sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 29 "Tego jest za wiele"

Oczy Eleny robiły się coraz większe, a w nich migotały jakby lekkie płomyki.
– Zrobił…co? – wydusiła zszokowana. – To jakiś żart.
– On najbardziej przeżywał stratę – odparł, wzruszając bezradnie ramionami. – Nie mówię, że ja i inni nie odczuwaliśmy…
Brunetka podniosła rękę, aby uciszyć mówiącego Salvatora i zgrabnie go wyminęła, kierując się po schodach na górę. Stefan słyszał jak otwiera i chwilę potem trzaska drzwiami, po czym zbiega z powrotem do salonu.
– Mówiłem – przypomniał.
Zdenerwowana dziewczyna przeczesała palcami włosy i rozglądnęła się gorączkowo dookoła. Mruczała pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa, ale widać było, że oprócz wściekłości, jest także załamana.
– Idę go szukać – oznajmiła stanowczo, i ruszyła w stronę wyjścia, ale drogę zastąpił jej Stefan.
– Nie wiem gdzie on jest, a ty tym bardziej – uspokoił ją. – Poczekaj, Elena. Ochłoń. Jesteś człowiekiem i nie jesteś już niezniszczalna. Nie puszczę cię samej niewiadomo dokąd. Poza tym, wypadałoby powiadomić innych, że…
– O boże – krzyknęła, zakrywając dłońmi usta. – Jenna i Jeremy, oni…
– Nie! Cholera, Elena oni myślą, że nie żyjesz, tak jak my wszyscy dotychczas myśleliśmy! Nie możesz teraz tak nagle stanąć w ich progu! – wrzasnął, próbując sprowadzić ją z powrotem na ziemię. Dziewczyna była rozkojarzona i jakby odpływała myślami gdzie indziej, po czym zmieniała nagle temat. Fakt, wampirowi trudno było się przyzwyczaić do „nowej” Eleny.
Brunetka ucichła i osunęła się na ziemię, padając na kolana. Kręciła przecząco głową, łapiąc się za nią i zaciskając na niej pięści.
– Nie wiem co się ze mną dzieje… To wszystko… Tego jest za wiele – szepnęła z bólem w głosie.
– Hej… - Stefan ukucnął obok niej i lekko pogłaskał ją po ramieniu. – Odpocznij na górze, prześpij się. Jutro pomyślimy co dalej.
Elena skinęła głową i wstała z klęczek, dając się zaprowadzić do jej dawnej sypialni na górze. Została czule owinięta kołdrą i obdarzona troskliwym spojrzeniem swojego przyjaciela. Z trudem uciszyła kłębiące się w jej głowie myśli i oddała się objęciom morfeusza.
***
Wstałam gwałtownie, łapiąc głęboki oddech. Siedziałam na łóżku cała zesztywniała, drżąc z zimna. Spojrzałam w stronę okna i  zorientowałam się, że jest otwarte na oścież i wpuszcza do sypialni chłodne powietrze i drobinki prószącego śniegu. Byłam pewna, że gdy kładłam się spać, było one zamknięte. Niechętnie odrzuciłam na bok kołdrę i zablokowałam przypływ zimna, szczelnie zamykając okno. Czułam, że już nie zasnę, choćbym chciała. Męczyły mnie koszmary, przez co byłam cała zlana potem. Były takie… realistyczne? Dotyczyły głównie mojej siostry i matki oraz innych wydarzeń z przeszłości. Wyjęłam z szafy gruby, czarny sweter i nałożyłam go na siebie, wciągając go przez głowę. Rozkoszowałam się rozchodzącym się po moim ciele ciepłem, nawet, jeśli było to tylko chwilowe uczucie.
Zdążyłam już zapomnieć, jak to jest porządnie zmarznąć. Przez ten krótki okres czasu, gdy byłam wampirem zdążyłam się odzwyczaić od wielu rzeczy. Nigdy nie chciałam zostać istotą nocy, ale czy teraz za tym tęsknie? W końcu, nawet nauczyłam się kontrolować pragnienie i perspektywa nadludzkiej siły i szybkości zaczęła mi się trochę podobać. Teraz, gdy jestem z powrotem człowiekiem i moje serce bije, powinnam się czuć szczęśliwa. W takim razie, dlaczego czułam swego rodzaju pustkę? Usiadłam na łóżku, nakrywając się kołdrą i oparłam się plecami o ścianę. Dookoła panowała ciemność, a jedynym dźwiękiem w pokoju było tykanie zegara. Wskazywał on dopiero czwartą nad ranem, więc nawet nie schodziłam na dół, bo istniała duża szansa, że obudzę Stefana. Nie miałam ochoty na rozmowę, bo musiałam najpierw sama się zmierzyć z moimi myślami.
Wszystko dzieje się tak szybko. Byłam wampirem, umarłam, zostałam z powrotem człowiekiem, ale niezupełnie, ponieważ jestem teraz potężną czarownicą… jeśli można mnie tak nazwać. Powiedźmy, że do czarownicy mi brakuje, ale jestem człowiekiem z ogromnym darem, wielką mocą. Od razu na myśl przyszła mi Bonnie. W mojej głowie pojawił się przebłysk świadomości, gdy moja przyjaciółka ukazała mi się przed starciem z Tatią. Zaczęłam gorączkowo rozmyślać, co się z nią stało. Stefan obiecał, że poinformuje dziś wszystkich o moim powrocie, więc pewnie się z nimi zobaczę. Oprócz mojej rodziny. Ta myśl bolała mnie tak bardzo, świadomość, że pomimo tego, że żyję, nie mogę ich spotkać. Znowu ten przytłaczający natłok myśli. Westchnęłam przeciągle, łapiąc się na głowę. Było tego za dużo. Nie wiem czemu, ale od momentu, gdy wstałam z martwych, mam zaniki wspomnień. Niektóre wydarzenia sprzed bitwy z moją siostrą pozostają jakby za mgłą. Muszę się wysilić, aby je uporządkować. Może to efekt uboczny? Nie wiem. Jestem zagubiona, chcę zobaczyć moją rodzinę. Przyjaciół. Damona.
