza, a spod jego kół pryskają drobne kawałki żwiru. Czułam się w pewien sposób lekka, że powiedziałam mu prawdę. W końcu nie chcę ciągle być przyłapywana na jakichkolwiek interakcjach z Damonem i rumienić się jak piwonia. Jeśli w ogóle coś między mną, a brunetem jest - pomyślałam smętnie. Miałam nadzieję, że mojego dzisiejszego zachowania nie weźmie za napastowanie. Uśmiechnęłam się na myśl o naszym małym incydencie. Czułam się jak bohaterka programu „Sto rzeczy jakie musisz zrobić przed śmiercią”, która odhacza kolejne punkty z listy. Pocałować przystojnego wampira, zaliczone. Zaliczyć przystojnego wampira… czekaj. Niezaliczone, niedoczekanie i co ty do jasnej Anielki sobie wyobrażasz Gilbert? Twoja wyobraźnia naprawdę pod wieczór dostaje własnego rozumu i podsuwa ci najbardziej sprośne myśli? Pogratulować. Weszłam do posiadłości i bezskutecznie uciszałam własne myśli, które dostawały głupawki. Przydałby mi się porządny łomot, może młot pneumatyczny?
- Przyjaciele? Przyjaciele.
Naprzeciwko mnie stał Damon z tym jego charakterystycznym, seksownym uśmieszkiem i przedrzeźniał mnie w najlepsze.
- Podsłuchiwałeś! – wydusiłam oskarżycielskim tonem i mimo woli uśmiechnęłam się – No tak, ty nie przegapisz żadnej okazji.
- Cały ja – podsumował i zbliżył się w moją stronę.
Gdyby moje serce biło, z pewnością połamałoby mi żebra. Jeszcze chwila i zatraciłabym się w tym magnetyzującym spojrzeniu, ale przypomniałam sobie niechętnie o potrzebie rozmowy.
- Musimy pogadać.
Streściłam pokrótce moją dzisiejszą „przygodę” (jeśli można to tak nazwać) Damonowi, który z początku słuchał z ironicznym uśmiechem, ale potem stopniowo znikał z jego ust, a na jego twarz wstąpiło głębokie zdziwienie. Damon Salvatore jest oszołomiony, nieźle, zapiszę w kalendarzu. Śmiać mi się chce, jak teraz myślę o walce z pierwotną i rozmawiam o tym najzwyczajniej w świecie, żartując. Rano ani po południu nie było mi do śmiechu. Jeszcze w mojej głowie dużą część zajmowała Bonnie, która nagle wyparowała, ale moja intuicja podpowiadała, abym się tym nie martwiła. O dziwo, posłuchałam jej.
- Zabiłaś pierwotną – powtórzył osłupiały.
Przytaknęłam i podrapałam się po karku.
- Tak naprawdę nie byłam tego świadoma, myślę, że moje moce wymknęły mi się spod kontroli i one ją unieszkodliwiły. Co nie zmienia faktu, że są bardzo potężne i jak widać niszczycielskie, co tylko bardziej mnie martwi, bo nie umiem nad nimi zapanować – wyznałam zaniepokojona.
- Zabiłaś pierwotną – powtórzył, tym razem z pochwałą i podziwem w głosie – W sumie Bekah działała mi mocno na nerwy.
- Przecież wiem, że ją zabiłam, nie musisz mi tego przypominać, sklerozy nie mam – żachnęłam się i cicho prychnęłam.
- Nie wiesz co to znaczy? Jesteś potężna, a Tatia nie ma prawie mocy, więc masz tajną broń masowego rażenia. Tą bronią jesteś ty, Eleno – powiedział z nabożną czcią i ujął moją dłoń. Jego dotyk działał na mnie jakby poraził mnie prąd, ale w pozytywnym tego znaczeniu, pozostawiając po sobie przyjemne elektryzowanie.
- Czy ja wiem czy to przydatne? Przecież ona jakieś moce ma, a ja nad swoimi nie umiem zapanować, więc są bezużyteczne – wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Elena, nie rozumiesz? Rebekah dźgnęła cię kołkiem, a ty nie umarłaś. Dodatkowo uśmierciłaś ją. To oznacza, że drewniany kołek cię nie zabija, jak inne wampiry. Kto wie, co jest twoim słabym punktem, jeśli taki w ogóle istnieje – odparł zafascynowany, bawiąc się moimi palcami i przeplatając je ze swoimi.
- Każdy ma słaby punkt – upomniałam tonem pani Wikipedii-wszechwiedzącej.
- Psujesz całą zabawę – udał, że zmarkotniał.
Damon wstał z kanapy na której siedzieliśmy i zanim ruszył na górę, do swojego pokoju, powiedział coś, co bardzo mi się spodobało.
- Zmieniłaś się przez ostatnie dni. Na lepsze. Jesteś bardziej pewna siebie, wiesz czego chcesz. Podobasz mi się taka – oznajmił zadowolony i uśmiechnął się do mnie, ostatni raz tego dnia – Dobranoc. 


*** 
Już jest! I jak się podoba?  
Trochę krótko, ale postaram się szybko dodać następny. 
Zapraszam do komentowania!
Czytasz=komentujesz
To dla ciebie chwila, a dla mnie ogromna motywacja!

