niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 22 "Veni"

- Nigdy tego nie skończę – jęknęłam, siadając na pełnej walizce, która nie chciała się zamknąć.
Nigdy nie uważałam, że mam dużo ubrań, ale teraz wątpiłam w prawdziwość tego stwierdzenia. W progu stał Damon i przyglądał mi się z krzywym uśmieszkiem, wymalowanym na jego twarzy. Już otwierał usta, aby rzucić jakąś uszczypliwą uwagę, ale zgromiłam go wzrokiem. Przewrócił oczami i podszedł do mojej szafy, po czym zaczął przeglądać jej zawartość.
- Zaznacz to do spakowania – uśmiechnął się łobuzersko, trzymając w ręku moje czarne stringi.
- Damon!
Znalazłam się w ułamku sekundy przy nim i wyrwałam mu bieliznę z ręki, wtrącając ją głęboko w czeluść szuflady. Założyłam ręce na piersi i westchnęłam ciężko, gdy patrzyłam na pobojowisko, jakie panowało w mojej sypialni. Damon nie pomagał, wręcz przeciwnie, kręcił się od rana przy moim pokoju i rzucał kąśliwe uwagi. Nie wiem, jak wytrzymam z nim w jednym domu, chociaż nie powiem, może to być ciekawe doświadczenie. Po głębszym zastanowieniu wyrzuciłam połowę ubrań z walizki, zostawiając tylko te najpotrzebniejsze.
- Ja mógłbym cię spakować – rozległ się głos zza moich pleców.
Nie odwracałam się, wiedząc do kogo należy, tylko kontynuowałam układanie szortów na dnie walizki.
- Niedoczekanie. Bałabym się zobaczyć, co byś tam umieścił.
Usłyszałam tylko ciche prychnięcie i następnie dźwięk nalewanego alkoholu, dobiegający z salonu. Gdy zeszłam na dół, dźwigając za sobą bagaż, zastałam Damona pijącego w najlepsze. Uniosłam brew powątpiewająco, lekko krzywiąc się na ten widok.
- Wiesz, że po pijaku nie będziesz prowadził? – dałam mu to dobitnie do zrozumienia, poprzez twarde spojrzenie.
- Mogę prowadzić z zamkniętymi oczami, kotku – mruknął i dopiło pozostałość burbonu.
 Z  kuchni wyłonił się Stefan z lekkim, wymuszonym uśmieszkiem na twarzy. Podszedł do mnie i uścisnął, bąkając ciche pożegnanie.
- Uważaj na siebie – ostrzegł, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami.
Wiedziałam, że ta przeprowadzka nie spodobała mu się, ale nie miałam innego wyjścia, skoro tutaj nie będę bezpieczna. Nie będzie tak źle, tak myślę. Za parę godzin przekonam się co znaczy perspektywa dzielenia jednego mieszkania z Damonem Salvatore.
~~*~~
- Damon, gdzie ty mnie wywozisz? Przecież jesteśmy na jakiejś pipidówie! – wyrzuciłam z przejęciem, obserwując przez szybę mijające krajobrazy.
Rzucił mi tylko karcące spojrzenie i docisnął pedał gazu, tak, że spod kół samochodu uniósł się tuman kurzu. Jechaliśmy jakąś drogą, jeśli można tak nazwać żwirową powierzchnię, po której mknęliśmy, z dużą jak na te warunki, prędkością.
- Na pustkowiu zawsze trudniej Cię znaleźć, Gilbert. Chociaż ostatnio w to wątpię, bo mam przeczucie, że ktoś wszczepił ci czipa, który przyciąga wszystkie kłopoty – mruknął, patrząc się uparcie przed siebie na drogę, co nie było konieczne. Damon był świetnym kierowcą (i wampirem), dlatego mógł prowadzić samochód z zamkniętymi oczami. Jednak dzisiaj zachowywał się w stosunku do mnie z ogromną rezerwą i zaprzestał jakichkolwiek nieobowiązkowych interakcji. Nie wdawałam się w szczegóły, tylko usiadłam głębiej w siedzenie i wlepiłam wzrok w moje zaciśnięte ręce, których palce skubały od niechcenia materiał legginsów. Jechaliśmy już pięć godzin, a krajobraz nie ulegał zmianie, tylko z czasem wjeżdżaliśmy w las, który po paru minutach jazdy rozrzedzał się i obnażał bezkresne połacie łąk i pola.
Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, a cisza jaka między nami wisiała stawała się coraz bardziej uciążliwa i krępująca. Nie wytrzymałam i zaczęłam zmieniać stacje, w poszukiwaniu jakiejś muzyki wpadającej w ucho. Gdy znalazłam w miarę znośną, oparłam głowę o zagłówek i przymknęłam powieki. Miarowe kołysanie auta wpędzało mnie w nieodpartą senność, której dałam się pogrążyć.
Obudziło mnie gwałtownie potrząsanie, którym okazały się wyboje, po których jechaliśmy. Ścieżka była kamienista i położona w środku lasu sosnowego. Niższe z drzew muskały dach samochodu, wydając przy tym cichy odgłos stukania. Chwyciłam się mocniej siedzenia, ciesząc się, że mam zapięty pas. Damon oczywiście nie bawił się w takie rzeczy, ale dla mnie był to pozostały nawyk po niedawnej, ludzkiej egzystencji.
- Daleko jeszcze? – spytałam cicho, lekko zachrypniętym głosem. Odchrząknęłam, aby pozbyć się kłopotliwej chrypki.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił zadowolony, ale nie zatrzymał się, tylko jechał dalej piaszczystą dróżką.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ponieważ wokoło nas był ten sam, zielony zagajnik. Rozglądnęłam się jeszcze raz, upewniwszy się, że całkowicie się wybudziłam, ale tym razem naszym oczom ukazał się uroczy domek usytuowany w środku gąszczu wysokich sosen. Zaparkowaliśmy na podjeździe z boku rezydencji i wysiadłam z samochodu. Przeciągnęłam się leniwie i rozmasowałam sobie zesztywniałą szyję. Damon był już przy drzwiach i mocował się z zamkiem. Dołączyłam do niego i gdy drzwi ustąpiły przed nami z cichym skrzypnięciem, weszłam do środka, a w ślad za mną Salvatore.
Było ciemno, okna były pozasłaniane, a w pomieszczeniu czuć było duchotę, czyli oznakę, że dawno nikt tutaj nie wietrzył mieszkania. Podeszłam do okna i rozsunęłam bordową zasłonę, po czym przywiązałam ją do haczyka i ponowiłam tą czynność z wszystkim pozostałymi. Damon przewietrzył pokoje i po paru godzinach wnętrze było przyjemne i gotowe do zamieszkania.
Napięcie między nami nie osiadło, wręcz przeciwnie, gdy opadliśmy zmęczeni na kanapę, gęsta cisza przygniatała nas swoją obecnością. Wykręcałam sobie palce skrępowana, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do milczącego Damona, zawsze jego sarkastyczne uwagi skutecznie odciągały mnie od zmartwień. Westchnęłam cicho i zniecierpliwiona postanowiłam zabrać głos w tej sprawie i położyć kres tej nieznośnej martwocie.
- Damon co tu się właściwie dzieje?
Spojrzał na mnie udając zaskoczenie, jakby kompletnie nie wiedział o czym mówię. Wzruszył bezradnie ramionami i wstał z kanapy.
- Nic się nie dzieje, Elena.
I z tą banalną odpowiedzią pozostawił mnie samą i zdezorientowaną. Zaczęłam już nawet zastanawiać się i analizować wydarzenia z ostatnich dni, z myślą, że może coś zrobiłam źle, popełniłam gdzieś błąd. Położyłam się na plecach, opierając głowę na miękkiej, satynowej poduszce. Wpatrywałam się parę minut w biały sufit, na którym było widać lekkie pęknięcia. Jednym uchem wyłapywałam dźwięk na piętrze, szum wody z prysznica i krzątającego się wampira. Za oknem zaczęło się już ściemniać, a ja straciwszy rachubę czasu, spojrzałam płochliwie na zegar, wiszący na ścianie i wybijający równy rytm z każdą upływającą sekundą. Dochodziła dziewiętnasta, ale ja byłam strasznie zmęczona dzisiejszą parogodzinną podróżą i emocjami, jakie jej towarzyszyły. Wstałam niechętnie z miękkiej sofy i powoli gramoliłam się po schodach w poszukiwaniu sypialni.