Na myśl o moim ukochanym ścisnęło mnie serce i stałam się podenerwowana. Chciałam zerwać się z łóżka w tym momencie i ruszyć na poszukiwania. Dlaczego Stefan to odkładał? Przecież wiedział, że muszę jak najszybciej zobaczyć Damona. Kto wie, do czego jest zdolny w takim stanie, o którym opowiadał mi młodszy Salvatore.  
Parę sekund leżałam na plecach, w bezruchu. Wpatrywałam się tępym wzrokiem w sufit, który nagle stał się interesującym obiektem. Taki stan nie trwał długo, ponieważ nie wytrzymałam i zbiegłam, jak najciszej umiałam, na dół. Rozglądnęłam się dookoła, uświadamiając sobie, że tak naprawdę nie wiem co robię. Westchnęłam ciężko i odwróciłam się na pięcie. Krzyknęłam zaskoczona, widząc przede mną Stefana, z założonymi rękoma na piersi.
– Co ty tu robisz? – wydusiłam z siebie, szybko oddychając i kładąc sobie dłoń w miejscu walącego serca.
– To samo pytanie chcę zadać tobie – odparł beznamiętnie, pocierając palcami skronie i przymykając powieki. Dopiero teraz zauważyłam jak źle wyglądał.
– Przejmujesz się – oznajmiłam, patrząc uważnie na jego podkrążone oczy. – Martwisz się o brata.
– A co myślałaś? Że to po prostu po mnie spłynęło, niczym woda po kaczce?
– Nie, ale… Nieważne – machnęłam ręką i pokręciłam głową.
– Stój – rozkazał, łapiąc mnie za nadgarstek. – Powiedz, co myślałaś.
Gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, tak, że nasze twarze dzieliły milimetry. Mój oddech stał przyspieszony i nieregularny, a wzrok był utkwiony w zielonych tęczówkach Stefana. Nagle ze spokojnego mężczyzny, stał się agresywnym i nieobliczalnym wampirem. Jego uścisk był mocny i sprawiał mi ból. Jego wzrok był dziki, a oddech chłodny, łaskoczący moją szyję. Oczy mimowolnie zaszły mi łzami i odwróciłam głowę, ponieważ twarz Salvatora była coraz bliżej.
– Stefan – jęknęłam, próbując się wyszarpać, lecz nadaremnie. – Stefan!
Dopiero głośny krzyk sprowadził go z powrotem. Otrząsnął się, mrugając kilka razy i rozglądając się niewidzącym wzrokiem dookoła. Gdy zobaczył mnie, skuloną i zapłakaną, złagodniał i zacisnął usta.
– Przepraszam, Elena – zaczął mówić spokojnym tonem – Hej…
Pociągnęłam nosem, próbując pozbierać resztki mojej godności i sprawić wrażenie opanowanej.
– Nic mi nie jest – oznajmiłam obojętnie, poprawiając rękaw swetra, tak aby zakrywał podłużne, sine pręgi po dłoniach wampira.
Stefan wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby i przeczesał nerwowo palcami swoje jasnobrązowe włosy.
– Nie panuję nad sobą, przyznaję.
To odważne wyznanie lekko mnie zaskoczyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Musiałam ukryć strach, który czułam, gdy przede mną stało drugie wcielenie Stefana Salvatore. Nigdy nie obnażał przy mnie swoich słabości, maski, pod którą ukrywał prawdziwą naturę – krwiożerczego wampira. Toteż dzisiaj ta sytuacja nieco mnie przestraszyła, tym bardziej, że byłam człowiekiem, istotą w której płynie krew, czyli coś co jest dla wampira najważniejsze, aby przeżyć.
– Rozumiem.
Krótka, wymijająca odpowiedź. Widocznie nie tego spodziewał się usłyszeć Stefan. Podszedł do mnie, ujmując moją twarz w swoje ręce.
– Przepraszam – odparł, patrząc się intensywnie w moje oczy.
Speszyłam się i nakazałam mu spojrzeniem przestać, chociaż widocznie nie zrozumiał o co mi chodzi.
– Przeprosiny przyjęte – odchrząknęłam i wyswobodziłam się z palącego mnie dotyku. Cofnęłam się o parę kroków, a Salvatore zmarszczył brwi.
– Boisz się mnie?
Pokręciłam głową, zakładając ręce na piersi.
– Nie, tylko takie zachowania są dla mnie krępujące. Jestem z twoim bratem, a ty sam zaakceptowałeś fakt, że pozostajemy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi.
– Nie miałem tego na myśli, robiąc te wszystkie rzeczy – zaśmiał się słabo. – To tylko moje odruchy, które pozostały po dawnym uczuciu do ciebie. Nie kontroluję tego.
– Powinieneś – wypaliłam, ale szybko ugryzłam się w język, zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało.
– Wiem – odparł, widocznie niezrażony moją wcześniejszą odpowiedzią. – I zależy mi na twoim szczęściu, miej to na uwadze. Jutro jedziemy na lotnisko, tak jak chciałaś.
Krzyknęłam radośnie, rzucając się mu na szyję. To było naturalne, zwykły przyjacielski gest. Przynajmniej miałam taką nadzieję, że tak to odbierze Stefan. Drżałam z podekscytowania na wieść o tym, że jutro polecę do Nowego Yorku, gdzie prawdopodobnie ulicami miasta chodzi mój ukochany. Nie zważałam na obawy, które rodziły się w mojej głowie. Najważniejszą rzeczą było to, że robię krok do przodu w sprawie poszukiwania.