10 komentarzy:

  1. Cudowne :3 ciekawi mnie jak rozegra się pojedynek między Eleną a Tatią :) No i czy Klaus się zemści. Czekam na next'a i życzę weny.
    Zapraszam też do mnie, trochę inny klimat, więc nie wiem, czy Ci się spodoba: wehavetosurvive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów się zachwycam stylem. Dziewczyno, naprawdę świetnie piszesz!
    Sam rozdzialik krótki, ale mimo to satysfakcjonujący. Strasznie podobał mi się moment, w którym Elena powiedziała o relacji z Damonem Stefanowi. Aż mi się trochę chłopaka żal zrobiło, no ale co jak co - dobrze zrobiła.
    Czekam na oficjalne wyjaśnienie sprawy z Bonnie. I na dalszy rozwój akcji związany z naszą "tajną bronią". Nie mogę się doczekać konfrontacji Eleny oraz Tatii.

    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :*

    [ blondwlosa-zagadka ]

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle haha xD Banan na twarzy u mnie gwarantowany XD Chyba nie muszę po raz setny wspominać, że świetnie piszesz? :D Kocham jak piszesz wątek Deleny, normalnie jak jest jakiś inny wątek, to aż się nie mogę doczekać kiedy będą oni, bo tak strasznie mi się tutaj podobają :D I ten tekst Damona na końcu - chciałabym żeby do mnie tak powiedział <3 Z Gilbertówny jest wielka szczęściara!
    PS. U mnie rozdział dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz po prostu wspaniale. Jak ja się cieszę, że tutaj trafiłam !
    Stefan cierpi, to widać, ale nikt nie jest w stanie zmusić kogoś do miłości. To nierealne. Każdy potrzebuje przyjaciela, a między nimi jest specyficzna więź, więc mam nadzieję, że w końcu sprawy się unormują.
    Damon aww *>* Dlaczego ja nie mam kogoś takiego no! To znaczy może niekoniecznie wampira, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi:)) Szkoda mi trochę siostry Klausa, lubiłam ją. No a Bonnie. Ej no, dostała skrzydeł i odleciała? Nie zapadła się przecież pod ziemię!
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie, może Ci się spodoba:) http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

    Całuję!
    L x

    OdpowiedzUsuń
  5. coś mam dziwne wrażenie że Stefan Jednal nie do końca zrozumiał... i dalej będzie się boczyl...akcja nabiera coraz większego tępa. . Tatia pewnie niebawem nadejdzie.... przydałby się ktoś kto pomoże Elenie ogarnąć jej moce, bo ona nawet nie do końca obczaja co umie. i tu przydałaby się Bonnie. tylko... gdzie ona jest?

    zapraszam na
    www.azylstracencow.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. "ale w pozytywnym tego znaczeniu" - zjadłaś słowo :D
    Hejka, nadrobiłam! Tak się cieszę, że nie wiem :D Czytało się szybko, ale czas niestety leciał i zwykle nie miałam wiele czasu i zawsze dalsze rozdziały zostawiałam na kolejne dni. Ale w końcu będę na bieżąco ;)
    Jejku sceny a już zwłaszcza ta Damon-Elena w jego pokoju bardzo mi się spodobała. To samo było, kiedy Elena przyjechała do Bonnie i pojawiła się ta złota nitka między nimi ;) Ślicznie Ci to wyszło, super takie sceny opisujesz <3
    Kurczę, Stefan czuje się jak się czuje, ale cóż, nie powinien się dąsać ani stroić fochów, bo przecież Elena chyba nie wysyłała mu żadnych sprzecznych sygnałów wcześniej ;) No ale wiadomo, niespełniona miłość boli i to musi potrwać ;)
    Całe opowiadanie strasznie mnie zaciekawiło już od samego początku. Z zafascynowaniem zaczytywałam się w kolejnym rozdziale i dowiadywałam się kolejnych ciekawy rzeczy i odkrywałam nowe tajemnice. Mam nadzieję, że masz jeszcze ich kilka w zanadrzu :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, kochana :**
    Rozdział bardzo mi się podoba. W pewien sposób odpowiedział na niektóre pytania, które pojawiły się w mojej głowie po ostatnim z czego bardzo się cieszę :)
    Jak to przyjaciele? Nie, nie, nie, nie, nie ! Ja chce Stefana i Elenę ! Bardzo chce ich razem i miałam cichą nadzieję, że chociaż doczekam się małego pocałunku, a tu wyskakujesz mi z takim czymś.. Czy to oznacza koniec? Mam jeszcze na co liczyć ?
    Hm.. Jaki jest słaby punkt Eleny? A ci po powiem, że za cholerę nie mam pomysłu. No oprócz jej rodziny i przyjaciół, ale to ją raczej nie zabije....
    Gdzie jest Bonnie ? I co takiego zrobiła Elena ? Naprawdę ją ożywiła ? Coś mi tu nie gra. Dlaczego bowiem miałaby uciekać przed najlepszą przyjaciółką, która ją bardzo kocha i się o nią martwi ?
    Z niecierpliwością czekam na nn ! Życzę dużo weny i mam nadzieje, że odpowiesz przynajmniej na część moich pytań !
    Ściskam! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem miłośniczką TVD i uwielbiam ten serial.
    Dlatego z czystej ciekości weszłam na bloga. Muszę przyznać, że pokazalas historię w niesamowity sposób. Chociaż nie przepadam za Eleną to muszę przyznać iż pokazałaś ją w inny sposób. Podobają mi się jej relacje ze Stefanem i Damonem. Aj tak jego uwielbiam. chociaż przyznam że szkoda iż zabiła Rebecah. Jedna z moich ulubionych postaci z Michaelsonów. Mam słabość do nich mimo ich wrednego charakteru. Sumując na koniec muszę przyznac, że umiesz ciekawie pisać. Masz swój własny styl i tym mi imponujesz. Aby tak dalej kochana.

    www.storyline-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. A tak ps to liczę no poprawę wrzucania postów bo często już nie mogę wytrzymać <33

    OdpowiedzUsuń