O mały włos zderzyłabym się z wychodzącym z łazienki Damonem. Był on jedynie w białym ręczniku, oplatającym jego pas. Jego włosy były jeszcze wilgotne i sterczały nieposkromione w różnych kierunkach, niczym muśnięte przez wiatr, w nieładzie. Gdy mnie zobaczył i moją zawstydzoną minę, na jego ustach pojawił się charakterystyczny uśmieszek.
- Hola, hola Gilbert! – powiedział, cicho się śmiejąc i wyminął mnie w wąskim korytarzyku, w którym staliśmy. Zaczął schodzić po drewnianych stopniach, gdy zdałam sobie sprawę, że coś tu nie gra.
- Sypialnia jest na górze – krzyknęłam, wychylając się, aby przekazać mu wiadomość. Trzymałam się kurczowo barierki, aby zbyt mocno nie przechylić się w przód.
- Jest tylko jedna, ja będę spał na kanapie – rzucił, zatrzymując się w połowie schodów.
Zagryzłam wargę, kiwając ze zrozumieniem głową i weszłam do łazienki. W pomieszczeniu unosiła się jeszcze lekka para, świadcząca o niedawnym użytkowaniu prysznica z gorącą wodą. Odszukałam w szafce suchy ręcznik, położyłam go na blacie i zaczęłam ściągać z siebie ubrania. Spięłam włosy w luźny kok, aby ich nie zamoczyć i weszłam do kabiny. Tym razem, po ostatnim incydencie, nie zamykałam drzwiczek, będąc pewna, że nikt nieproszony nie wtargnie do łazienki. Gdy letni strumień obmywał moje ciało, pozwoliłam sobie przymknąć powieki i rozkoszować się tą krótką, ulotną chwilą. Gdy poczułam, że moja skóra staje się pomarszczona, zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny, owijając się miękkim ręcznikiem. Zaczęłam delikatnie się wycierać, a potem chwyciłam moją podręczną kosmetyczkę i wydobyłam z jej wnętrza czarną szczotkę. Rozpuściłam włosy i poczęłam rozczesywać splątane kosmyki. Przejechałam dłonią po zaparowanym lustrze, aby pozbyć się pary, jaka osiadła na jego powierzchni. Gdy ukończyłam wieczorną toaletę, nachyliłam się nad umywalką i przemyłam twarz wodą. Podniosłam wzrok, kierując go w stronę lustra. Zamiast mojego odbicia na szybie widniał pokaźny napis, z którego spływały w dół strużki krwi.
„Veni”.
Krzyknęłam przerażona, cofając się gwałtownie do tyłu. Moje plecy napotkały opór w postaci kabiny prysznicowej, więc nie mogłam zrobić kroku w tył, a moje ciało nie było zdolne do ruchu. Stałam tak sparaliżowana i cała drżąc, do momentu aż do łazienki wparował zdezorientowany Damon w samych czarnych jeansach. Gdy ujrzał tekst widniejący na lustrze i przerażoną mnie, szybko podszedł do mnie i wyprowadził z pomieszczenia, delikatnie obejmując mnie ramieniem. Otworzył drzwi obok łazienki, które jak się okazało, prowadziły do sypialni.
Była skromnie urządzona, z dwuosobowym łóżkiem na środku, szafą po prawej stronie i etażerką z lampką po prawej. Na podłodze leżał puchowy dywan, a nad szafką nocną było okno, z taką samą jak w salonie, bordową zasłonką. Damon usadził mnie na łóżku, pocierając moje ramię, aby mnie uspokoić i wyciszyć. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a on objął mnie, lekko kołysząc. Zaniosłam się jeszcze głośniejszym szlochem, spowodowanym nieuchronną wizją śmierci. Tatia chce, abym jeszcze zanim objawi mi się w postaci cielesnej, sama się wykończyła jej gierkami. Miarowe kołysanie z czasem pozwoliło mi się wyciszyć. Położyłam się na łóżku, nie nakrywając się kołdrą. Damon poszedł zmyć ten okropny napis, a ja zostałam tutaj-sam na sam z moimi myślami, kłębiącymi się w mojej głowie i nie dającymi mi chwili spokoju.
