sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 31 "Poszukiwania"

Wysiadłam z samolotu, niemal z niego wybiegając. Uśmiech wstąpił na moją twarz, gdy szłam tunelem, u którego końca znajdowało się wejście na lotnisko, gdzie wszyscy pasażerowie byli kierowani do miejsca, gdzie odbierano bagaże. Stefan oświadczył, że pójdzie po nasze walizki, a ja mam na niego poczekać. Zgodziłam się, siadając na krześle, obok jakiegoś czytającego mężczyzny. Widziałam przez wielkie okna wychodzące na pasy startowe, samoloty, w tym także ten, którym tutaj przyleciałam. Chwyciłam wcześniej zdjęty płaszcz i ruszyłam w kierunku Stefana, który już szedł w moją stronę z dwoma walizkami.
– Zamówiłem już taksówkę pod wejście – oznajmił.
Pokiwałam z uśmiechem głową i razem poszliśmy do windy, która przeniosła nas na parter, z którego ruszyliśmy w stronę wyjścia i stojącej pod nim taksówki. Kierowca wziął od nas walizki i umieścił je w bagażniku. Usiedliśmy na tylnych siedzeniach i auto ruszyło. Stefan podał taksówkarzowi adres, chyba jakiegoś hotelu.
– O wszystkim pomyślałeś – odparłam z uznaniem dla jego umiejętności zarządzania.
– Najlepsze jeszcze przed nami – zaśmiał się i zapatrzył się w mijające przez nas budynki.
Przez resztę drogi obaj milczeliśmy, każdy był zajęty swoimi myślami. Odpowiadał mi taki obrót sytuacji, musiałam wiele rzeczy przemyśleć i poukładać w głowie dalszy plan. Taksówka zatrzymała się, a Stefan zapłacił kierowcy dużą kwotę pieniędzy, nie oczekując reszty. Wysiadłam z auta, po czym Salvatore odebrał nasze bagaże.
– Jedyne o czym marzę, to iść spać – jęknęłam, zapinając guziki płaszcza. Rozejrzałam się dookoła, a gdy nie zauważyłam na chodnikach śniegu, zmarszczyłam brwi. – Czyżby w Nowym Yorku ludzie nie znali pojęcia „śnieg”?
– Bardzo rzadko tu pada, prawie nigdy – wyjaśnił, ciągnąc swoją walizkę po krótkiej, brukowanej ścieżce prowadzącej do wejścia do budynku. Wreszcie przekonałam go do tego, że nie jestem jakąś kaleką i sama mogę prowadzić swój bagaż, więc teraz każde z nas niosło swoje rzeczy.
Zadarłam głowę i zmrużyłam oczy pod wpływem dużego oświetlenia wieżowca. Na oko miał ponad trzydzieści pięter i prawdę mówiąc, na samą myśl zaczynałam mieć lęk wysokości.
Przy recepcji odebraliśmy numerek do naszego pokoju i wyręczono nas w dźwiganiu bagaży, mówiąc, że sami dopilnują, aby dotarły do naszych apartamentów. Na dźwięk tego słowa już wiedziałam, że to nie będą zwykłe pomieszczenia pokojowe, tylko bóg wie jak kunsztownie urządzone lokum. Pewien mężczyzna pomógł mi zdjąć płaszcz, a w odpowiedzi posłałam mu wdzięczny uśmiech. Stefan podał mu swoją skórzaną kurtkę i lekko ujął mnie za łokieć, kierując w stronę windy. Szliśmy po podłodze wyłożonej czerwoną, miękką wykładziną. Ściany były ciemne, na których dominowały pozłacane kształty i wzory. W powietrzu unosił się nieznany dla mnie zapach, ale bardzo przyjemny dla nosa. Gdy weszliśmy do windy, w której znajdowało się wielkie lustro, Stefan wybrał przycisk z napisem „dwadzieścia trzy”.
– Tak wysoko? – zapytałam lekko przestraszona.
– Tak, a co, masz lęk wysokości? – odpowiedział pytaniem na pytanie, jednak bez cienia złośliwości, raczej z troską.
Pokręciłam przecząco głową, siląc się na lekki uśmiech. Podróż w windzie dłużyła się, a ja czułam się nieswojo w tym małym, zamkniętym pomieszczeniu. Dobrze, że nie było tu okien, ponieważ nie wiem jak zniosłabym widok panoramy miasta na tak dużej wysokości.
Drzwi otworzyły się przed nami, a dźwig stanął. Stefan przepuścił mnie w drzwiach, a ja odruchowo rozglądnęłam się dookoła. To piętro miało tylko pięć drzwi i zdecydowanie miało bogatsze wykończenia niż parter. Przepych i bogactwo wnętrza aż rzucało się tu w oczy, jednak nie będąc mocno przesyconym. Ściany były w podobnych kolorach jak na dole, jednak oprócz złotych zdobień pojawiały się tu także srebrne ramy obrazów, zwisające kryształowe żyrandole i czerwone dywany, obszyte przy końcach złotymi nitkami.