~~*~~ 
Zbliżamy się do 30 rozdziału! Tyle już ze mną jesteście, dziękuję wam!Rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie, ew.trzy. Wytrzymacie? Zaczynam pisać już nowe opowiadanie, więc mam już plan na kolejnego bloga :) 

11 komentarzy:

  1. Sorry, ale muszę to powiedzieć! Wiem, nie lubisz, gdy porównuje się serial do twojego ff. Ale kiedy tak czytałam o tej bezradności Eleny, o tym, jak to bardzo pragnęła odnaleźć Damona, nawet pomimo tego, że nie była juz niezniszczalna... Przypomniał mi się drugi lub trzeci sezon TVD i to, jak Elka z Damonem poszukiwali Stefana :)) Nie mówię od razu, że to coś złego! Dziekuję ci bardzo za tą "retrospekcję". Potrzebowałam małego powrotu do przeszłości, bo przyszłość chwilowo nie jest do mnie najłaskawsza...
    Rozdział jak zwykle wspomniały, wciąż nas rozpieszczasz :D Zaczynam tylko odrobine tęsknić za Damonem, wiec błagam, niech już wróci!
    Co ja tu mogę dużo gadać? Pisz kolejny, bo zżera mnie ciekawość! Co sie stało z Bonnie? A o co chodzi z Elką i jej zanikami wspomnień? No i co do diabła z moim Damonem?!
    Ach, nie wytrzymam zbyt długo w niepewności! Pisz!!! :))
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie! :)
    Klaudia99