Zorientowałam się, że nadal mam na sobie tylko ręcznik, więc pośpiesznie wstałam i wyjęłam z szuflady długą koszulę, służącą mi na piżamę. Usiadłam ponownie na łóżku, tym razem po turecku i zaczęłam kiwać się w tył i w przód. Mogło to wyglądać trochę dziwnie, jakbym była pacjentem szpitala psychiatrycznego. Cóż, w tym momencie się tak czułam – ostatnie wydarzenia były dla mnie niczym sceny z horroru. Z wszystkich stron oblegali mnie wrogowie, którzy chcieli zakończyć moje i tak nędzne życie. Moje rozmyślania przerwał głośny dźwięk zamykanych drzwi i do pokoju wszedł Damon. Widziałam, że jego mięśnie są napięte, niczym u geparda gotowego do ataku. Jednak, gdy do mnie podszedł jego spojrzenie złagodniało.
- Już lepiej? – zapytał cicho, zasuwając zasłonę i pozwalając sypialni pogrążyć się w ciemności.
Pokiwałam nieznacznie głową i wlepiłam swój wzrok w sufit.
- Dziwnie się dzisiaj zachowywałeś – zauważyłam – To moja wina?
- Nie – urwał i odwrócił się w moją stronę.
Widziałam tylko jego oczy, jaśniejące w ciemności chłodnym lazurem.
- Nieważne – mruknęłam, kładąc się na lewym boku, tak, że leżałam odwrócona plecami do Damona. Moje usta drżały, a ja próbując to pohamować, impulsywnie przygryzłam wargę. Za mocno. Syknęłam raczej z zirytowania, niż z bólu i dotknęłam krwawiących ust, z których już powoli przestawała płynąć krew.
Poczułam jak po drugiej stronie łóżko ugina się po czyimś ciężarem. Lekko odwróciłam głowę w tym kierunku i zobaczyłam, że siedzi tam Damon – przygarbiony, z łokciami opartymi na kolanach.
- To był jednak zły pomysł.
- Co masz na myśli? – zapytałam zdziwiona i oparłam się na łokciu.
- Wspólne mieszkanie – zaakcentował pierwsze słowo – Powinnaś tu być ze Stefanem.
Zamurowało mnie. Dosłownie - zamarłam w bezruchu z szeroko otwartymi oczami, których spojrzenie było wlepione w Salvatora i rozchylonymi ustami.
- Jesteś śmieszny – żachnęłam się i przeszłam do pozycji pół-siedzącej – Powiedz o co ci chodzi, a nie bawisz się w zagadki logiczne!
Nie dostałam odpowiedzi, jak to często bywa, a wampir wstał i ruszył w kierunku drzwi.
- Dobranoc – szepnął, trzymając rękę na klamce.
Zawrzało we mnie, sposób w jaki mnie zbywał, był szczególnie irytujący. Jakbym była małym dzieckiem, któremu nie mówi się wszystkiego, tłumacząc , że tego nie zrozumie. Zmaterializowałam się przed Damonem, stając między nim a drzwiami, uniemożliwiając mu dostęp do wyjścia. Nasze twarze dzieliły milimetry, ale nawet nie zdążyłam zareagować na tą bliskość, ponieważ byłam skupiona na mojej furii.
- Nie będziesz mnie tak traktować, żeby to było jasne – wycedziłam, posyłając mu butne spojrzenie – Powiedz mi co się dzieje między nami!  
Był widocznie zaskoczony, moją nagłą stanowczością, bo nie rzucił w moją stronę, żadnej kpiącej uwagi.
- A coś się dzieje? Wyolbrzymiasz – odparł spokojnie.