Mój towarzysz podszedł do drzwi na końcu korytarza. Otworzył je kluczem, a one ustąpiły pod naciskiem ręki, która je popchnęła. Wszedł pierwszy, ale szybko zrobił krok w bok, zapalając światło, tak, że moim oczom ukazał się luksusowy apartament.
Na pierwszy rzut oka widziałam  salon, w którym stały naprzeciwko siebie dwie białe, skórzane sofy, a między nimi znajdował się szklany stolik do kawy, na którym stał wazon z kwiatami. Ale największe wrażenie robiło na mnie wielkie okno, rozpościerające się na całą szerokość ściany i ukazujące panoramę Nowego Yorku. Przeszłam przez środek salonu i zatrzymałam się przed nim, podziwiając zapierający dech w piersiach widok.  Na ścianie prostopadłej do okna, znajdował się wielki telewizor, także będący rozmieszczony na jej całej  powierzchni. Oprócz tego w salonie stały półki z przeróżnymi książkami, kwiaty, piękne obrazy na ścianach, oprawione w złote ramki wiszący na środku, kryształowy żyrandol. Za sofami, trochę bliżej drzwi stał szklany, okrągły stół z pięcioma krzesłami.
Po jakimś czasie ochłonęłam z wrażenia, jakie zrobił na mnie ten ogromny pokój, a Stefan przez ten czas stał przy drzwiach i patrzył na mnie z uśmiechem. Potem wskazał ręką na pozostałe drzwi, których nawet nie zauważyłam. Otworzyłam jedne z nich, będące na prawo od wejścia i zastałam za nimi luksusową łazienkę z wielką wanną, niczym jacuzzi oraz wielkimi lustrami na całe ściany. Przeszłam dalej, tym razem do dwóch drzwi na lewo od wyjścia.
Za pierwszymi z nich kryła się sypialnia, urządzona nowocześnie, jednocześnie będąc przytulną. Było tutaj wielkie łoże małżeńskie, z czarnym, cienkim niczym mgła baldachimem, mieniącym się srebrnymi odcieniami. Pościel była satynowa, także czarna. Po dwóch stronach łóżka stały etażerki, z lampką nocną na każdej z nich. W tym pokoju także znajdowało się duże okno, jednak nie będące rozmieszczone na całej ścianie. Można było je zasunąć srebrną zasłoną, która była spięta po jego dwóch stronach. Na podłodze wyłożonej błyszczącymi ciemnymi panelami, leżał kremowy, miękki dywan z długim włosiem. Ściany były czarno białe, mające gdzieniegdzie srebrne wzorki. Przy drzwiach wejściowych stała wielka rozsuwana szafa, z lustrem na jednym z jej drzwiczek.
– To jest twój pokój – oznajmił Stefan, widząc moje oszołomienie.
Uśmiechnęłam się szeroko, gładząc opuszkami palców gładką strukturę pościeli. Wstałam z łóżka, ruszając za Stefanem do drugiego pokoju. Ten należał do wampira. Rozmieszczenie mebli było takie same, z taką różnicą, że łóżko nie posiadało baldachimu i kolory takie tu dominowały były odcieniami szarości i bieli.
– I jak ci się podoba? – zapytał Salvatore, rozglądając się dookoła, gdy znaleźliśmy się z powrotem w salonie i usiedliśmy na sofach naprzeciwko siebie.
Odpowiedź na to pytanie sprawiła mi trudność. Byłam zachwycona, oszołomiona, podekscytowana i brakowało mi epitetów, aby określić mój stan. Cały apartament był przepiękny i naprawdę cieszyłam się z pobytu w nim, jak i w mieście. Jednak w środku czułam pewnego rodzaju niepokój, którego nie umiałam rozszyfrować.
– Jest idealnie – wydusiłam po jakimś czasie.
Na zegarze naściennym wybiła godzina dwudziesta trzecia. Stefan oznajmił, że idzie się rozpakować, ponieważ podczas naszego zwiedzania dostarczono nam nasze bagaże. Ja zostałam sama, siedząc po ciemku w salonie, gdzie jedynym oświetleniem były nikłe światła z ulic i budynków Nowego Yorku. Nawet na tym piętrze przez okna docierało światło, co było zadziwiające.