    OdpowiedzUsuń
  2. No koleżanko, ten rozdział mnie powalił! :) Nigdy bym się nie domyśliła, że Stefan może zrobić się nagle taki bad, ale czy na dłuższą metę też taki będzie? Mam się bać? :D Tak bardzo tęskno za Damonem <3 Współczuję Elenie z tym wszystkim, ale mam nadzieję że znajdzie Damona i wszystko będzie okej, jednak zapewne ty tego nie zrobisz i znowu będzie rozpierducha po całości co również mi pasuję :) Czekam na next i na Damona <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że następnym razem będzie Delena! :3
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <3 Okej, Stefan mnie troszkę zaskoczył, tak trochę po damonowemu. Swoją drogą gdzie tego wywiało znowu? ;--; Ja się tylko nie mogę doczekać, jak zareaguje reszta. No jeju czekam na to chyba bardziej niż na Damona!
    Dodaj szybko kolejny ♥

    L x

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! :D Jestem ciekawa gdzie jest Damon. Tak bardzo chcę go już w następnym rozdziale. *-* Czekam z niecierpliwością na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej kochana! Na samym początku chcę Cię bardzo przeprosić, że dopiero teraz komentuję, ale już szybciutko zabieram się za nadrobienie zaległości. :) Wracając do poprzedniego rozdziału: powrót Eleny, ponowne bycie człowiekiem a raczej czarownicą.. WOW. Mam cichutką nadzieję, że coś wyniknie z tego, że ma potężną moc w sobie i będzie ją w jakiśkolwiek sposób użytkować. :) A co do tego rozdziału to kurde, ja już chcę Damona! Tak bardzo bym chciała, żeby w końcu się spotkali, żeby Damon wiedział, że jego Elunia wróciła i ta wyprawa do Nowego Jorku sprawia, że siedzę jak na szpilkach w wyczekiwaniu kolejnego rozdziału. :D A co do całokształtu to jak już wcześniej wspominałam, jestem zakochana w tej historii i nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji!
    + Bardzo dziękuję za komentarz u mnie, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy i serdecznie zapraszam na drugi rozdział! :)
    Buziaczki i ściskam gorąco! :*
    http://claudia-revenge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział fajnie się go czyta, masz talent dziewczyno i oby tak dalej 👍 trzymam kciuki 😉👌 i życzę miłego pisania 😊 ✌ ps: kiedy następny rozdział ? 😁😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz odwiedziłam twojego bloga 2 dni temu i od razu się uzależniłam.. Fabuła genialna, a jak na amatorskie pisanie, to poziom naprawdę wysoki.. Trzymam kciuki i obyś nigdy nie straciła weny i chęci do pisania.. Czekam z niecierpliwością na więcej!
    tymczasem zapraszam do mnie http://wykrzyczmiszeptemmm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mhh, na wstępie przepraszam, że dopiero teraz. Laptop mi się zepsuł i aktualnie nadal jest w naprawie, a ja nie mogłam się przełamać, żeby zrobić coś na starym gracie, który stoi w pokoju młodszego brata. Ale jednak jestem, bo sobie pomyślałam, że narobiłam sobie wszędzie tyle zaległości. że to nie może dłużej czekać.
    W sumie rozdział już czytałam, więc teraz po prostu go skomentuję. Nieco mnie rozdrażniło zachowanie Stefana - w końcu Elena znów była taką samą, kruchą i śmiertelną Eleną co kiedyś. Tylko teraz z wielką mocą. No i wciąż była z Damonem. Ale z drugiej strony mi go trochę szkoda - na taki czas ją przecież stracił... Ale dobra, bez moich wywodów o niczym. Mam nadzieję, że szybko znajdą Damona i wszystko się jakoś ułoży. Idę czytać kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powróciłem do ciebie i trochę niegrzecznie, na przedzie napiszę, że kontynuuję "Skradzione dziecko", więc serdecznie cię zapraszam do siebie w wolnym czasie, a dziś postaram się nadrobić twoje opowiadanie ;-)

    "powiedźmy" - powiedzmy

    Świetne opisane emocje głównej bohaterki, a poza tym to rozdział raczej nudny, taki przejściowy.

    Nie dziwię się, że młodszy Salvatore nie chce pokazać Elenie tego starszego Salvatore, bo skoro Damon ma wyłączone człowieczeństwo, to mógłby ją... chapsnąć, a ta idiotka jeszcze mu się podłożyć, bo nie oszukujmy się, ona zbyt bystra i rozgarnięta to nie jest.

    Od kilku siniaków nic jej nie będzie... nie jest mi jej szkoda. Szarpnął, trudno, niech weźmie to na klatę i idzie dalej i cieszy mnie, że tak właśnie zrobiła. Szkoda natomiast, że on się takim nic tak bardzo przejął. Jak na kwiożerczą bestię, to taki mało groźny jest.

    OdpowiedzUsuń