- W mojej obecności raz zachowujesz się normalnie, a czasami wystarczy parę sekund, abyś zmienił nastawienie i nagle mnie unikasz oraz udzielasz wymijających odpowiedzi! Przepraszam bardzo, ale dla mnie to nie jest naturalne! – wyrzuciłam oskarżycielsko i zaczęłam szybko oddychać, bo twarz bruneta zaczęła się zbliżać do mojej. Jego spojrzenie stało się intensywniejsze, ale jakby przepełnione bólem.
- Jak mam ci wytłumaczyć, że nie mogę przebywać w twojej obecności? Doprowadzasz mnie do szaleństwa! Czasami jeden gest wystarczy, abym był krok do utraty kontroli i zrealizowania tego, czego pragnę. A pragnę Ciebie Eleno. Od początku byłaś niedostępna, ale przy tym niewinna, czysta i pełna światła, a to sprawiało, że wariowałem. Nie jestem przyzwyczajony do tego, że nie dostaję tego, czego chcę. Taki jestem – sadystyczny wampir, który nie przejmuje się niczym, nikim, ale ty to zmieniasz. Zmieniasz mnie, a to mnie fascynuje i przeraża, zarazem. Jesteś jednocześnie moim zbawieniem jak i przekleństwem. Nie chcę dać ci powodu, do żywienia wobec mnie jakikolwiek uczuć, bo jestem przepełniony mrokiem i nie chcę Cię nim skazić. Nie zasługujesz na kogoś takiego jak ja, więc odpuść proszę, nie dawaj mi żadnej zachęty, żebym stracił kontrolę i…  
Oszołomiona jego słowami, przerwałam jego monolog i z wielką gwałtownością oraz pasją pocałowałam go. To co przed chwilą usłyszałam zapierało mi dech w piersi, dawało poczucie euforii, nieopisanego szczęścia. Wplotłam palce w jego włosy, czując jak Damon unosi mnie i przyciska do ściany, odwzajemniając pocałunek i pogłębiając go. Nie miałam zamiaru przestać, ta chwila była jednym z najpiękniejszych momentów w ciągu mojego życia. Jednak było za późno, bo ja już czułam coś do Damona i to uczucie rosło z każdą sekundą, że miałam wrażenie, że moje serce eksploduje. Czułam jego ręce na mojej talii, biodrach i pośladkach, a pieszczoty stawały się coraz odważniejsze. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przylgnęłam do niego całym ciałem, chcąc zlikwidować jakąkolwiek, najmniejszą odległość między naszymi ciałami. Nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się na łóżku oraz kiedy zostałam pozbawiona mojej koszuli. Zostałam w samej bieliźnie, a Damon w spodniach. Mój oddech przyśpieszył, gdy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Nigdy nie miałam chłopaka, a tym bardziej nie…
- Jesteś pewna? –szepnął przy moim uchu, a jego chłodny oddech połaskotał moją szyję.
Pokiwałam głową i jednym ruchem obróciłam się tak, że teraz siedziałam na Damonie i namiętnie go całowałam. Odrzuciłam włosy na bok i rękoma błądziłam po nagim torsie wampira. Był idealnie zbudowany, niczym boski Adonis. Jego ręce gładziły moje plecy, a gdy przejechały po zapięciu od stanika, zadrżałam. Widocznie Damon odebrał to jako negatywną reakcję i przestał mnie całować.
- Co się dzieje? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Świdrując mnie wzrokiem, to najlepsze określenie.
- Nic, tylko… Ja nigdy nie… - jąkałam się, zawstydzona zaistniałą sytuacją.
Czym byłam ja, zwyczajna dziewczyna w porównaniu do tabunu dziewczyn z jakimi sypiał? Kropla w morzu, nic nie znacząca. Jednak wampir, jakby czytając mi w myślach, odciągnął moje myśli, pocałunkiem.
- Obiecuję, że będzie dobrze – szepnął.
Poddałam się jego dotykowi, nadzwyczaj delikatnemu i subtelnemu. Dzisiaj po raz pierwszy czułam się szczęśliwa, od śmierci rodziców. I to wszystko dzięki Damonowi Salvatore. Oddałam się mu cała, swoim ciałem i duszą. 