Nie przebierałam się jeszcze, więc wciąż byłam w podróżnych ubraniach. Patrzyłam w skupieniu na ulice, pełne samochodów mknących w ciemności nocy. Dopiero teraz, to miasto się budzi do życia. Było to dla mnie odmianą, gdzie podczas mojego całego życia w Mystic Falls o tej porze ulice świeciły pustkami. Wciąż nie dowierzałam, że jestem tutaj, w Nowym Yorku. To jest dla mnie nierealne, nieosiągalne. Niczym bajka, która rozpoczyna się tu i teraz, będąc jednocześnie chwilą ulotną, niczym bańka mydlana gotowa w każdej chwili pęknąć.
Nagle, kierowana przypływem impulsu podniosłam się z sofy i ruszyłam w stronę sypialni, której drzwi szczelnie za sobą zamknęłam. Przekręciłam dodatkowo klucz w zamku i stanęłam na środku pokoju. Sama nie wiedziałam co robię, ale zabrałam stojące na komodzie srebrne świeczki i rozłożyłam je na kształt okręgu na podłodze. Podrapałam się po głowie, gorączkowo rozglądając się dookoła. Podbiegłam do otwartej walizki, z której wysypywały się przeróżne ubrania. Na samym dnie, leżała spakowana przeze mnie koszula Damona, w której często chodziłam po domu i która służyła mi do spania. Delikatnie wyjęłam ją spod natłoku ubrań i pogładziłam dłonią. Zapach perfum Damona był nadal obecny na czarnym materiale, co wywołało u mnie ukłucie w sercu. Westchnęłam i umieściłam rzecz w okręgu, po czym ponownie zapaliłam świeczki, które zdążyły zgasnąć. Otworzyłam okno, aby Stefan nie wyczuł zapachu krwi czy świeczek. Uklękłam naprzeciw kręgu, po czym wyjęłam z kieszeni metalową sześcioramienną gwiazdę, którą zobaczyłam w salonie. Jej krawędzie były wystarczająco ostre, aby przeciąć skórę. Przejechałam jednym z ramion po wnętrzu mojej dłoni, po czym zacisnęłam ją w pięść i uniosłam nad zwiniętą koszulą. Parę kropel krwi upadło na czarny materiał, a płomienie świec znacznie wspięły się ku górze.
– Phasmatos Tribum, Nas Ex Veras – szepnęłam, po czym powtórzyłam to jeszcze parę razy. Moje oczy pozostawały zamknięte, a usta nieznacznie poruszały się, wymawiając zaklęcie lokalizujące.
Zobaczyłam zamazane obrazy, tłum ludzi, migający neon jakiegoś klubu. Wzięłam głębszy oddech, ponieważ zaczęło brakować mi powietrza. Skupiłam się na wyświetlanej wizji. Banner stawał się wyraźniejszy, a nazwa na nim była zdolna do odczytania. Ten obraz zniknął w ułamku sekundy, zastępując go innym, który przedstawiał niewysoki budynek, nieco obskurny i czarnowłosą dziewczynę chodzącą po pokoju. Nie mogłam ujrzeć jej twarzy, ale charakterystyczne były blade ramiona, nieokryte żadnym materiałem ubrania.
Zaczerpnęłam gwałtownie tchu, budząc się z transu. Natłok wizji przyprawił mnie o szybsze bicie serca, a zdobyte informacje wirowały mi w głowie. Wiedziałam coś, co kierowało mnie bliżej celu. Szybko zgasiłam świeczki, wstałam z podłogi i chwyciłam kartkę z notatnika leżącego na etażerce. Niechlujnie nabazgrałam wyrazy, po czym włożyłam świstek papieru do tylnej kieszeni jeansów. W pośpiechu zebrałam poplamioną krwią koszulę, wrzuciłam ją do szafy, a świeczki postawiłam z powrotem na komodę.
Niepewnie otworzyłam drzwi i wychyliłam z nich głowę. Słyszałam szum wody, dochodzący z łazienki, co oznaczałoby, że Stefan bierze prysznic. Korzystając z tej okazji, delikatnie stąpałam w kierunku wyjścia, po drodze chwytając wiszący beżowy płaszcz i szalik. Jak najciszej umiałam, zamknęłam drzwi i puściłam się biegiem w stronę windy. W środku niej nałożyłam szalik i płaszcz, zapinając drżącymi rękoma czarne guziki. Byłam podekscytowana, ale także trochę przestraszona. Nie zawsze zaklęcie lokalizujące działają, przecież ludzie przemieszczają się, więc pozostawało mi mieć nadzieję, że Damon znajduje się tam, gdzie myślę. Gdy dotarłam na parter, ruszyłam biegiem do wyjścia, w myślach przeklinając fakt, że na nogach mam botki na koturnie.
Gdy zostawiłam za sobą hotel, skierowałam się w stronę roziskrzonego przez światła centrum miasta, które właśnie o godzinie dwudziestej trzeciej budziło się do życia.

Ten rozdział był ostatnim z tych, które napisałam w przód. Teraz mam egzaminy, nie mam czasu, więc następny może pojawić się dopiero w nowym roku. Jestem w trakcie planowania nowego bloga, z wymyślonym przeze mnie opowiadaniem, fabułą, postaciami. Myślę, że w miarę mi wyjdzie i będziecie zadowoleni. Może opublikuję go w trakcie trwania tego? Nie wiem. Mało coś was ostatnio... Ktoś jest jeszcze? 

14 komentarzy:

  1. Masz naprawdę ogromny talent!!! Opisy, charaktery postaci... brak słów! Rozdział naprawdę BOSKI, CUDOWNY, WSPANIAŁY! Przepraszam, że tak mało komentuję, ale wiedz, że cały czas tutaj jestem ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla takiego opowiadania warto czekać nawet do końca życia :)) Powodzenia w egzaminach. Sama mam przed końcem roku niezły zapierdziel, wiec dokładnie Cię rozumiem. Ja na przykład w tym tygodniu nie dam rady niczego wstawić, ale chyba nie informowałam Cię w poprzednią sobotę, że pojawił sie rozdział 14. Bardzo przepraszam za to potknięcie :x
    Co do rozdziału to za wiele powiedzieć nie mogę. Czekam na Damona <3 Bo wyczuwam niezłą zadymę :D A ostatnio tego brakuje temu opowiadaniu.
    No i nie mogę sie doczekać Twojego nowego bloga! :))
    Serdecznie pozdrawiam!
    Klaudia99