~~*~~
Ta-dam! Delena miała swoje "pięć minut", które mam nadzieję, w miarę dobrze wykorzystali... :) Nie jestem dobra w pisaniu takich scen, więc urwałam, ciągu dalszego możecie się domyślić. Dodaję ten rozdział szybciej, jako rekompensatę za poprzedni. Następny będzie za tydzień/dwa, ponieważ przyjechała do mnie przyjaciółka, a resztę tygodnia mam zabiegane! Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które dały mi solidnego "kopa motywacji". 
Dziękuję, że jesteście! 

14 komentarzy:

  1. DELENA! Dużo Deleny! <3
    Jezu, już się martwiłam, że Damonowi odbiła szajba, a tu proszę! Jakie wyznanie, łohohoho! Zupełnie nie dziwię się reakcji Eleny, zrobiłabym tak samo *rozmarzyła się* :3
    Przez całą tą super scenę z Deleną zupełnie wyleciało mi z głowy "Veni" na lustrze. No, kurde, co to niby ma znaczyć? :/ Oj, mieszasz, dziewczyno, mieszasz! I to tak, że nie mogę się doczekać następnego rozdziału. A zmierzenie się z Tatią coraz bliżej ;>
    Ściskam mocno! :*
    Chev

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! A ja byłam lepsza i z pomocą Wujka Google odszukałam znaczenie słowa "Veni"! Ale będę wredna i zachowam to dla siebie ;)
    Oh Kochana! Tyle Deleny w jednym rozdziale to po prostu spełnienie moich marzeń! Naprawdę!
    Z każdym kolejnym rozdziałem mnie zaskakujesz. I wiesz do czego doszłam? Twoje opowiadanie jest o niebo lepsze od TVD. Serio :)
    Kurczę, Delena Deleną, ale co z Tatią? Dała znak a to oznacza, że wkrótce się pojawi. Czekam na to z niecierpliwością, jednak boję się, że coś podkusi cię, aby skrzywdzić Damona. I to nie w sposób fizyczny. Oj nie..
    Także pozdrawiam, weny życzę i pisz szybko rozdzialik! Czekam z niecierpliwością
    #Aleksandre

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak ten rozdział jest w sam raz dla mnie :D Coraz bardziej przekonuję się w tym, że znalezienie twojego bloga było naprawdę dobrym wyborem! :D Co do Deleny to co ja mogę ci powiedzieć? Było idealnie jak zawsze! Chociaż na początku nie wiedziałam o co chodzi Damonowi i Elena mnie w tym utwierdziła xD Ale to jego wytłumaczenie się i potem pocałunek, no co jak co ale ja to kupuję :D W sumie to nawet lepiej że ta Tatia jej stracha narobiła hyhy :D Okrutna ja :) Pozdrawiam i czekam na nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  4. :D Nie mogę się doczekać nexta <33 Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  5. U... Uwielbiam gdy coś się dzieje!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Świetny rozdział! Dał mi tyle emocji, siedziałam jak na szpilkach i choć pojawiło się kilka błędów, całkowitą rekompensatą była treść. Po prostu boski rozdział, aż brak mi słów.
    Podoba mi się to, że opisujesz Damona jako Damona, bo już mam dość jak ktoś pisze o nim jak o jakimś wrażliwcu, co to rzewnie płacze i jest bardziej ckliwy niż Stefan. Także świetnie oddałaś jego osobę.
    Co do fabuły to nie mogę nic za bardzo napisać, bo nie jestem na bieżąco, ale myślę o obserwowaniu, tylko najpierw chciałabym zobaczyć co się wydarzy dalej- byłabym wdzięczna jakbyś mi napisała jak pojawi się nn ;) Wiem, że napisałaś, że będzie za tydzień lub dwa, ale do tego czasu ja zapomnę, a naprawdę chce przeczytać next'a!
    Anyway, krwawy napis na lustrze jak najbardziej na plus- kocham takie elemenciki zastraszania ofiary zanim oprawca się po nią zjawi ^^ <----FREAK!
    Poza tym, gdyby nie to, to nasza Delenka pewnie nie miałaby tego... czasu dla siebie ;)

    Także pozdrawiam i życzę weny, a także zapraszam do siebie ;*
    Lenena z http://hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, kochana :*
    Uwielbiam ten rozdział ! Co prawda nie jestem jakąś ogromną fanką Deleny. Wolę Stelene, czego się już pewnie dowiedziałaś z moich pozostałych komentarzy. Mimo wszystko jest ciekawie. Nawet baaaardzo ciekawie i napisane w tak dobry sposób, że kim bym była jeżeli, by mi się to nie podobało?
    Przemowa Damona była naprawdę słodka i jeżeli tak dalej pójdzie to może nawet się do niego przekonam? Zobaczymy :) Plus za ciebie, że go otworzyłaś. Tego chyba zawsze mi brakowało i teraz kiedy powiedział wszystko co leży mu na sercu, nie mogłam się nie wzruszyć... To było takie piękne !
    Co się dzieję z tą Eleną. Jak nie zabija pierworodnej to teraz jakieś napisy pojawiają się jej pod prysznicem. Osobiście dziwie się, że jeszcze normalnie funkcjonuje. Ja bym tego zdecydowanie nie wytrzymała !
    Chciałam również przeprosić za moją nieobecność. Staram się wszystko nadrabiać, jednak ty dodajesz rozdziały bardzo często - co wcale, a wcale mi nie przeszkadza, bo to kocham - i w wirze ostatnich wydarzeń po prostu nie nadążam. Postaram się jednak poprawić. Obiecuje !
    Nie mogę się doczekać następnego ! I odrobinę Steleny - czy dostanę ją kiedyś od ciebie ? :)
    Ściskam ! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://palinpalin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. O mamo, ale ja uwielbiam twojego bloga :3 Tu się zawsze tyle dzieję :D Zostań z nami jak najdłużej i czekam niecierpliwie na next'a :*
    Pozdrawiam, Bex :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej hej hej! :* Wybacz za nieobecność, po prostu trochę nie wyrabiam. Ale teraz jestem na bieżąco! :D
    Co do rozdziału mogę powiedzieć jedno - cudo. Dziewczyno, kocham Cię po prostu. Opisujesz wszystko w taki sposób, że czytelnik może poczuć, jakby naprawdę to widział.. jak w serialu, tylko nieco inaczej.
    Veni? Okej, nie mam pojęcia, co to znaczy. Mam nadzieję, że dowiem się dosyć szybko.
    Damon zawsze wie, co powiedzieć♥ Chociaż na początku byłam na niego zła, że chciał tak po prostu wyjść, nie zawiódł mnie:) No, no.. robi się coraz ciekawiej widzę. I bardzo dobrze! :D A właśnie, że masz do tego nieukryty talent. Nie marnuj go:))
    Czekam na kolejny ! <3

    L x

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka szkoda, że urwałaś. Nawet jak nie jesteś dobra w pisaniu takich scen, to trening czyni mistrza. Choć potrafię zrozumieć, że chcesz to opowiadanie zrobić subtelnym, a nie erotykiem. Jednak nie wiem do końca jak mam sobie wyobrazić dalszy ciąg, bo patrząc na to, że to jej pierwszy raz, to nie powinno być tak do końca idealnie, nie oszukujmy się - tylko u Greya pierwszy raz Any był och i ach, w życiu jednak jest coś takiego jak wstyd, skrępowanie, myślenie, wątpliwości... żałuje, że tego nie ujęłaś w ciągu dalszym (tak z kilka zdań jeszcze by nakierować wyobraźnie na odpowiednie tory).
    Podobało mi się wyznanie Damona, ale już to stwierdzenie, że powinna być teraz ze Stefanem mnie się nie podobało.

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. ojjjjj.... wiedziałam że coś się zadzieje:)) kurcze uwielbiam Damona :)) i w końcu coś między nimi zaszło. oby tylko Elena teraz wszystkiego nie popsuła.
    niepokoi mnie ten napis. kto to napisał? i kiedy skoro Elena była w łazience? robi się z lekka mrocznie:))

    www.azylstracencow.blog.pl

    OdpowiedzUsuń