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę powiedzieć to samo co koleżanka wyżej, " Dla takiego opowiadania warto czekać nawet do końca życia" :D
    naprawdę masz talent do pisania takich opowiadań.
    Kiedy kolejny rozdział? Mogłabyś mnie poinformować na moim blogu http://wykrzyczmiszeptemmm.blogspot.com/ ? W wolnych chwilach możesz poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział był świetny <3 Stefan genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie naprawdę 😊👍, teraz w siódmym sezonie Pamiętników nie ma Eleny i naprawdę szkoda :/ Ale dzięki twojemu opowiadaniu Delana nadal istnieje i czytając te ostatnie rozdziały myślałam jak to będzie albo jak by to było jak by w Serialu Elena się przebudziłam i czy Damon będzie czekał czy wyjedzie... Oraz nie mogę się doczekać następnego rozdziału bo masz talent naprawdę 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Omggg, co za cudo! ❤ Ogromnie się cieszę się, że dorwałam się do tego opowiadania, ponieważ jest niezaprzeczalnie wspaniałe i jak już zaczęłam czytać, nie mogłam przestać, bo tak mnie pochłonęło. Jesteś bardzo uzdolniona i przyjemnie czyta się każdy rozdział. Cieszę się, że piszesz o mojej ukochanej parze, której zawsze będę wierna, dlatego jak tylko mam czas na czytanie o Delenie to czytam i jestem zachwycona zarówno tym blogiem jak i twoim pomysłem na stworzenie drugiego opowiadania ^^ (Opowiadań o DE nigdy za wiele ❤) Akcja super, trzymała w napięciu i po prostu nie mogłam się oderwać. Podoba mi się jak zbudowałas relację Deleny, skakałam z radości po scenach, jakie odbywały się w domku, w którym razem przez jakiś czas mieszkali :3 Wątek z Tatią mega! Nie spodziewałam się, że jest siostrą Eleny :o Świetnie to wszystko wymyśliłaś i potrafiłaś zaskakiwać czytelnika. Ale mi szczęka opadła, kiedy Elena zmartwychwstała. Od tej pory tylko błagam w myślach, żeby spotkała się z Damomem, który jest pewnie załamany jej śmiercią :c Ach, jak ja się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :D Błagam, nie torturuj i wstaw jak najszybciej, zanim umrę z niecierpliwości xD Dziękuję ci za umilenie mi czasu swoim niezwykłym blogiem, do którego jak juz się dorwałam tak zamierzam zostać na zawsze, dopóki go nie zakończysz ^^ Raz jeszcze dziękuję za pisanie o Delenie ❤
    Życzę weny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć świetne rozdziały 😊 widać że masz talent do pisania 😉 już nie mogę doczekać się następnego rozdziału 😊👍

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na to-hell-with-love.blogspot.com na rozdział 12. pt. "Women". Mam nadzieję, że Ci się spodoba ^^ buźka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
    Mam nadzieję że jak najszybciej wrócisz ...
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny ♡ Nie mogę się doczekać następnego ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział genialny!
    Z niecierpliwością czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  12. "Obaj" to wersja męska, chyba. Gdy dotyczy kobiety i mężczyzny, chyba się pisze "oboje", ale nie mam pewności, więc jeszcze to sprawdź.

    Etażerki to bardzo ładne słowo, chyba sobie je zapożyczę.

    Niestety, oprócz bogatych opisów i to naprawdę bogatych, w rozdziale nie działo się nic, więc też nie ma czego komentować, bo przecież nie będę się zachwycał nad nowobogackim wnętrzem. Osobiście wolę bardziej stare wnętrza, starsze meble, antyki i te rzeczy, a nie szkło, aluminium, itd.

    No w sumie to jedno co się działo, to poszukiwanie Damona przez Elenę, za pomocą magii. Idiotka, że wyszła sama, że nie zabrała Stefana z sobą. Teraz to nią dopiero powinien facet potrząsnąć, ja bym taką głupią babą potrząsnął.

    Pozdrawiam:
    skradzione-dziecko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń